Będą maszerować w obronie oszukanych migrantów. "To jest nasz sprzeciw wobec języka wojny"
Jak mówi dr Piotr Kubkowski, twórca grupy Rodziny bez Granic, celem marszu jest pokazanie solidarności tym, którzy od wielu tygodni szukają pomocy. Chodzi o uchodźców i migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu, Jemenu, Libanu i innych państw. Ludzi, którzy - jak tłumaczą aktywiści i prawnicy - stali się pionkami w grze Aleksandra Łukaszenki i którzy nie mogą liczyć na żadną pomoc humanitarną ze strony polskich władz. Dostępu do strefy stanu wyjątkowego nie mają nie tylko dziennikarze, ale też pomoc humanitarna i medycy.
Organizatorzy apelują, by mieć ze sobą symbole tego, co dzieje się na granicy, czyli m.in. folię NRC i zielone emblematy.
Sprzeciw wobec językowi wojny
- Kolor zielony to kolor akcji wymyślonej przez mieszkającego blisko granicy Kamila Syllera. Zielone światło to dla uchodźców symbol otwartości i gościnności - mówi Piotr Kubkowski. Chodzi o to, że mieszkańcy domów, w których pali się w nocy zielone światło, pokazują cudzoziemcom, że ich dom jest dla nich otwarty, że mogą liczyć na pomoc - na jedzenie, picie, leki, ciepły posiłek.
Ale celem marszu jest coś jeszcze. - Chcielibyśmy też wyrazić nasz protest i sprzeciw wobec języka pogardy i języka, który jest obecnie bardzo zmilitaryzowany. Zauważmy, co się dzieje z naszą debatą publiczną - w tym momencie, dzisiaj, niemal wszyscy posługujemy się językiem właściwie wojennym - mówi Kubkowski. O języku wojny mówił nam kilka dni temu językoznawca:
Marsz Troski o Oszukanych - w sobotę w Warszawie - wyruszy o godz. 14 z placu Unii Lubelskiej. Podobne wydarzenia mają się też odbyć w tym samym czasie w innych miastach - m.in. w Hajnówce.