Nie żyje Alicja Kapuścińska. Kim była żona znanego polskiego pisarza i podróżnika Ryszarda Kapuścińskiego?
W poniedziałek (07.03.2022) zmarła żona Ryszarda Kapuścińskiego, wieloletniego korespondenta PAP, reportera i pisarza-podróżnika. Alicja Kapuścińska była lekarką pediatrą, specjalistką od leczenia celiakii. Zmarła w wieku 89 lat - informację o jej śmierci potwierdziło Państwowej Agencji Prasowej wydawnictwo Czytelnik.
Nie żyje Alicja Kapuścińska. Czym zajmowała się w życiu i gdzie poznała Ryszarda?
Alicja Kapuścińska urodziła się 4 marca 1933 roku. Po maturze najpierw studiowała Historię na Uniwersytecie Warszawskim, na tej uczelni poznała też swojego przyszłego męża. Ich pierwsze spotkanie opisał w "Gazecie Wyborczej" Wiktor Osiatyński:
"W 1951 roku Ryszard Kapuściński studiował na pierwszym roku historii na Uniwersytecie Warszawskim. Kiedyś stanął naprzeciw grupy koleżanek, z których jedna paliła papierosa. Rysiek spojrzał na nią i przecząco pokiwał głową. Alicja wyrzuciła niedopałek; to był jej ostatni papieros w życiu. Niedługo potem wzięli ślub, a później urodziła się im córka, Zofia".
Po ukończeniu studiów w Akademii Medycznej Alicja Kapuścińska pracowała w warszawskim Szpitalu Dziecięcym na ul. Działdowskiej. Specjalizowała się w celiakii. Do swojej emerytury pracowała w Klinice Dziecięcej AM przy ul. Działdowskiej. W latach 80. Kapuścińska była członkiem zespołu profesora Tadeusza Chorzelskiego z Kliniki Dermatologii AM, który zajmował się badaniem przeciwciał na celiakię. Wyniki badań klinicznych swojego zespołu prezentowała na międzynarodowych konferencjach w Tampere, w Brukseli i w Budapeszcie. Za swoją pracę doktorską, którą obroniła w 1988 roku, otrzymała nagrodę ministra zdrowia.
Alicja Kapuścińska była honorową patronką Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za najlepszą książkę reporterską.
Alicja Kapuścińska nigdy nie czuła się wdową. "Dla mnie po prostu wyjechał"
W wywiadzie udzielonym "Newsweekowi" w rocznicę śmierci męża mówiła, że nie jest wdową:
"Nadal jestem żoną Ryszarda Kapuścińskiego. A poza tym to słowo oznacza, że wszystko się skończyło definitywnie i jego już nie ma. Podczas gdy dla mnie po prostu wyjechał. Całe życie było tak, że wyjeżdżał, a ja czekałam i robiłam swoje. I wierzyłam, że jemu nic się nie stanie. Bardzo długo po jego śmierci, gdy się rano budziłam, chodziłam po domu cichutko, żeby go nie obudzić. Nie ma go?… Aha. Wyjechał" - opowiadała.
"Przecież on mnie do tego przyzwyczaił, a żyliśmy ze sobą ponad 50 lat. I to jest kontynuacja tego, co było. Wyjeżdżał, zawsze daleko, na długo i bez możliwości kontaktu. W latach 50. nie mógł z Afryki przysłać listu. Mogłam tylko pójść do PAP i przeczytać od niego lapidarne depesze" - wspominała.
-
"Zetka" w pracy to nieznane dotąd zjawisko. "Potrzymaj mi kawę i patrz, jaki mogę być roszczeniowy"
-
Monakolina K - naturalny sposób na walkę ze "złym" cholesterolem
-
Parczew zostanie drugim Medjugorie? "To może się rozwijać"
-
Wybory prezydenckie w Turcji. Tuż przed drugą turą sondaże wskazały zwycięzcę
-
Pogrzeb Kacpra Tekieliego. Jest data i miejsce. Justyna Kowalczyk zaapelowała do uczestników
- Tragedia na DK 9. Nie żyje 5 osób. Wśród ofiar jest dwoje nastolatków
- Atak rosyjskich dronów na Ukrainę. Kraj zaatakowały 54 maszyny. Kliczko: to największy atak od początku wojny
- Wybory prezydenckie w Turcji. Rozpoczęła się druga tura
- Ratownicy w Hiszpanii wydobyli mężczyznę w własnego domu. Nie wychodził z domu od początku pandemii
- "Horror z happy endem", czyli życie i kariera Tiny Turner. "Ona to po prostu miała"