Najszczęśliwsze miasta w Polsce. Ranking Otodom i ThinkCo
Numer jeden na liście miast, w rankingu przygotowanym przez Otodom i ThinkCo, nie jest zaskoczeniem. O tym mieście mieszkańcy mówią od dawna, że jest najlepszym miejscem do mieszkania w Polsce. Chodzi o Gdynię, część trójmiejskiej metropolii, które dostarcza wygodnej miejskiej infrastruktury jak Gdańsk, czy Sopot, ale nie męczy ilością turystów, ma rozmiar bardziej przyjazny dla stałych mieszkańców i większą ilość uroczych miejsc pozwalających obcować z morzem i przyrodą.
Oto ranking miast najbardziej kochanych przez mieszkańców:
- Gdynia
- Gdańsk
- Zielona Góra
- Tychy
- Bielsko-Biała
- Szczecin
- Rzeszów
- Katowice
- Poznań
- Kraków
Miasta, w których nie żyje się najlepiej
W miastach, dla których ocena nie wypadła najlepiej, mieszkańcy skarżyli się na wysokie koszty życia, stan środowiska i utrudniony dostęp do służby zdrowia.
Oto miasta, w których samorządy mają najwięcej do zrobienia (gdzie nr 1 oznacza największe braki):
- Częstochowa
- Kalisz
- Ruda Śląska
- Nowy Sącz
- Kielce
- Koszalin
- Sosnowiec
- Chełm
- Gorzów Wielkopolski
- Tarnów
Ranking najszczęśliwszych miast w Polsce. Oto co wpływa na zadowolenie mieszkańców
Ranking najszczęśliwszych miast powstał na podstawie ankiet, na które odpowiadali mieszkańcy.
Za najważniejsze elementy, które powodują, że w mieście żyje się wygodnie, mieszkańcy uznali:
- Dostępność sklepów (29%)
- Komunikację miejską i dojazd (23,9%)
- Środowisko — tereny zielone, hałas, czystość powietrza (23,2%)
Co ciekawe, niektóre z nich zmieniają się wraz z wiekiem i tak:
- dla osób w wieku 18-24 lat, poza sklepami blisko domu (34 proc.) i dobrą komunikacją (30 proc.) , ważny jest dostęp do rozrywki (26 proc.),
- osoby, w wieku wskazującym na założenie rodziny i wychowywanie dzieci — w wieku 36 do 40 lat — cenią sobie łatwy dostęp do sklepów (28 proc.), infrastrukturę dla dzieci (25 proc.) i dobrą komunikację (25 proc.),
- osoby starsze (70+) chcą mieć blisko sklepy (22 proc.), dobrą komunikację (20 proc.) oraz łatwy dostęp do służby zdrowia (18 proc.).
