Radykalna wolta rządu w sprawie wiatraków. Jakub Wiech wskazuje, co może pójść nie tak

PiS przez lata nie reagował na apele w sprawie liberalizacji przepisów dotyczących farm wiatrowych. Teraz obserwujemy, jak mówił w TOK FM Jakub Wiech, jak rząd zmienił "o 180 stopni swoją narrację". - Gdybyśmy wiatraki odblokowali kilka lat temu, to być może nie mielibyśmy kryzysu węglowego, który przeżywaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy - podkreślił zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.
Zobacz wideo

Ograniczenie możliwości stawiania wiatraków było jednym z ważniejszych haseł wyborczych PiS-u w 2015.  Po dojściu do władzy partia Jarosława Kaczyńskiego szybko zmieniła prawo. Od 2016 roku obowiązują przepisy, zgodnie z którymi w odległości równej dziesięciokrotności wysokości wiatraka nie może stać żaden budynek. Taki zapis skutecznie zablokował powstawanie nowych farm wiatrowych. I przez lata nie dało się doprowadzić do zmiany regulacji. Choć gotowe projekty zgłoszono już dawno, ale trafiały do tzw. sejmowej zamrażarki.

Sprawa przyśpieszyła przy okazji walki o pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Wśród warunków postawionych polskiemu rządowi przez Brukselę znalazła się liberalizacja przepisów w sprawie wiatraków.

Choć zmian nie chce Solidarna Polska, to premier w miniony poniedziałek zapowiedział, że prace nad ustawą wiatrakową ruszą podczas najbliższego posiedzenia Sejmu. Mateusz Morawiecki ocenił, że obecnie obowiązujące przepisy są "jednymi z najbardziej restrykcyjnych, jeśli nie najbardziej restrykcyjnymi w całej Europie".

Jak komentował w TOK FM Jakub Wiech, rząd pod presją Brukseli zmienił "o 180 stopni swoją narrację".  - Po wczorajszej wypowiedzi premiera dowiedzieliśmy się, że potrzebujemy wiatraków, żeby nie spalać drogiego węgla z Kolumbii czy Indonezji. I tu logicznym pytaniem jest, dlaczego wiatraków nie mieliśmy wcześniej - mówił zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.

Zdanie zmienił PiS czy Polacy?

Jak podkreślił rozmówca Jana Wróbla, dotychczasowa narracja rządu, "która wcześniej była przekazywana jako klucz, wczoraj się trochę rozsypała". 

- Słyszeliśmy, że wiatraków w Polsce nie ma, gdyż Polacy ich nie chcą. Z tego powodu, że powodują np. zaburzenia zdrowotne i są zniekształceniem krajobrazu. Natomiast nagle się okazało, że nastąpiła przełomowa zmiana w nastawieniu Polaków, bo jednak tych wiatraków potrzebujemy - mówił ironicznie Wiech.

Wprowadzenie restrykcyjnych przepisów odbiło się czkawką, gdy drastycznie zmieniła się sytuacja gospodarczo-polityczna. Atak Rosji na Ukrainę, do którego doszło 24 lutego 2022 roku, doprowadził do wzrostu cen surowców oraz wprowadzenia sankcji na eksport paliw z Rosji.

- Gdybyśmy wiatraki odblokowali kilka lat temu, to być może nie mielibyśmy kryzysu węglowego, który przeżywaliśmy w ciągu ostatnich miesięcy. Pozwoliłoby nam to obniżyć zużycie węgla w energetyce i dzięki temu surowiec, który jest wydobywany w polskich kopalniach, mógłby zostać sprzedany odbiorcom indywidualnym. Nie trzeba byłoby interwencyjnie skupować węgla z Kolumbii, czy Indonezji, tak jak to robiliśmy w ostatnich miesiącach - wyjaśnił gość "Poranka Radia TOK FM".

Jakub Wiech zwrócił też uwagę, że zmiana przepisów dotyczących wiatraków, nie załatwia do końca sprawy. - Obawiam się, że ewentualne pauzy w dalszym rozwoju wiatraków, jeżeli one zostaną odblokowane, będą wynikać tylko z niedostatków technicznych polskiego systemu sieci elektroenergetycznych - ocenił I wyjaśnił, że bez modernizacji sieć może mieć kłopoty w przypadku  "gwałtownego przyrostu mocy". - Tych modernizacji nie zrobiono - podkreślił na koniec rozmówca Jana Wróbla.

TOK FM PREMIUM