Podlasie. Pogrzeby migrantów, którzy zmarli przy granicy z Białorusią

Na muzułmańskim cmentarzu w podlaskich Bohonikach odbędzie się dziś pogrzeb kolejnej ofiary kryzysu humanitarnego w polsko-białoruskim pograniczu. Pochowany zostanie mężczyzna, który zmarł we wrześniu z wychłodzenia. Nie udało się ustalić jego tożsamości. To jeden z trzech pogrzebów migrantów, które odbywają się w ostatnich dniach na Podlasiu.
Zobacz wideo

O mężczyźnie, którego pogrzeb odbędzie się w czwartek, wiadomo tylko tyle, że zmarł z wychłodzenia na terytorium Polski. Nie ma informacji o tym, ani jak się nazywał, ani z jakiego kraju pochodził.

To już drugi pogrzeb człowieka z granicy, zorganizowany przez Tatarów z Bohoniuk. We wtorek na tamtejszym cmentarzu spoczął 19-letni Ahmad al-Hassan z Syrii. Młody mężczyzna utonął kilka tygodni temu w Bugu, wepchnięty do rzeki przez białoruskich mundurowych.  - Miał dużą nadzieję, że będzie mógł kontynuować studia, które zaczął, będąc w obozie dla uchodźców w Jordanii. Śmierć jednak była szybsza - mówił podczas pogrzebu  mieszkający w Polsce Syryjczyk Kasim Szady. Rodzina Syryjczyka brała udział w pogrzebie dzięki transmisji w mediach społecznościowych.

Z kolei w piątek na jednym z cmentarzy prawosławnych w Białymstoku zostanie pochowana kolejna ofiara kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy. To Issa Jerjos, prawosławny chrześcijanin z Syrii. Zmarł z wychłodzenia na początku października, jego ciało znaleziono w okolicach wsi Klimówka. Rodzina twierdzi, że wcześniej był w polskim szpitalu i stamtąd najprawdopodobniej zabrała go Straż Graniczna, po czym wypchnęła do Białorusi.

Od początku kryzysu humanitarnego udokumentowano kilkanaście zgonów na terytorium Polski. Ostatnio - w piątek 13 listopada - w rejonie Wólki Terechowskiej znaleziono zwłoki 20-letniego Syryjczyka. Nie ustalono jeszcze przyczyn śmierci mężczyzny.

Kryzys humanitarny na granicy

Od kilku miesięcy trwa kryzys migracyjny wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Białoruś zachęca cudzoziemców do przyjazdów do Mińska i próbowania przedostawania się na Zachód przez  Litwę, Łotwę i Polskę. Praktycznie od początku napływu migrantów do naszego kraju polskie służby stosowały - i stosują - metodę push-back, czyli wypychają na Białoruś cudzoziemców, którym udało się przedostać do Polski. Są tacy, którzy byli wypychani kilkanaście razy. Dotyczy to także rodzin z dziećmi, kobiet, osób chorych.

Od 2 września na terenach przygranicznych w Polsce trwa stan wyjątkowy. Sytuacji nie mają prawa relacjonować na miejscu dziennikarze. Zakaz wjazdu dotyczy też aktywistów i lekarzy-wolontariuszy. Działacze organizacji pozarządowych stworzyli Grupę Granica, która koordynuje działania w pasie przygranicznym: pomaga migrantom, udziela pomocy prawnej.

Straż Graniczna podaje, że od początku roku zanotowała ponad 30 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Od 2 września w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego przylegających do granicy z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy

TOK FM PREMIUM