Antysemicki marsz w Kaliszu. Policja: Prokurator polecił nikogo nie zatrzymywać. Wypisano dwa mandaty po 100 zł
11 listopada w Kaliszu grupa nacjonalistów na czele z Wojciechem Olszańskim, występującym pod pseudonimem Aleksander Jabłonowski, zorganizowała antysemicki marsz. Uczestnicy wydarzenia, wznosząc antysemickie i rasistowskie hasła, przemaszerowali na Główny Rynek, gdzie spalono tekst Statutu Kaliskiego, przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r.
Statut Kaliski to jeden z najważniejszych dokumentów w historii Kalisza. Zagwarantował on Żydom istnienie sądów żydowskich i osobnych sądów dla spraw, w których brali udział zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie. Dodatkowo zapewniał wolność osobistą i bezpieczeństwo Żydom, włączając w to swobodę wyznania, podróżowania i handlu.
Tuż po wydarzeniu na portalach społecznościowych pojawiły się komentarze kaliszan, krytykujące brak reakcji władz miasta. "Wstyd hańba i smutek" - napisał na swojej stronie społecznościowej kaliski historyk Maciej Błachowicz. Jego zdaniem "spalenie statutu można z pełną odpowiedzialnością porównać do palenia książek podczas Nocy kryształowej w Berlinie".
Zdaniem wielu kaliszan współodpowiedzialność za te zdarzenia ponoszą prezydent Krystian Kinastowski i wydelegowany przezeń na marsz obserwator, którzy nie rozwiązali zgromadzenia, oraz policja, która nie zareagowała.
"Wszyscy wiedzieli, kto przyjedzie do Kalisza. Wszyscy znali język, jakim posługują się ci ludzie, a jak nie wiedzieli, to wystarczyło zajrzeć na ich profile w mediach społecznościowych; (...) Łatwo było przewidzieć, dlaczego wybrali Kalisz. Trochę za późno na wielkie słowa, ale może jeszcze wystarczy czasu na refleksję i od teraz NIE dla takich rzeczy" - skomentowała na profilu prezydenta Kalisza Agnieszka Walczak z "Gazety Wyborczej".
Marcin Woźniak z portalu Calisia napisał: "Moim zdaniem po hasłach 'Śmierć wrogom ojczyzny' oraz 'Śmierć Żydom' takie zgromadzenie powinno być rozwiązane! Policja powinna dostać przyzwolenie na zatrzymanie osób, które nawołują do popełnienia zbrodni! To był teatr nienawiści, który nigdy nie powinien się odbyć! Pan jako włodarz miasta powinien dbać o to, żeby do takich wydarzeń nie dochodziło".
"Szkoda, że wczoraj, gdy zwykli kaliszanie bali się wyjść z domu i zastanawiali się, dlaczego nie przerwano tego bestialstwa, nie zabrał pan głosu i nie uspokoił ich. O przerwaniu 'marszu' już nawet nie wspomnę" - skomentowała Katarzyna Górcewicz z TVP 3 Poznań.
Dziś rzeczniczka prasowa prezydenta Katarzyna Ciupek przekazała oświadczenie, w którym czytamy, że prezydent złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego propagowania faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego oraz napaści z powodu ksenofobii, rasizmu lub nietolerancji religijnej.
Władze miasta przyznały, że w zgromadzeniu wziął udział przedstawiciel prezydenta, który "był w stałym kontakcie z obecnymi na miejscu funkcjonariuszami policji". "Przedstawiciel Prezydenta Miasta Kalisza, wspólnie z przedstawicielami Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu oraz Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu podjęli decyzję o nierozwiązywaniu zgromadzenia z uwagi na bezpieczeństwo i zachowanie porządku publicznego. Rozwiązanie zgromadzenia mogłoby doprowadzić do eskalacji agresji wśród uczestników" - podano.
Kalisz. Prokurator "nie podjął decyzji o konieczności zatrzymania" Piotra Rybaka
Jednak nieco inaczej sytuacja przedstawia się w relacji rzecznika prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu. Mł. insp. Andrzej Borowiak stwierdził, że jeszcze w czasie trwania marszu "policjanci przeprowadzili konsultację z prokuratorem, który nie podjął decyzji o konieczności zatrzymania. Zalecił przekazanie materiałów dowodowych".
Stanęło więc na tym, że policjanci wylegitymowali występującego na scenie Piotra Rybaka z Wrocławia, w przeszłości skazanego za spalenie kukły Żyda, oraz zabezpieczyli nagranie wideo jego wypowiedzi.
- W trakcie wystąpień organizator zgromadzenia Wojciech Olszański oraz towarzyszący mu mężczyzna, pomimo pouczeń ze strony policjantów, wygłaszali publicznie wulgaryzmy. W związku z tym osoby te zostały wylegitymowane oraz ukarane mandatami karnymi - powiedział. Wysokość mandatów wyniosła 100 zł.
Policjanci ponadto zabezpieczyli dwa transparenty mogące zawierać treści zakazane. Ogółem wylegitymowano 67 osób.
-
"Zielona granica" w Białystoku. Agnieszka Holland: To, co władza mówi, nie robi na mnie wrażenia. Przeraża mnie coś innego
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Afera wizowa odbija się czkawką na drugim końcu świata. "Osoby zgłaszały problemy"
-
Takiej inwestycji Warszawa jeszcze nie widziała. "Myślę, że urzędnicy się przejęli"
-
Orgia z seks workerem na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Kuria zabrała głos
- "Czemu rosyjska telewizja mówi do mnie po polsku?". "Doniesienia z putinowskiej Polski" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Brzetislav Danczak nowym ambsadorem Czech w Polsce. Pokieruje również misją dyplomatyczną w Kijowie
- Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- Były szef PKW: Osób, które nie chcą wziąć udziału w referendum, nie można nazywać wrogami demokracji
- W mediach rządowych bezpłatny czas antenowy tylko dla PiS i Konfederacji. Jeden ważny szczegół