SG: Cudzoziemcy z Kuźnicy spakowali się i idą w nieznane miejsce. W nocy dwie próby siłowego przekroczenia granicy
O tym, że migranci opuszczają obozowisko w pobliżu przejścia granicznego Bruzgi, Straż Graniczna poinformowała w środę przed południem na Twitterze. Do wpisu dołączono film, na którym widać grupę osób idącą w kierunku lasu. Mają ze sobą plecaki oraz torby. Na filmie widać też osoby, które są ubrane w mundury.
Informacje te powtórzyła również na konferencji prasowej rzeczniczka prasowa SG Anna Michalska. - Obserwujemy grupę, która była wczoraj w Kuźnicy, a potem przeniosła się na teren koczowiska. Treaz te osoby spakowały się. Nie wiemy, w jakim kierunku przemieszczają je białoruskie służby - podała. Rzeczniczka nadmieniła, że część z tych osób zabiera ze sobą drewniane kłody, których wcześniej używała do forsowania granicy.
"Dwie próby siłowego przekroczenia granicy"
Jeśli chodzi o sytuację w nocy - Michalska podała, że noc minęła raczej spokojnie, aczkolwiek - jak mówiła - "były dwie próby siłowego przekroczenia granicy". - Jedna na odcinku ochranianym przez placówkę SG w Czeremszy. Była to grupa około 50 osób. Grupie tej nie udało się sforsować granicy - informowała funkcjonariuszka.
- Z kolei około godziny 23 w Dubiczach Cerkiewnych grupa około 100 osób próbowała się wedrzeć do Polski. Udało się 40 osobom. Te osoby zostały doprowadzone do linii granicy - dodała.
Michalska przekonywała, że obie grupy były "bardzo agresywne". - Rzucały w funkcjonariuszy kamieniami, byliśmy oślepiani laserami, były używane petardy - mówiła.
Sytuacja na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi, gdzie od poniedziałku po stronie białoruskiej koczują migranci, zaostrzyła się we wtorek rano, gdy - jak informowała Straż Graniczna - w stronę polskich służb rzucane były m.in. kamienie, kłody drewna. Policja w odpowiedzi używała armatek wodnych. Ministerstwo Obrony Narodowej podało, że "migranci zostali wyposażeni przez białoruskie służby w granaty hukowe i obrzucili polskich żołnierzy i funkcjonariuszy".
Przypomnijmy, że komunikatów służb w żaden sposób nie możemy zweryfikować na miejscu, bo od początku września dziennikarze nie są wpuszczani na teren objęty stanem wyjątkowym.
-
Marsz Miliona Serc zadedykowano pani Joannie, ale nikt jej nie zaprosił. "Moja historia została wykorzystana"
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Mniejsze parówki, cieńszy papier toaletowy. Trwa masowe mydlenie oczu konsumentom
-
Wypadek na A1. Łódzka policja wydała oświadczenie: Kierowcą nie był funkcjonariusz ani jego syn
- Szef dyplomacji UE odwiedził Odessę. "Będziemy z Ukrainą tak długo, jak będzie trzeba"
- Twitter, czyli "syndrom Szymborskiej-Gołoty". Prof. Matczak o "igrzyskowości polityki" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Wybory na Słowacji. Kolejki w Bratysławie. Kilka skarg na naruszenie ciszy wyborczej
- Orlen dba o nastroje wyborców, prezes Glapiński melduje prezesowi wykonanie zadania. A po wyborach "choćby potop"
- Samochód to tutaj zbędny luksus? "Nie wszyscy chcemy być Nowym Jorkiem". "Tu jest bajka"