Nagana Kaczyńskiego, przeprosiny Czarnka. Prof. Urbanik: "To mały krok, by usunąć mowę nienawiści"

Jarosław Kaczyński dostał naganę, a minister Czarnek przeprosił za swoją homofobiczną wypowiedź. Oba wydarzenia miały miejsce niemal jednocześnie. "To mały krok i mały kamyczek to tego, aby społeczność LGBT+ mogła być traktowana w Polsce równo" - uważa prof. Urbanik, przedstawiciel społeczności LGBT+

Mowa nienawiści wobec LGBT+. W tych sytuacjach brzmi głośniej i robi więcej szkód

Pomimo tego, że mowę nienawiści słychać niemal wszędzie, raniące słowa kierowane np. do osób LGBT+ brzmią głośniej, gdy wypowiadają je osoby znane, czy piastujące ważne stanowiska.

To dlatego słowa Kaczyńskiego, które padły podczas spotkania we Włocławku, odbiły się tak mocnym echem.

Prezes PIS szydził z osób o innej tożsamości płciowej, mówiąc: "każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że do tej pory... do godziny — teraz jest wpół do szóstej — byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą" - i podsumowując stwierdzeniem: "ja bym to badał".

Inna wypowiedź, która bardzo szybko trafiła do opinii publicznej, to słowa ministra Edukacji i Nauki Przemysława Czarnka.

"Skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją" - powiedział minister osobach LGBT+ w telewizji publicznej.

"Nie ma wątpliwości, że cała ta ideologia LGBT, wyrastająca z neomarksizmu, pochodzi z tego samego korzenia co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło II wojny światowej, zniszczenie Warszawy i zamordowanie powstańców. Korzeń jest ten sam" - mówił Czarnek podczas innego wystąpienia.

To, na co zwracają uwagę komentatorzy, w tym prof. Jakub Urbanik, w rozmowie w TOK FM, historia pokazała, że mowa nienawiści prowadzi do przemocy. Jest szczególnie niebezpieczna, gdy stosują ją osoby społecznie ważne.

Jarosław Kaczyński ukarany naganą, Przemysław Czarnek przeprasza

Przytoczone wyżej wypowiedzi pełne szyderstw i niezrozumienia problemów społeczności LGBT+ doczekały się konsekwencji.

Jarosław Kaczyński za swoje słowa dostał naganę nałożoną przez Komisję Etyki Poselskiej.

"Nagana dla Kaczyńskiego to słuszne posunięcie, bo nie można nikogo lekceważyć. To, co Kaczyński mówił, rechocząc, że do 18 jest Zosia, a po 18 jest Franek, to jest pogarda dla drugiego człowieka" — skomentował decyzję Komisji Etyki w sprawie Kaczyńskiego Tomasz Trela, w programie Graffiti.

Większość komentatorów właśnie tak tłumaczyła głośną naganę.

Pojawiły się jednak głosy, że ta nagana niczego nie nauczy Kaczyńskiego, nie będzie miała wpływu na jego karierę i nie powstrzyma przed mową nienawiści w przyszłości.

Z kolei słowa ministra Czarnka doprowadziły do pozwu sądowego złożonego przez prof. Jakuba Urbanika, a następnie ugody, w efekcie której minister opublikował przeprosiny.

Prof. Jakub Urbanik: "To mały krok". Ale krok w dobrym kierunku

Zarówno nagana Kaczyńskiego, jak i przeprosiny Czarnka pokazują jedno: mowa nienawiści nie pozostaje niezauważona.

Osoby, które dopuszczają się przemocy słownej wobec osób transpłciowych, nieheteronormatywnych czy innych mniejszości, ponoszą jednak konsekwencje.

- To mały krok do tego, by usunąć z przestrzeni publicznej mowę nienawiści — powiedział w TOK FM prof. Jakub Urbanik, przedstawiciel społeczności LGBT+, który wniósł pozew przeciwko ministrowi Czarnkowi.

- Przeprosiny przyjmuję jako początek drogi do uzdrowienia sposobu komunikowania się — mówił prof. Urbanik.

Według Urbanika ktoś posługujący się mową nienawiści, czy powtarzający ją za osobami publicznymi, często nie zastanawia się nad tym, ile szkód ona powoduje.

Przeprosiny czy nagana osób znanych, będących autorytetami w swoich środowiskach mogą doprowadzić do przemyśleń i zmiany negatywnego nastawienia wielu osób.

- To mały krok i mały kamyczek do tego, żeby nasza społeczność była traktowana równo, tzn. miała równe prawa i równe obowiązki w naszym społeczeństwie — uważa Urbanik.

TOK FM PREMIUM