Kopalnia Zofiówka. Ratownicy dotarli do czterech górników. "Nie dają oznak życia"

Ratownicy dotarli w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju do czterech górników - przekazał w sobotę po godz. 18 wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Edward Paździorko. - Nie dają oznak życia - dodał dyrektor z kopalni Marcin Gołębiowski. Z pozostałymi 6 górnikami wciąż nie ma kontaktu.

W sobotę wieczór odbyła się wspólna konferencja wiceprezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej Edwarda Paździorko i dyrektora do spraw pracy kopalni Zofiówka Marcina Gołębiowskiego. Przekazali informację o dotarciu do czterech poszkodowanych.

- Trzymamy się tej zasady, że informujemy na samym początku rodziny. Właśnie wracamy od rodzin, które są zaopiekowane tutaj na terenie kompani - podkreślił Gołębiowski.

- Poinformowaliśmy rodziny o tym, że zlokalizowaliśmy czterech pracowników i zgodnie z dalszymi procedurami będziemy przystępowali do wytransportowania tych pracowników do bazy, gdzie jest lekarz. Nadal będziemy postępowali zgodnie z toczącą się akcją ratowniczą. Akcja trwa nadal - zaznaczył dyrektor ds. pracy kopalni Zofiówka.

Jednak już po briefingu prasowym Marcin Gołębiowski powiedział: "Ci pracownicy nie dają oznak życia".

Wstrząs w Zofiówce

W sobotę ok. godz. 3.40. w chodniku robót przygotowawczych na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. Od rana było poszukiwanych 10 pracowników.

Ok. godz. 10 szefowie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy zakład, mówili, że ratownicy weszli do wyrobiska prowadzącego do przodka, w rejonie którego prawdopodobnie znajdują się poszukiwani.

Ok. godz. 16 wiceprezes JSW Edward Paździorko po południu potwierdził, że akcja ratownicza koncentruje się na odtworzeniu odrębnej wentylacji, przewietrzeniu wyrobiska i dotarciu do górników. Podał, że ratownikom, którzy ze względu na stan atmosfery w wyrobisku pracują w aparatach tlenowych, do przodka pozostało jeszcze ok. 360 metrów.

Akcję ratowniczą prowadzi 12 zastępów, z czego trzy zastępy pracują stale poza bazą, w tym jeden w zakończonym przodkiem, ślepym wyrobisku. Ratownicy, posuwając się do przodu, poprawiają lutnie (odcinki przewodu powietrznego), które spadły z podwieszeń - takich miejsc do tej pory było pięć. Paździorko zapewnił, że wentylatory cały czas wtłaczają do lutniociągu powietrze.

Według informacji JSW, w kopalni Borynia-Zofiówka w przodku D-4a doszło do wstrząsu wysokoenergetycznego o energii 4x10 do 6 dżula (co odpowiada magnitudzie 2,21), połączonego z intensywnym wypływem metanu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych.

- Prowadzone były normalne prace przodkowe - i profilaktyka aktywna, która zmianę wcześniej polegała na przygotowaniu przodku i normalnie górnicy w układzie czterozmianowym przystępują do przodka. Przodek był również pod specjalnym nadzorem, jeżeli chodzi o kontrolę zagrożeń (...) przodek był prowadzony z odpowiednimi rygorami - zadeklarował w sobotę po południu wiceprezes JSW.

TOK FM PREMIUM