Kontrakt podpisany. Te czołgi trafią do Polski. Sprawdzamy, jak działają czołgi Abrams

Stany Zjednoczone sprzedadzą Polsce 250 czołgów typu Abrams. MON podpisało już umowę, jej kwota robi wrażenie. Czy ten zakup nam się opłaci? Sprawdzamy, jak działają czołgi Abrams.

Amerykańskie czołgi Abrams trafią do Polski. Kwota zawarta w umowie robi wrażenie

Na początku marca Kongres Stanów Zjednoczonych wyraził zgodę na sprzedanie Polsce 250 czołgów typu Abrams, a umowa między Polską i USA została podpisana we wtorek 5 kwietnia. Kwota zakupu opiewa na około 4,75 miliarda dolarów netto, w których zawarte są nie tylko czołgi III generacji ABRAMS M1A2 SEPv3, ale także sprzęt towarzyszący, w tym 26 wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules i 17 mostów towarzyszących M1074 oraz pakiet logistyczny i szkoleniowy.

Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że amerykańskie czołgi trafią bezpośrednio na wschodnią flankę NATO, czyli do jednostek rozmieszczonych we wschodniej części kraju. W czołgi zostanie wyposażona 18 Dywizja Zmechanizowana, której brygady mają obecnie czołgi Leopard i T-72. Tym samym Polska stanie się jedynym krajem w Europie, który posiada w swoim wyposażeniu Abramsy.

Dostawa większości sprzętu przewidziana jest na lata 2025-26, choć polski MON ma zająć się negocjowaniem ich przyspieszenia. Na razie do kraju trafią instruktorzy i 28 wozów w nieco starszej wersji M1A2 SEP v.2, które należą do sił lądowych USA. Dzięki temu możliwe będzie jak najszybsze wyszkolenie polskiego wojska w obsłudze amerykańskich maszyn.

Jak działają czołgi Abrams? Na froncie sprawdzają się już od ponad 30 lat

Amerykańskie czołgi M1 zawdzięczają swoją nazwę nazwisku generała Creightona Abramsa, dowódcy 37 Batalionu Pancernego Armii Stanów Zjednoczonych w czasie II wojny światowej i dowódcy wojsk amerykańskich biorących udział w wojnie wietnamskiej. Ich produkcję rozpoczęto jeszcze w latach 80. XX wieku, ale na front trafiły dopiero 10 lat później podczas I wojny w Zatoce Perskiej, gdzie wzięły udział w operacji "Pustynna Burza". Od tamtej pory zdążyły wielokrotnie sprawdzić się na polu bitwy.

Obecnie Abramsy służą m.in. w armii Stanów Zjednoczonych, Arabii Saudyjskiej, Australii, Iraku i Egiptu. Są też na bieżąco udoskonalane i modernizowane. Pierwsze wersje M1 wyposażone były w działo M68A1 105 mm, kolejne wersje M1A1 i M1A2 otrzymały działo gładkolufowe M256 120 mm. Dodatkowo czołg posiada trzy karabiny maszynowe i wyrzutnie granatów dymnych, jednak samo wyposażenie może różnić się w zależności od wersji. Jego załoga składa się z czterech osób.

Tym jednak, co od początku naprawdę wyróżniało Abramsy, jest ich budowa. W amerykańskim czołgu magazyn amunicji umieszczony jest z tyłu wieży i oddzielony od przedziału załogi pancerną przesłoną, odchylaną tylko na czas sięgania po nabój. Dzięki temu żołnierze są lepiej chronieni i mają większe szanse na przeżycie w wypadku ataku na czołg. Rosyjskie maszyny mają magazyn zlokalizowany w dolnej części wieży i w przypadku wybuchu, zabija on załogę.

Konstruktorzy zadbali także o wprowadzenie systemu chroniącego załogę przed atakiem z wykorzystaniem broni jądrowej, biologicznej lub chemicznej. Najnowsza wersja czołgu SEPv3 posiada opancerzenie ze zubożonego uranu oraz ulepszone opancerzenie przeciwko improwizowanym ładunkom wybuchowym. To z kolei przekłada się na masę bojową czołgu, która wynosi aż 62 500 kg.

Kupno Abramsów do błąd polskiego rządu? "Czołgi przestają być wiodącym uzbrojeniem"

Decyzja polskiego rządu o zakupie czołgów typu Abrams spotkała się z krytyką ze strony Bronisława Komorowskiego. Były prezydent podkreślił w TOK FM, że "czołgi przestają być wiodącym uzbrojeniem", pokazały to porażki rosyjskiej armii na Ukrainie. Według niego priorytetem powinno być teraz "wyposażenie polskiej armii w skuteczne systemy obrony przed napadem z powietrza".

- To jest nieprawdopodobny błąd obecnej ekipy, która program "Wisła" i "Narew" - to dwa programy modernizowania systemu obrony przed napaścią rakietami i samolotami - właściwe odepchnęła - dodał.

TOK FM PREMIUM