"Przyklejanie plastra na uciętą głowę". Ekspert o zamrożeniu cen prądu. "To działania przedwyborcze"

- Z jednej strony oczywiście, że trzeba jakoś ratować obecną sytuację, bo wszyscy cierpimy z powodu podwyżek. Ale z drugiej, trzeba sobie zdawać sprawę, że to jest przyklejanie plastra na uciętą głowę. Bo to gaszenie skutków, a nie przyczyn tego kryzysu - tak informacje o proponowanych przez rząd maksymalnych stawkach za prąd komentował w TOK FM Paweł Czyżak, analityk think tanku Ember.
Zobacz wideo

Rząd podał we wtorek na jakim poziomie chce zamrozić ceny prądu. Maksymalna cena dla odbiorców wrażliwych oraz mikro, małych i średnich firm ma wynieść 785 zł za MWh, a w przypadku gospodarstwach domowych cena maksymalna powyżej limitów to 699 zł/MWh - wskazano w Wykazie Prac Legislacyjnych i Programowych Rady Ministrów. 

Czy to dobry pomysł? - Wszelkie rozwiązania rządu, o których teraz słyszymy w tej kwestii, oceniam dwojako. Z jednej strony, oczywiście, że trzeba jakoś ratować obecną sytuację, bo wszyscy cierpimy z powodu podwyżek. Ale z drugiej trzeba sobie zdawać sprawę, że to jest przyklejanie plastra na uciętą głowę. Bo to gaszenie skutków, a nie przyczyn tego kryzysu - mówił w rozmowie z Karoliną Lewicką Paweł Czyżak, analityk think tanku Ember. Gość "Wywiadu Politycznego" w TOK FM podkreślał bowiem, że rząd od wielu lat blokuje transformację energetyczną, odnawialne źródła energii. - Więc ta moja ocena jest ambiwalentna - wskazał.

Zdaniem eksperta limity nie są też ustalone na poziomie, który przyniósłby ulgę samorządom, przedsiębiorcom czy gospodarstwom domowym. - Oczywiście dobrze, że mamy jakąś cenę maksymalną, ale z drugiej strony wynosi ona wciąż znacznie więcej niż w zeszłym roku. Nadal to są ogromne podwyżki. Dla przedsiębiorstw o co najmniej 50-60 proc. Dla gospodarstw domowych to będzie dwukrotna podwyżka w porównaniu do zeszłego roku. Więc de facto te programy pomocowe są trochę dziurawe - ocenił Czyżak.

Rozmówca Karoliny Lewickiej zwrócił także uwagę, że projekty rządu mają obowiązywać do końca przyszłego roku. - To działania przedwyborcze. Miną wybory i nagle wszyscy dostaniemy kilkaset procent podwyżek na cenach prądu, ogrzewania, paliwa itd. - alarmował ekspert.

"To nie jest jakieś wielkie osiągnięcie, że np. w Niemczech energia jest droższa"

Analityk think tanku Ember odniósł się także do niedawnej wypowiedzi ministra rozwoju i technologii Waldemara Budy, który szumnie zapewniał, że energia w Polsce będzie jedną z najtańszych w Europie. Analityk zwrócił uwagę, że rząd często stosuje porównania do innych państw. Jak podkreślił, nie przekłada się to jednak na to, że u nas jest lepiej. 

- Większość krajów europejskich jest bogatsza od nas, więc to nie jest jakieś wielkie osiągnięcie, że np. w Niemczech energia jest droższa. To nie zmienia faktu, że w Polsce jest bardzo droga. I dla polskich rodzin i polskich odbiorców jest relatywnie dużo droższa niż tam - podkreślił Czyżak. I przedstawił to na przykładzie benzyny. - Za średnią pensję w Polsce możemy kupić dużo mniej paliwa rocznie niż w innych krajach - podkreślił gość TOK FM. 

TOK FM PREMIUM