Lubelski IPN ściga historyczkę za wpis na Twitterze. "Tracimy czas na prowadzenie ewidentnie politycznego śledztwa"

Historyczka Katarzyna Markusz ma stawić się na przesłuchanie do IPN, ponieważ w mediach społecznościowych napisała, że "dla Polaków nie powstały nigdy obozy masowej zagłady". - Nie wiem, co chce ustalić IPN. Przecież takie są fakty - mówi wieloletni badacz prof. Jan Grabowski. - Jest to wyraz kompletnej, głębokiej ignorancji historycznej w wykonaniu IPN - dodaje.
Zobacz wideo

- Prowadzimy takie śledztwo - potwierdził w rozmowie z TOK FM prokurator Jacek Nowakowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przy IPN w Lublinie.

Katarzyna Markusz to historyczka i redaktorka portalu Jewish.pl. W czerwcu w mediach społecznościowych - w ramach polemiki z innym komentarzem - zamieściła wpis: "Dla Polaków nie powstały nigdy obozy masowej zagłady, w czasie wojny mogli chodzić po ulicach, pracować, żyć. Nikt ich nie zabijał za to, że są Polakami. Polskich Żydów zginęło 90%, a etnicznych Polaków 10%".

W związku z tym właśnie wpisem dostała wezwanie na przesłuchanie. Ma się stawić w połowie grudnia. Jak wynika z pisma, IPN uznaje, że w przytaczanym wpisie "podważono fakt planowej eksterminacji osób narodowości polskiej jaką prowadziły władze III Rzeczy Niemieckiej". Przedstawiciele Instytutu przypominają też, że przepis ustawy o IPN, który mówi, że kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom - m.in. nazistowskim - podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok podawany jest do publicznej wiadomości.

- Napisałam prawdę - mówi bez wahania Katarzyna Markusz. - Nie była prowadzona planowa, na szeroką skalę, akcja eksterminacji, która miałaby na celu zgładzenie wszystkich Polaków. Różnica w sytuacji Polaków i Żydów w czasie wojny była znacząca. Nie możemy sobie nawet wyobrazić, by ktoś, kto był Żydem, miał żydowskie korzenie, mógł na przykład spokojnie chodzić po ulicy czy robić zakupy. A w przypadku Polaków jak najbardziej było to możliwe - dodaje historyczka.

W jej ocenie wszczęcie śledztwa - z zawiadomienia Dariusza Mateckiego, prezesa Fundacji "Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu" - to nonsens.

- Znowu tracimy czas i pieniądze podatników na prowadzenie ewidentnie politycznego śledztwa, które nie do końca wiem, co ma udowodnić. Historii nie możemy zmienić ani nakazami prokuratury, ani polityków. Historia się wydarzyła i niezależnie od tego, co obecni rządzący myślą na jej temat, nie zmienią jej w żaden sposób - przekonuje nasza rozmówczyni.

"Wyraz ignorancji historycznej"

Podobnego zdania jest prof. Jan Grabowski, który od lat bada tematykę zagłady i jest m.in. współautorem książki "Dalej jest noc". Decyzję IPN o śledztwie ocenia jednoznacznie. - Jest to wyraz kompletnej, głębokiej ignorancji historycznej w wykonaniu IPN. Chcę podkreślić, że nigdy nie było niemieckiego planu eksterminacji narodu polskiego. Był terror niemiecki wobec narodu polskiego, to oczywiście tak. Ale plan eksterminacji dotyczył narodu żydowskiego - tłumaczy profesor. - Ja się w pełni podpisuję pod wpisem pani Markusz na Twitterze. Napisała prawdę. To śledztwo to kolejna kompromitacja polskiego państwa w tym momencie - dodaje.

Dalej profesor przypomina, że "Żydowi tylko za to, że był Żydem groziła kara śmierci". - I to było ujęte w serii przepisów. Policja polska i niemiecka dostały rozkazy strzelania bez dochodzenia do Żydów poza gettami, bez przepustek. Tego rodzaju rozkazów nigdy nie wydano wobec Polaków - wyjaśnia nasz rozmówca.

"To jest tzw. zazdrość zagłady"

W ocenie historyka to, co przebija się obecnie w rządowej narracji historycznej w Polsce, to tzw. Holocaust envy. - To jest tzw. zazdrość zagłady - coś, co jest dziś bardzo widoczne. Podkreśla się polskie cierpienie, by je wznieść na poziom żydowski. Nagle Auschwitz staje się centrum polskiego cierpienia; pojawiają się też twierdzenia, że "Polacy i Żydzi razem ginęli w Holocauście". Idziemy w kierunku, który z punktu widzenia historyka, jest kierunkiem zupełnie obłędnym - przekonuje profesor. 

Śledztwo IPN jest na razie prowadzone w sprawie - nikt nie ma zarzutów. Dotyczy art. 55 ustawy o IPN, który jest zagrożony karą od grzywny do 3 lat więzienia. Zapytaliśmy Instytut, czy w śledztwie powołano biegłych. "Na etapie przedsądowym w postępowaniu karnym obowiązuje zasada niejawności, która dotyczy zachowania w tajemnicy wiadomości z postępowania przygotowawczego, aż do czasu zanim zostaną ujawnione w postępowaniu sądowym" - napisał nam prokurator Leszek Furman z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie. "Wskazana zasada obejmuje również podejmowane w trakcie postępowania decyzje, jak np. planowane i przeprowadzane w toku śledztwa dowody" - dodał.

To nie jest pierwszy przypadek przeinaczania historii. Warto przypomnieć niedawny wpis Polskiej Fundacji Narodowej dotyczący filmu "Śmierć Zygielbojma", gdzie napisano m.in., że "'Polacy i Żydzi wespół ginęli w Holocauście''. Czytaj więcej na ten temat.

TOK FM PREMIUM