"Bachmut jak Stalingrad". Gen. Bieniek: Ulice są zasłane trupami, trwa walka o każdy skrawek miasta

Bachmut stał się w tej chwili takim polem bitwy jak Stalingrad. Tam się walczy o każdy skrawek ziemi, ulicy, budynku i kwartału - tak o sytuacji na froncie w Ukrainie mówił w TOK FM gen. Mieczysław Bieniek.
Zobacz wideo

Rejon Bachmutu w obwodzie donieckim jest od wielu tygodni miejscem najcięższych walk i najtrudniejszym odcinkiem frontu. Generał Mieczysław Bieniek - były zastępca dowódcy strategicznego NATO - zwrócił uwagę w TOK FM, że w tym rejonie jest teraz największe zgrupowanie wojsk Federacji Rosyjskiej. - Bachmut stał się w tej chwili takim polem bitwy jak Stalingrad. - Może w mniejszym wymiarze, jeśli chodzi o wielkość, ale podobnym pod względem zażartości i zaciekłości walk. Tam się walczy o każdy skrawek ziemi, o każdy skrawek ulicy, budynku i kwartału - mówił w audycji "Światopogląd". 

Według eksperta Rosjanie rzucili tam swoich "mobików", czyli zmobilizowanych żołnierzy i więźniów. Są uzbrojeni w karabiny maszynowe i - jak opisywał generał - idą grupami, chcąc zdobywać poszczególne obiekty. - Jednocześnie obrońcy (miasta - przyp. red.), kiedy ich zwalczają, zdradzają swoją pozycję. Są rażeni ogniem artylerii, moździerzy i innych środków walki (...) Jest to walka okrutna - ocenił gość TOK FM i zaznaczył, że mimo wszystko Ukraińcy nie odpuszczają, bo ich celem jest niedopuszczenie do tego, by Rosjanie odnieśli tam jakikolwiek sukces. 

Ukraińska "danina krwi"

Rozmówca Agnieszki Lichnerowicz zastanawiał się również, jaki sens dla Rosjan może mieć walka w mieście, które jest pozbawione większego strategicznego znaczenia. - Najpewniej za wszelką cenę chcą pokazać jakiś sukces po blamażu w Chersoniu i w Charkowie. Poza tym wiążą siły ukraińskie, których trochę tam się znajduje. Ale Rosjanie przy tym tracą tam strasznie wielu żołnierzy. Tam ulice, aleje, ziemia są zasłane ich trupami – podkreślił.

Jak dodał ekspert, mimo że strona ukraińska również się wykrwawia, to ta "danina krwi nie idzie na darmo". - Oni też wiążą siły rosyjskie. Oni je także niszczą i pokazują silne morale, które jest najsilniejszą stroną społeczeństwa ukraińskiego i armii ukraińskiej - mówił na antenie TOK FM gen. Bieniek. - To walka o przetrwanie. Z tym, że w tej walce Ukraińcy mają większą determinację i lepsze zaplecze logistyczne - tłumaczył gość TOK FM.

Co może przesądzić o zwycięstwie? Do czego doprowadzi ta walka? 

Według gen. Bieńka o walkach w rejonie Bachmutu przesądzić może wprowadzenie nowych sił. - Gdy Ukraińcy to zrobią, mogą wypchnąć stamtąd Rosjan, bo ci w tej chwili nie są w stanie w tak dużym stopniu uzupełnić swoich sił - wskazał. Zastrzegł jednak, że armia Putina szkoli kolejnych żołnierzy w rejonie Kurska, Rostowa, Woroneża i będzie mogła ich wprowadzić do walki pod koniec lutego, w marcu albo kwietniu.

- Rosjanie boją się południowego kierunku walk, dlatego też tam umacniają się, wykonują okopy, zapory, umocnienia. Z kolei Ukraińcy zbroją się od północy na wypadek, gdyby Rosjanom wpadło do głowy, aby zaatakować raz jeszcze na kierunku kijowskim, czym się odgrażają - powiedział. 

Ekspert dodał, że pomoc, jaką Rosjanie dostali od strony białoruskiej - w postaci m.in. sprzętu, poligonów i logistyki - jest dla Ukraińców poważnym kłopotem. Przede wszystkim dlatego, że muszą skierować również na północ swojego kraju część sił i umocnić dodatkowo tamten rejon.  

Jednak zdaniem gościa TOK FM zmiana na wojennym froncie może nastąpić dopiero za kilka miesięcy. - Wczesną wiosną Rosjanie będą próbowali wykorzystać swoje dwa zgrupowania, które przygotowują na kierunku północno-wschodnim i wschodnim, aby dokonać wyłomu gdzieś w tej linii, która się ustabilizowała. Natomiast mało jest prawdopodobne, choć niewykluczone, że obiorą kierunek północny. Na pewno nie rzucą się już na Kijów, jak to było wcześniej - podsumował rozmówca Agnieszki Lichnerowicz. 

Całą rozmowę odsłuchasz: 

TOK FM PREMIUM