Budowa muru w sercu Puszczy Białowieskiej. Ekolodzy łapią się za głowy: Nie uczymy się na błędach innych
Prace przy budowie muru, który według rządu ma być lekarstwem na kryzys na granicy Polski z Białorusią, zaczęły się od "wiercenia pali i ich betonowania w ziemi". Cała inwestycja ma kosztować ponad miliard złotych.
O zagrożeniach, jakie związane są z budową zapory od dawna alarmują ekolodzy i miłośnicy przyrody. - To zapora, która powstanie w samym sercu Puszczy Białowieskiej. To obszar na liście dziedzictwa UNESCO - przypominała w TOK FM Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska.
Ekspertka podkreślała, że taka "instalacja" w takim miejscu, zaprzecza idei parku narodowego. - Mamy tam zwierzęta chronione, takie jak rysie, wilki czy żubry. Zapora sprawi, że te gatunki nie będą miały możliwości migracji, łączenia się ze sobą w pary - wskazywała. Jako przykład podawała rysie, które mają bardzo "niską pulę genetyczną" w północno-wschodniej Polsce i muszą mieć kontakt z przedstawicielami swojego gatunku, mieszkającymi na terenie Białorusi. - Jeśli nie będą miały takiej możliwości, to ta populacja w Puszczy Białowieskiej po prostu zniknie - tłumaczyła Karpa-Świderek.
Gościni TOK FM ostrzegała też, że budowa może sprawić, że Puszcza Białowieska straci status światowego dziedzictwa. - Delegacja z UNESCO może uznać, że budowa zagraża temu obszarowi i w konsekwencji Puszcza Białowieska straci swój status. To będzie największa strata dla świata przyrody - ostrzegała.
Przedstawicielka WWF podkreśliła, że rządowa inwestycja to także poważny problem dla okolicznych mieszkańców. - Musimy sobie zdać sprawę, że zagraniczni turyści przyjeżdżają w takie miejsca przede wszystkim ze względu na tę "pieczątkę jakości", jaką jest obecność na liście UNESCO. Tymczasem my lekką ręką możemy to stracić - przestrzegała.
"Nie wyciągamy wniosków"
Prowadzący rozmowę Piotr Maślak przypominał, że według polityków mur ma chronić granicę Polski przed "nielegalną migracją". - Choć mniej więcej od późnego średniowiecza żaden mur nie był skuteczny w kontekście idei, dla której był stworzony - zauważył. I zwracał uwagę, że różnego rodzaju przemytnicy dość szybko poradzili sobie choćby z zaporą na granicy Stanów Zjednoczonych i Meksyku.
Karpa-Świderek podkreślała, że Polska nie uczy się na błędach innych państw. - Po 2015 roku w Europie powstało dużo takich murów. Mamy choćby taki płot z zasiekami z drutu na granicy słoweńsko-chorwackiej, w górach Dynarskich. Ta zapora przecięła szlaki migracyjne niedźwiedzi, zaszkodziła też ssakom kopytnym i dużym drapieżnikom. Dlatego mamy doświadczenia z innych krajów, ale nie wyciągamy z nich wniosków - mówiła ekspertka.
- Pisałam o murze, że "nie ma płota na kota", ale to jest chyba jedyny taki mur, który w przypadku zwierząt niestety będzie skuteczny. W przypadku ludzi prawdopodobnie będzie tak, jak powiedziałeś - przyznała gościni TOK FM.
-
Radlin jak śląskie Pompeje? Mieszkańcy żądają wyjaśnień. "Nie wiemy, co na nas spadło"
-
Generał Skrzypczak poruszony doniesieniami o inwigilacji. "Nie wiem, czym sobie zasłużyłem"
-
Co Błaszczak ujawnił w spocie, a co przemilczał? Ekspert odsłania kulisy manipulacji PiS
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
PiS boi się "Zielonej granicy"? "To nie Holland zrobiła z polskich funkcjonariuszy bandytów"
- MSWiA robi konkurencję Holland? Przed "Zieloną granicą" pojawi się rządowy spot
- Rząd opozycji zgrilluje PiS? "Wyborcy mają obiecane igrzyska i je dostaną" [podcast DZIEŃ PO WYBORACH]
- Zażartował, że w bagażu ma bombę i pistolet. Zamiast biletu dostał mandat
- Afera wizowa. Czy minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau powinien podać się do dymisji? [SONDAŻ]
- Holland i Tusk bohaterami nowego spotu PiS. "Polacy oczekują potępienia filmowych kłamstw"