Dla Daniela Passenta pisanie było jak nałóg. "Dopóki nie miał tematu, z nikim nie rozmawiał"
Na antenie TOK FM wspominał go Jerzy Baczyński i Marek Ostrowski z "Polityki", w której Daniel Passent pracował od 1959 roku. - Jesteśmy tą wiadomością przybici i poruszeni. Daniel był w szpitalu od paru tygodni, ale mieliśmy nadzieję, że da radę po raz kolejny, że jego organizm okaże się silniejszy niż choroba. Jak dzwonił do mnie po operacji pod koniec ubiegłego roku, to mówił, że musi się wyłączyć na tydzień czy dwa z pisania, ale uspokajał, że wraca do nas zaraz, jak tylko z tego wyjdzie. A teraz dowiedzieliśmy się, że jego organizm się poddał - mówił Baczyński.
Podkreślił, że dla redakcji tygodnika to "straszna strata osobista i zawodowa". - Bo Daniel jest jedną z legend tej redakcji. Łączył rozmaite pokolenia czytelników i autorów, ale był też niesłychanym patriotą tygodnika. Kilkakrotnie wyjeżdżał za granicę, ale zawsze wracał do redakcji jak do domu. Mówił, że nie istnieje dla niego żadna inna redakcja ani lepsze miejsce na świecie. Będziemy go wspominać tak długo, jak będziemy żyli i jak długo będzie wychodziła ta gazeta - zapewnił.
Jerzy Baczyński nazwał Passenta "najwybitniejszym felietonistą". - W tej dziedzinie jest Passent i długo nic. Był błyskotliwy, stworzył klasykę felietonu, to były miniopowieści o życiu i o emocjach. Gdybyśmy chcieli je wydać wszystkie, to policzyliśmy, że byłoby ich ponad 30 tomów. Złożyłyby się na opowieść o Polsce, jakiej doświadczał i jaką obserwował. Napisana w sposób fenomenalny i niedościgniony - ocenił.
Zaznaczył, że Passent pisał "właściwie do ostatniego momentu życia", czyli do grudnia ubiegłego roku. - Mówił, że pisanie idzie mu coraz trudniej, także pod względem technicznym, bo chorował na Parkinsona. Ale to był jego nałóg. Dopóki nie miał tematu felietonu, z nikim nie rozmawiał i był zamknięty. Dopiero w felietonie to napięcie z niego schodziło. To człowiek, który na zawsze pozostanie w historii polskiego dziennikarstwa - podkreślił redaktor naczelny "Polityki".
"Tragiczny rys życia Daniela Passenta"
Marek Ostrowski z "Polityki" wskazał na "ważny i tragiczny rys życia" Daniela Passenta. - Jak wiadomo, miał pochodzenie żydowskie. Nie znał, nie pamiętał swoich rodziców. Podczas wojny ukrywano go w mieszkaniu w Warszawie, za szafą i ten tragiczny los nad nim ciążył. Starał się o tym nie mówić, nie pamiętać. Ale to musiało odcisnąć na nim straszne piętno. Wychowało go wujostwo, kiedyś zapytał ciocię, czy ma do niej mówić "mamo". Odparła, że nie, bo miał swoją matkę i powinna mu zostać w pamięci. Tyle że on nie mógł sobie tej pamięci odtworzyć przed oczami. Wydaje się, że z tego powodu cierpiał – mówił łamiącym się głosem Ostrowski.
Jak mówił Jerzy Baczyński, w swojej autobiografii Daniel Passent wspominał, że nie ma żadnej fotografii matki. - Miał tylko jedno zdjęcie ojca, które odzyskał już jako człowiek dorosły. Ta przeszłość odcisnęła na nim piętno - stwierdził.
Zdolność zabawiania ludzi
Marek Ostrowski przypomniał również, że Daniel Passent był mężem Agnieszki Osieckiej i łączyły go z nią błyskotliwość i poczucie humoru. - Podobnie miała ich utalentowana córka Agata. Pamiętam, że Daniel i Agata robili kiedyś przyjęcie z okazji jakiegoś jubileuszu, było widać, że ojciec i córka trochę rywalizują na to, kto trafniej i kto w sposób bardziej bystry odda jakiś żart. Mieli taką zdolność zabawiania ludzi – mówił.
Z kolei Jerzy Baczyński zauważył, że mimo iż Daniel Passent w felietonach pokazywał "ostre poczucie humoru", to był osobą "ciepłą, skromną, przepraszającą". - Był absolutnie pozbawiony tego, co jest chorobą zawodową dziennikarstwa, czyli narcyzmu. Zawsze umniejszał swoje dokonania autorskie. To było zaskakujące, że wielki Daniel Passent był człowiekiem niezwykle ciepłym, domowym, zainteresowany ludzkimi problemami – posumował redaktor naczelny "Polityki".
Biografia Daniela Passenta
Daniel Passent urodził się w 1938 roku w rodzinie żydowskiej. W czasie wojny zginęli jego rodzice, a on ukrywał się przed Niemcami. Po wojnie studiował w Petersburgu, Princeton i na Harvardzie. W trakcie studiów ekonomicznych na Uniwersytecie Warszawskim zaczął pracować jako dziennikarz w "Sztandarze Młodych". W 1956 roku związał się z tygodnikiem "Polityka", której był stałym felietonistą i korespondentem wojny w Wietnamie. Pracował też jako satyryk, pisząc teksty dla kabaretu Jana Pietrzaka "Pod Egidą" i kabaretów Dudka. W wolnej Polsce - w latach 1997-2002 - pełnił funkcję ambasadora RP w Chile.
Był autorem książek: "Bywalec", "Bitwa pod wersalikami", "Obywatelu, nie denerwujcie się", "Co dzień wojna" (reportaże z wojny wietnamskiej), "Pan Bóg przyjechał do Monachium", "Rozbieram senatora", "Dzisiaj umrą dwie osoby", "To jest moja gra", "Choroba dyplomatyczna" (wspomnienia ambasadora RP w Chile w latach 1997-2001), "Codziennik" (osobiste notatki z 2005 r.).
Prywatnie był w związku z poetką Agnieszką Osiecką, z którą miał córkę Agatę Passent.
Został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi.
W 2012 roku w Radiu TOK FM zaczął prowadzić audycję "Goście Passenta", która była emitowana w niedzielne przedpołudnia.
-
Próbowali zakłócić pokaz "Zielonej granicy". "Grupa chuliganów z wicemarszałkiem województwa"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Orgia z seks workerem na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Kuria zabrała głos
-
Łódzka odsłona afery wizowej. Szczerba o "załatwiaczach". "To nas przeraziło"
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
- Zaskakująca reakcja Mariusza Kamińskiego na atak na Borysa Budkę w Katowicach
- PiS przeszarżował z hejtem na "Zieloną Granicę"? "Potworna, prymitywna manipulacja"
- Rozpierducha. I podłość, czyli Duda - prezydent niektórych Polaków [629. Lista Przebojów TOK FM]
- Trójkąt polsko - ukraińsko - niderlandzki. Multikulturową układankę otwiera Jerzy Nemirycz
- Płonie sala weselna w Pruszkowie. Pożar wybuchł w trakcie imprezy