Co dalej z szefem policji? "Jeśli dymisja, to pewnie zaraz byłaby nominacja do spółki Skarbu Państwa"

- Znając sposób postępowania obecnego rządu, to zaraz byłaby jakaś nominacja do spółki Skarbu Państwa - ironizowała na antenie TOK FM, Ewa Siedlecka z tygodnika "Polityka", zapytana o słuszność ewentualnej dymisji komendanta głównego policji.
Zobacz wideo

Nie milkną echa ubiegłotygodniowej eksplozji w Komendzie Głównej Policji w Warszawie. Głos w sprawie coraz częściej zabiera sam "poszkodowany", czyli szef policji Jarosław Szymczyk. - Kiedy przestawiałem zużyte granatniki, będące prezentami od Ukraińców, doszło do eksplozji - mówił Szymczyk w sobotę. Z kolei w poniedziałek ukazała się rozmowa z szefem policji w "Rzeczpospolitej". Padło pytanie o dymisję. - Na dziś nie widzę powodu, żeby taki wniosek składać. Aczkolwiek mam świadomość, że to decyzja pana ministra spraw wewnętrznych i administracji, a docelowo decyzja pana premiera i ja się jej podporządkuję - powiedział Szymczyk. W poniedziałek po południu Onet podał, że zmiana szefa policji nastąpi jeszcze w tym tygodniu. Choć spekulacje próbował uciąć Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji.

Większość komentatorów i polityków opozycji jest zgodna, że po tej sytuacji trudno widzieć dalej Szymczaka na tak ważnym stanowisku. - Z punktu wizerunkowego, powagi państwa i zaufania obywateli do policji - te żądania (dymisji-red.) są słuszne - stwierdził w Poranku Radia TOK FM Piotr Trudnowski, prezes Klubu Jagiellońskiego. - Nie jest dobrą sytuacją, kiedy bardzo ważna służba państwowa zaczyna wyglądać jak karykatura z filmów Wojciecha Smarzowskiego - dodał, przywołując przykład "Drogówki". 

Dymisja, a może awans? 

Z Trudnowskim zgodziła się też Ewa Siedlecka z tygodnika "Polityka". Jednak gościni TOK FM wyraziła swoje obawy dotyczące wyciągania dalszych konsekwencji wobec komendanta, który - jak przypomniała  "jest zasłużony, jeśli chodzi o ochronę prezesa Kaczyńskiego" i "używanie policji do rządzenia". - Znając sposób postępowania obecnego rządu, to zaraz byłaby jakaś nominacja do spółki Skarbu Państwa – ironizowała gościni TOK FM.

Siedlecka zwróciła też uwagę, iż jest to sytuacja absurdalna, "rodem ze stadniny w Janowie Podlaskim". - To symboliczne dla państwa, w którym dzieją się absurdy. Komendant bawiący się granatnikiem w budynku rządowym, który rozwala strop granatnikiem i zwala na Ukraińców, że dali mu taki granatnik – podsumowała rozmówczyni Dominiki Wielowieyskiej.

Eksplozja w Komendzie Głównej Policji 

W czwartek rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Marcin Saduś poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie zdarzenia mającego miejsce w budynku Komendy Głównej Policji. Dodał, że postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowaniu gwałtownego wyzwolenia energii, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.

Prokurator poinformował, że bezpośrednio po zdarzeniu prokuratorzy wykonali czynności procesowe. - Status pokrzywdzonych mają aktualnie trzy osoby, w tym Komendant Główny Policji - mówił. Jednocześnie dodał, że "z uwagi na specyfikę, miejsce oraz charakter zdarzenia nie jest możliwym na obecnym etapie udzielenie informacji o poczynionych ustaleniach".

Wcześniej Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji w swoim komunikacie przekazało, że w środę o godz. 7.50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. "Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dniach 11-12 grudnia bieżącego roku, gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb" - podało ministerstwo.

Podkreśliło, że w wyniku eksplozji komendant doznał lekkich obrażeń

 Całą rozmowę posłuchasz: 

TOK FM PREMIUM