Zatrucie Odry. Zdrojewski: Nie neguję zmian klimatycznych, ale w tym wypadku zawiódł konkretny człowiek

- To nie zmiany klimatyczne, ale działalność człowieka i zaniedbania instytucji doprowadziły do katastrofy ekologicznej na Odrze. Do takich wniosków po kontrolach poselskich w instytucjach odpowiedzialnych za stan rzek w Polsce doszli politycy Koalicji Obywatelskiej. Jak informuje PAP, z kontroli wynika, że powodem katastrofy mogło być wysokie zasolenie Odry spowodowane zrzutami wód przemysłowych.

Katastrofa ekologiczna na Odrze mogła się nie wydarzyć, ale zabrakło systemu monitoringu rzek, doszło do błędów ludzkich, a najważniejsze odpowiedzialne osoby były na urlopie - mówili w środę parlamentarzyści KO przedstawiając wnioski z kontroli w poszczególnych instytucjach.

Politycy Koalicji Obywatelskiej skorzystali ze swoich uprawnień i przeprowadzili poselskie i senatorskie kontrole. Byli zarówno w instytucjach centralnych odpowiedzialnych za stan rzek w Polsce oraz w instytucjach odpowiedzialnych za system ostrzegania, w Ministerstwie Środowiska i Klimatu oraz w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa i w Wodach Polskich, jak i w instytucjach regionalnych m.in. u wojewodów. 

Skażenie Odry. Borys Budka: W czasie kryzysu należy wrócić z urlopu 

- Zrobiliśmy coś czego nie zrobił rząd na swoim sierpniowym urlopie – mówi szef klubu koalicji Obywatelskiej Borys Budka. - W czasie kryzysu należy wrócić z urlopu i zająć się swoimi obowiązkami. Kilkudziesięciu posłów, posłanek, senatorów, senatorek KO przeprowadziło te kontrole - dodał.

- Dochodzi do tego niekompetencja ludzi, którzy znaleźli się w instytucjach państwowych tylko dzięki legitymacji partyjnej - mówił szef klubu KO.

Posłowie KO poinformowali o wynikach kontroli, które prowadzili w poszczególnych instytucjach.

Doszli do wniosku, że instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska, o trudnej sytuacji na Odrze zostały poinformowane za późno. 

Wiceszefowa klubu KO Katarzyna Lubnauer, która przeprowadzała kontrolę w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa, przekonywała, że RCB bardzo długo nie miało oficjalnych informacji o zagrożeniu ekologicznym na Odrze, ani ze strony Ministerstwa Klimatu i Środowiska, ani od wojewodów.

- 10 sierpnia samo zapytało wojewodów, co się dzieje, otrzymało odpowiedź, że nic się nie dzieje i nie ma powodu wysyłania jakichkolwiek alertów – powiedziała.

 Poseł Arkadiusz Marchewka, który kontrolował resort infrastruktury, nadzorujący Wody Polskie, powiedział, że zajmujący się tymi kwestiami wiceminister Marek Gróbarczyk długo na zajął stanowiska, a w resorcie można było zaobserwować kompletny chaos i brak koordynacji. - Gdyby nie te zaniechania, może udałoby się zmniejszyć skalę katastrofy - powiedział Marchewka.

Posłanka Gabriela Lenartowicz, która kontrolowała Ministerstwo Klimatu i Środowiska, stwierdziła iż "z kontroli wyłania się jednoznaczny obraz - ta katastrofa nie mogła się nie wydarzyć".

Według niej, po wprowadzeniu nowego prawa wodnego w 2018 r. praktycznie zniknęła ochrona wód, bo gospodarowanie nimi przeniesiono do pionu gospodarczego, a MKiŚ zaś tak naprawdę nie prowadzi monitoringu środowiska wodnego, bo nie ma do tego instrumentów prawnych. - Ryba psuje się od władzy - skomentowała Lenartowicz.

Posłanka Urszula Zielińska poinformowała z kolei, że z jej kontroli w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach wynika, że do 18 sierpnia przeanalizowano tam dopiero połowę próbek ryb z Odry, więc wypowiedzi szefowej MKiŚ Anny Moskwy o wynikach analiz i przyczynach zatrucia ryb są przedwczesne.

Dodała, że nie ma dotąd np. ani jednej próby ryb z Kanału Gliwickiego - tam gdzie zasolenie jest największe, gdzie, w opinii Zielińskiej, prawdopodobnie zaczęła się katastrofa na Odrze.

Posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba informowali o wynikach kontroli w Wodach Polskich. Według nich, to "kolos na glinianych nogach" - instytucja, która zatrudnia 6 tys. osób, wydaje pieniądze na limuzyny i mundury dla pracowników, natomiast nie ma np. żadnych kompetencji do badania wody, zlecając to wojewódzkim inspekcjom ochrony środowiska, które jednak nie są zobowiązane informować o wynikach.

Ponadto - wskazywali posłowie - Wody Polskie nie mają nawet pełnej kontroli nad pozwoleniami na zrzuty przemysłowe do wody, bo takie pozwolenia wydają również inne instytucje. Nikt też, mówili, nie zareagował tam na to, że już 17 marca były pierwsze przypadki śniętych ryb w Kanale Gliwickim. Szczerba dodał, że 17 sierpnia - pięć dni po zapowiedzi premiera odwołania prezesa Wód Polskich Przemysława Dacy, ten wciąż formalnie urzędował i był na dwutygodniowym urlopie.

Poseł Ryszard Wilczyński, który badał działania służb woj. opolskiego przekonywał, że stan Odry był "anormalny" długo przed przypadkami śnięcia ryb, a dotyczyło to poziomu, temperatury, zasolenia.

- W Polsce nie monitoruje się stanu wód. Robi się dopiero wtedy, kiedy nastąpi śnięcie - powiedział.

Poseł Rajmund Miller dodał, że brak systemu monitoringu rzek spowodował, że do 11 sierpnia w sprawie sytuacji na Odrze "państwo spało", a pierwsze działania zostały podjęte po informacjach od wędkarzy.

Poseł Piotr Borys mówił, że nawet po pojawieniu się martwych ryb nie zrobiono niczego, żeby zarządzić kolejnymi punktami zrzutu zasolonej wody do Odry, choć można było przypuszczać, że słona woda może być jedną z przyczyn. Ale np. Wody Polskie, dodał, nie mają pełnej informacji, kto, kiedy i co zrzuca.

- Kto spowodował tę katastrofę, natura czy człowiek? Naszym zdaniem człowiek, poprzez ogromny zrzut słonej wody, co spowodowało rozwój toksycznych alg - ocenił Borys.

Senator Bogdan Zdrojewski powiedział, że kontrola w instytucjach wrocławskich potwierdziła, iż w sprawie katastrofy na Odrze zawiódł człowiek, już bowiem na przełomie lipca i sierpnia lokalne władze posiadały informacje o zagrożeniu, ale nie podjęły działań.

Odra. Zdrojewski: wypadku zawiódł konkretny człowiek

- Nie neguję zmian klimatycznych, ale w tym wypadku zawiódł konkretny człowiek, konkretni ludzie, pracujący w konkretnych instytucjach. Po drugie władza posiadała wiedzę o stanie zagrożenia, o stanie skażenia już na przełomie lipca i sierpnia – mówił Bogdan Zdrojewski, senator KO z Wrocławia. 

Kontrole poselskie są prowadzone nadal. Jak informuje PAP dopiero po przeprowadzeniu wszystkich zaplanowanych inspekcji, powstanie zbiorczy raport. 

Katastrofa ekologiczna na Odrze. Trwa wyjaśnianie przyczyn katastrofy

Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze na odcinku od Oławy w dół, martwe ryby zaobserwowano również m.in. w okolicach Wrocławia. Zakaz wstępu do Odry został wprowadzony w województwach zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim. 

W ubiegłym tygodniu minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie w próbkach wody z rzeki znalazł tzw. złote algi, których zakwit może spowodować pojawienie się toksyn zabójczych dla ryb i małży. Obecność toksyn potwierdzają badania naukowców z Gdańska.

TOK FM PREMIUM