Akcje Tesli tracą na wartości. "Hype dookoła Muska to olbrzymi balon, w którym jest tylko powietrze"

Akcje Tesli od początku 2022 roku spadły o około 65 proc., a o 73 proc. od listopada 2021. Tym samym zbliżają się do największej w historii straty rocznej. - Jak w przypadku każdej katastrofy lotniczej nie ma jednej przyczyny, tylko jest splot kilku, które się nieszczęśliwie naraz zrealizowały - mówił w TOK FM dr Tomasz Makarewicz, junior profesor na Uniwersytecie w Bielefel.
Zobacz wideo

Wtorkowa sesja na Wall Street zakończyła się przewagą spadków. Kolejną słabą sesję zanotowała m.in. Tesla, która straciła ponad 11 proc. Była to dziewiąta z dziesięciu spadkowa sesja producenta samochodów elektrycznych.

Akcje Tesli od początku 2022 roku spadły o około 65 proc., o 73 proc. od listopada 2021 i zbliżają się do największej w historii straty rocznej. Dlaczego tak się dzieje, tłumaczył w programie "Światopodgląd" w TOK FM dr Tomasz Makarewicz, junior profesor na Uniwersytecie w Bielefel.

Rozmówca Agnieszki Lichnerowicz przyznał, że powodów zaistniałej sytuacji jest kilka. - Jak w przypadku każdej katastrofy lotniczej nie ma jednej przyczyny, tylko jest splot kilku, które się nieszczęśliwie naraz zrealizowały - stwierdził dr Makarewicz.

Ekspert zwrócił uwagę, iż większość akcji na giełdach od ubiegłego roku spadała o ok. 30-40 proc.  - Bardzo dużo straciły spółki z sektora TECH, czyli technologiczne, internetowe giganty. Tesla co prawda nie jest firmą internetową sensu stricto, ale wpasowała się w ogólny trend, technologii, które są przyszłością świata - powiedział.

Jak zauważył profesor Uniwersytetu w Bielefel, do ogólnego trendu dołożyły się też specyficzne problemy samej Tesli, która relatywnie straciła więcej niż inne firmy. - Musk zawsze był dobry w budowaniu image'u. Zbudował wokół siebie kult. Ludzie traktują go nie jak jeszcze jednego, mniej lub bardziej rezolutnego przedsiębiorcę, któremu udało się wstrzelić w niszę rynkową, a jak nowego mesjasza  - tłumaczył gość TOK FM.

Jednocześnie prof. Makarewicz zdradził, że po głębszym przeanalizowaniu wielu planów Muska, zrobił się względem niego sceptyczny, gdyż te plany okazują się "nie do końca przemyślane". 

- Nie jest tak, że on wszystko lubi sobie przemyśleć. Bardzo dużo jego pomysłów okazuje się bublami - stwierdził Tomasz Makarewicz.

Gość TOK FM przypomniał, że Musk wykreował Teslę jako markę przyszłości, która w pewnym momencie "miała na giełdach kapitalizację większą niż 10 następnych firm motoryzacyjnych (takich jak np. VW czy Ford). Przez ostatni rok jednak Tesla gwałtownie spadła, więc ta kapitalizacja gwałtownie się skurczyła"

- Problem polegał na tym, że Tesla nigdy nie produkowała tyle samochodów, aby uzasadnić wartość tej firmy. Wartością tej firmy nigdy nie były zyski, czyli przychody minus koszty. Tylko to, co inwestorzy myślą, że w przyszłości ta firma wyprodukuje - mówił na antenie TOK FM gość programu "Światopodgląd". I dodał, że jego zdaniem "ci inwestorzy zawsze mieli poczucie, że Musk w pewnym momencie uruchomi masową produkcję tych Tesli, co mu się już kolejny rok nie udaje".

"Musk nie jest uznawany za sprzedawcę samochodów, którym de facto jest, tylko za wizjonera"

Kolejnym problem Tesli, na jaki zwrócił uwagę gość Agnieszki Lichnerowicz, jest to, że Musk od początku "nie jest uznawany za sprzedawcę samochodów, którym de facto jest, tylko za wizjonera, bo oferował nie tylko samochód, ale szereg usług dookoła samochodu". - I to się po prostu nie udało. Musk ma taką tradycję, że co roku ogłasza, że za rok już to mu się uda i co roku mu się nie udaje - dodał prof. Makarewicz.

Natomiast niespełnianie obietnic i wielkich wizji, powoduje sukcesywny spadek wiary wśród inwestorów. - Jak ktoś zapowiada coś raz, drugi, trzeci - to zaczynamy się zastanawiać czy tej osobie można dalej wierzyć. I tutaj ten hype dookoła Maska spada - wyjaśniał specjalista.

"Ten hype dookoła Muska to olbrzymi balon, w którym jest tylko powietrze, a nie ma niczego innego"

Inną istotną kwestią jest to, że Musk "chciał zorganizować całe życie dookoła Tesli", co w wielu miejscach świata nie jest do końca możliwe.

- Problem polega na tym, że można byłoby to zorganizować w USA, gdzie prawo antymonopolowe jest słabe. Natomiast w Europie bardzo szybko ten biznes musiałby zostać "pociachany" i w związku z tym straciłby rację bytu - wyjaśnił ekspert. I dodał: - Myślę, że właśnie inwestorzy zaczęli się orientować, że ten cały hype dookoła Muska to olbrzymi balon, w którym jest tylko powietrze, a nie ma niczego innego. Nie ma tych obiecanych zysków - tłumaczył rozmówca TOK FM.

Zdaniem Tomasza Makarewicza kroplą, która przelała szalę goryczy i akcje Tesli spadły o kolejne aż 11 proc., były doniesienia Reutersa i "The Wall Street Journal", o tym, że firma przedłuża wstrzymanie produkcji w swojej fabryce w Szanghaju z powodu wzrostu liczby przypadków COVID-19 wśród załogi. - Kolejny przesunięty przez Muska termin to już było za dużo. Zwłaszcza że ludzie boją się teraz, co się będzie działo z sytuacją epidemiologiczną w Chinach, która nie wygląda różowo - mówił gość TOK FM.

Profesor Makarewicz wskazał również, że inwestorzy wcześniej nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, że Tesla to nie tylko Musk, a olbrzymia firma, w której pracuje wielu utalentowanych inżynierów.

- Samego Muska zobaczyliśmy z okazji Twittera. I nagle się zorientowaliśmy, że Tesla polega na tym, że jest ten Musk, który robi hype na Twitterze. Jednak jest on otoczony wianuszkiem ludzi, którzy działają, jak bezpieczniki i sprawiają, że te jego głupie pomysły nie przelewają się potem na firmę. To znaczy on robi hype na Twitterze, ale potem są ludzie, którzy pośredniczą i potrafią porządnie załatwić oczekiwania, warunki itd. - podsumował rozmówca Agnieszki Lichnerowicz.

TOK FM PREMIUM