Dzieci na krawędzi. "Jednym z wyzwalaczy kryzysu psychicznego są środowiska unieważniające"
Okazuje się, że przykład Kingi, czy też szerzej dzieci pozostawionych samych sobie z trudnymi problemami, nie jest odosobniony. - "Kryzys zdrowia psychicznego przybiera na sile" - zauważyła w rozmowie na antenie TOK FM Agnieszka Jastrzębska z Gabinetu Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii Noesis.
- Dla dziecka takimi wyzwalaczami kryzysu mogą być informacje medialne, nagłe traumatyczne wydarzenia w rodzinie, uczucie przytłoczenia nauką, konflikty rodzinne, obiektywna czy subiektywna utrata przyjaciół. Nękanie w relacjach - wyliczyła.
To te najczęściej wskazywane czynniki. Za to rzadko - jak podkreśliła - mówi się, że "jednym z wyzwalaczy kryzysu psychicznego są środowiska unieważniające". - Czym jest takie unieważniane? To ignorowanie, bagatelizowanie, wyśmiewanie, podważanie tego, co dziecko czuje, myśli i robi - tłumaczyła. - Przez kogo? Rodziców, nauczycieli, rówieśników.
- Podam przykład. Dziecko, które dużo wysiłku włożyło w przygotowanie się do sprawdzianu, dostaje ocenę niewystarczającą w jego rozumieniu, przychodzi do domu i mówi mamie, że jest smutne. A mama na to: "Nie przejmuj się". To właśnie jest sytuacja unieważniająca. Tak jak powiedzenie: "Weź się w garść" - wskazywała.
Jeśli dzieje się tak często, to w efekcie dziecko ma przewlekle obniżony nastrój, jest spięte, nieufne, samotne. - Ale też przestaje ufać dobie i szuka wskazówek w otoczeniu, czy dobrze rozpoznaje swoje emocje. Nie potrafi regulować ich. Dochodzi nawet do sytuacji, że zaczyna się ich wstydzić - dodała.
- Żeby nie unieważniać, trzeba by było dziecku powiedzieć: "Rozumiem, że jesteś zmartwiony, tym że włożyłeś dużo wysiłku, a rezultat, który otrzymałeś jest niestarczający" - skwitowała.