Fragment o in vitro zniknie z podręcznika do HiT-u. Nietypowe oświadczenie wydawnictwa
Od 1 września do szkół wchodzi nowy przedmiot historia i teraźniejszość (HiT). Zastąpi wiedzę o społeczeństwie w pierwszych klasach liceów i techników. W dopuszczonym przez resort edukacji Przemysława Czarnka podręczniku do HIT znalazł się następujący fragment: "Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać".
Przytoczony tekst wywołał szerokie, negatywne reakcje m.in. wśród posłów opozycji. Również posłanka PiS Joanna Lichocka oceniła, że ten fragment w podręczniku powinien zostać usunięty albo zmieniony po to, żeby nie było tam sformułowań, które mogą uderzać w godność dzieci poczętych w wyniku in vitro i w ich rodziców. Sam minister edukacji Przemysław Czarnek wielokrotnie bronił podręcznika.
Nietypowe oświadczenie
W poniedziałek w sprawie podręcznika wypowiedziało się też wydawnictwo "Biały kruk", które go przygotowywało. W długim oświadczeniu firma najpierw powołuje się na wolność słowa i wylicza przykłady manipulacji, jakich dopuszczono się przy ocenianiu książki. - Te przekazy medialne – w przeciwieństwie do innych, entuzjastycznych recenzji – cechują się tendencyjnością i wykraczają dalece poza ramy merytorycznej dyskusji czy swobodną wymianę poglądów. Posługują się one znaną techniką manipulacyjną, w której udawaną obawę wspiera się wyolbrzymioną argumentacją opierającą się na stwierdzeniach fikcyjnych lub fragmentarycznych cytatach wyrwanych z kontekstu. Intencją tych przekazów jest zdyskredytowanie zawartości i Autora podręcznika, który podejmuje takie tematy, jak np. Żołnierze Wyklęci, czy wasalny stosunek PRL wobec Związku Sowieckiego - napisało wydawnictwo.
Następnie odniosło się też do krytykowanego fragmentu. "Tymczasem skala złożoności obserwowanych współcześnie zjawisk wykracza dalece poza tak wąską interpretację, a i ta z gruntu jest nieprawdziwa. Co więcej słowo „in-vitro" w całej książce nie pojawia się ani razu. Każde ludzkie życie jest święte i nienaruszalne w swej godności od chwili poczęcia aż do śmierci. O obronę tych wartości walczymy w całej naszej działalności. Przypisywanie innych intencji Autorowi podręcznika „Historia i teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979" czy jego Wydawcy można określić jedynie jako manipulacja" - wskazała firma.
W kolejnym akapicie wydawnictwa odrzuca "krytykę" i "niesłuszną interpretacje", ale "jednocześnie biorąc pod uwagę dobro społeczne, wolę uspokojenia nastrojów i możliwość bezkonfliktowego korzystania z podręcznika, postanowiliśmy wspólnie z Autorem usunąć dyskusyjny fragment z podręcznika".
Posłuchaj podcastu!
-
Nagły zwrot Niemiec. "Traktują Ukrainę jako zasób"
-
Spór o religię w lubelskim liceum. "Mamy się tłumaczyć?". Rodzice oburzeni, dyrekcja dementuje
-
Marsz Miliona Serc osłabi Trzecią Drogę? "Największe zagrożenie dla obecnej opozycji"
-
Wyborcy Trzeciej Drogi popierają decyzję liderów o braku udziału w Marszu Miliona Serc. "To mnie przekonało"
-
Marsz Miliona Serc mają zobaczyć dwie grupy wyborców. "Komunikaty są precyzyjnie adresowane"
- Marsz Miliona Serc bez liderów Trzeciej Drogi. "To nie musi być błąd"
- "Bezpardonowy roast Tuska". Konwencja PiS i spot z wulgaryzmami, czyli jak wzbudzić "wstręt, odrazę wobec opozycji"
- Donald Tusk na finał Marszu Miliona Serc z obietnicą i mocnym apelem. "Proszę was na wszystkie świętości"
- "Nie powiem, o co walczymy, tylko o co chodzi". Konwencja PiS bez obietnic i zaskoczeń
- Terlecki z pogardą o Marszu Miliona Serc. "To zabolało" - usłyszał reporter TOK FM od uczestników