"Niech dziecko popełnia błędy". Ekspert o tym, jak nauczyć dzieci oszczędzania

Jak nauczyć dziecko oszczędzać? To trudne pytanie zadaje sobie wiele rodziców - zwłaszcza, gdy kilkulatek dostanie swoje pierwsze większe pieniądze np. z okazji świąt. Ekspert Maciej Samcik radzi, jak sprawnie nauczyć dziecko zarządzania swoimi finansami.

Dzieci mają mgliste pojęcie o mechanizmach finansowych, a polski system edukacyjny jest bardzo ubogi w ofertę umożliwiającą naukę takich umiejętności. Zdaniem Macieja Samcika pierwszym momentem, kiedy dziecko powinno mieć kontakt z pieniądzem, jest sytuacja, w której zaczyna ono rozróżniać nominały. Z kolei nastolatkowi warto już założyć elektronicznie konto płatnicze.

Według publicysty ekonomicznego, dziennikarza, twórcy bloga "Subiektywnie o finansach" dziecko powinno mieć możliwość samodzielnego popełniania wszystkich błędów, które my - dorośli robimy, operując większymi pieniędzmi.

- Należałoby więc zacząć od tego, aby dziecko dostało jakąś stosunkowo niedużą kwotę do samodzielnego zarządzania. Nie decydować za nie, tylko metodą prób i błędów dziecko po pierwsze przetestować, a po drugie stymulować, nakłaniać, żeby podejmowało decyzje odpowiednie z naszego punktu widzenia – tłumaczył w audycji "Jak z dzieckiem" w TOK FM.

Dopiero na konkretnych sytuacjach, w których okazuje się, że pieniądze za szybko się kończą – albo są niewłaściwie wydawane, można prowadzić skuteczną naukę oszczędzania. - Niech popełnia błędy - podkreślił Samcik.

Domowy bank. Tylko, żeby oprocentowanie nie było za niskie

Zdarzają się sytuacje, że stosunkowo małe dziecko ma do dyspozycji większą kwotę, bo pieniądze dostaje w prezencie na urodziny, święta, czy komunię. Jak pomóc w mądrym zarządzaniu swoimi finansami? Gość TOK FM ocenił, że taka sytuacja to dobry moment, żeby powołać do życia domowy bank i zaproponować dziecku, żeby zdeponowało w nim nadwyżkę pieniędzy – w zamian za odsetki.

- Wyjaśnić, że tę część, której dziecko nie zdeponuje i nie wyda, będą wypłacane wraz z odsetkami. To jest mechanizm, który dobrze zadziała, jeśli zauważymy, że dziecko ma generalnie problem z oszczędnością i natychmiast wydaje pieniądze – tłumaczył ekspert.

Ważne, żeby nie próbować oszczędzać, czyli nie proponować niskiego oprocentowania. Bo - jak stwierdził gość TOK FM - "dziecko nie złapie się na 2 proc. w skali roku". - To jest taki moment, żeby powiedzieć: słuchaj, masz te 50 zł i jeśli ci do następnego tygodnia czy miesiąca jakieś pieniądze z tego zostaną, to my ci je podwoimy – mówił rozmówca Przemysława Iwańczyka. Jak tłumaczył, szczególnie dla dziecka, które lubi od razu, bez namysłu wydać wszystko, co posiada, będzie to świetną motywacją do zmiany postępowania.

- Jeśli chodzi o większe kwoty, typu pieniądze z pierwszej komunii świętej, to ten mechanizm się bardzo dobrze przydaje. Ale w przypadku małych kwot też. Jeśli mówimy o podwojeniu tego, co (dziecko – przyp. red.) dostanie, to jest to bardzo dobrze oprocentowany depozyt - ocenił.

Gotówka czy karta płatnicza? To zależy

A co z kartami  płatniczymi? Banki dojrzały już w dzieciach i młodzieży "cel" i mają oferty specjalnie dla młodych. Czy karata to dobry pomysł, skoro dorośli mają przecież kłopoty z oszczędzaniem, nie widząc fizycznie, ile wydają?

- Na pewno na pierwszym etapie to powinna być gotówka. Dziecko powinno czuć pieniądz, czyli go dotykać, bawić się nim, mieć w portfelu, wydawać, poczuć ten smutek, jak się pieniądz wyda w sposób taki, którego się potem żałuje – uważa autor bloga "Subiektywnie o finansach". Odchodzenie od gotówki powinno być związane z wiekiem dziecka. - Takie, które ma już kilkanaście lat, może spokojnie mieć konto bankowe, bo już wie, ile to jest 300 czy 400 złotych na koncie. Wtedy zarządzanie pieniędzmi jest łatwiejsze, a dotykalność pieniądza nie jest już taka niezbędna – stwierdził Maciej Samcik.

Posłuchaj:

TOK FM PREMIUM