Polacy zarzynają się dla mieszkań. Ekspert: Nigdy nie stanieją, jeśli nie zaczniemy budować publicznych
Rządowy program 'Mieszkanie Plus" nie rozwiązał problemów mieszkaniowych, teraz PiS ma nowy pomysł. Program "Pierwsze Mieszkanie" zakłada, że osoby do 45 roku życia, które nie mają własnego mieszkania, będą mogły skorzystać z kredytu z 2 proc. oprocentowaniem. Rząd ma pomagać w spłatach przez 10 lat.
Na temat cen i dostępności mieszkań z Agnieszką Lichnerowicz rozmawiał w TOK FM Grzegorz Gajda z European Investment Bank. Specjalista zwrócił uwagę, że nie tylko Polacy, ale wszyscy Europejczycy mają problem z dostępnością cenową mieszkań. Ale niektóre europejskie miasta potrafią sobie z problemem radzić, wdrażając m.in. budownictwo społeczne, czyli budowanie mieszkań przez instytucje publiczne: rząd, samorządy, publiczne osoby prawne.
Ekspert ocenił, że w Polsce z budownictwem komunalnym czy społecznym mamy problem, który jest głównie w naszej mentalności. - Wydaje mi się, że to jest trochę kulturowo-polityczny element. Budowanie osiedli komunalnych, społecznych czy socjalnych kojarzy się w Polsce z biedą, przestępczością i wykluczeniem społecznym - mówił gość "Światopodglądu". Dodał również, że zgodnie z niepisaną tradycją, Polacy lubią się w kwestii kredytów mieszkaniowych "zarzynać".
- Jest coś takiego, co się w Polsce bardzo często pojawia, że mieszkanie musi być zakupione na kredyt albo za gotówkę, jeśli ktoś ma - mówił gość TOK FM.
Jak dodał Grzegorz Gajda, kupowanie mieszkania traktowane jest jako inwestycja. - Na przykład telewizora ani samochodu nikt nie kupi jako inwestycji, ponieważ te rzeczy tracą na swojej wartości, a mieszkania kupujemy z myślą o inwestycji. I nie robimy tego tak po prostu, bo akurat mieszkania nam się bardziej podobają. Tylko dlatego, że mieszkania są bardzo specyficznym rodzajem dobra, które przez swoją małą dostępność, poprzez ograniczoną podaż, jest towarem, który jest z gruntu i definicji deficytowy - wyjaśnił specjalista.
Jakie to ma konsekwencje dla cen mieszkań na rynku polskim?
Mieszkania są towarem deficytowym, a to powoduje, że są bardzo drogie. Jak podkreślił gość TOK FM, "mieszkanie zawsze kosztuje tyle, ile zapłaci za nie potencjalny nabywca". - Ponieważ nabywców jest zawsze mniej niż mieszkań, więc ktoś, kto będzie sprzedawał, zawsze ustali taką cenę, aby mieszkanie sprzedać jak najdrożej. Możemy robić różne myki podatkowe, możemy dawać tanie kredyty, jednak nabywca zawsze zapłaci tyle na ile go stać, jak się zarżnie. Także zarzynamy się, kupując mieszkania, a one nigdy nie stanieją, jeśli nie zaczniemy budować mieszkań publicznych przez rząd i samorządy - stwierdził rozmówca Agnieszki Lichnerowicz.
Gajda zdradził również, dlaczego deweloperzy nie obniżają cen mieszkań. - Deweloper, gdy buduje mieszkania, prawie co do nazwiska wie, jak się nazywają nabywcy, którzy kupią te mieszkania. On też dokładnie wie, ile ci ludzie będą zarabiać, na jaki kredyt sobie pozwolą i na tej podstawie deweloper wyznacza cenę metra kwadratowego tego mieszkania. Potem od tego odejmie cenę budowy, koszty robót budowlanych. Następnie od tego odejmie swój zysk i wyjdzie mu, ile jest w stanie zapłacić za działkę - zdradził specjalista. I dodał: "Dopiero wtedy idzie do sprzedawcy działki i proponuje mu cenę za grunt".
Jak z rynkiem mieszkaniowym radzi sobie Europa?
Ekspert zwrócił uwagę na to, że w wielu europejskich miastach - np. w Amsterdamie czy Wiedniu - co drugie, trzecie mieszkanie to lokal socjalny. - Jeżeli tych mieszkań mamy dużo, to ludzie, którzy tam mieszkają, to są tacy sami ludzie jak my, więc wykluczenie znika - argumentował.
Istotne jest też to, że systemy mieszkaniowe w Europie Zachodniej, są samofinansujące się. - Działka na budowę takich mieszkań jest przekazywana bezpłatnie. Firma, która takie mieszkania buduje to najczęściej publiczna firma, więc nie generuje zysku, a koszty budowy i obsługi mieszkań opłaca z czynszu. Dzięki temu, że nie działa dla zysku, może mieć koszty o połowę niższe niż komercyjny deweloper. W związku, z czym czynsz może być o połowę niższy niż rynkowy. I to działa - podkreślił przedstawiciel European Investment Bank.
-
Sprawdziliśmy, co w sklepach myślą o powrocie handlu w niedzielę. Tusk rozwścieczył. "Co mu odbiło?!"
-
Przeczytaliśmy "Vademecum wyborcze katolika". Ksiądz rozkłada ręce: To pomyłka
-
Gabinet grozy. "Zabrałbym się chyba za tego HIV-a". Przyszła do niego zdrowa, a wyszła "śmiertelnie chora"
-
"To nie jest dar". Ekspert o 2 mld dla Polski. I MON-ie, który kupuje, jakby miał "kartę bez limitu"
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. Duchowny ostro o polskim Kościele: Rozpusta, rozpasanie, bezrozum
- PiS "w pewnej defensywie", ale opozycja też musi uważać. "To dziś główny kłopot"
- Nowy sondaż. Prawie wszystkim rośnie, tylko nie im. To koniec wielkiego boomu?
- Sąd zmienił decyzję w sprawie Ewy M. Aktywistka będzie mogła wyjść na wolność
- Poseł PiS potrącony samochodem. "Zrobił to świadomie"
- Ziobro ma zakaz wypowiadania się o Agnieszce Holland i "Zielonej granicy". Jest decyzja sądu