Ceny dla turystów wzrosły "tylko o 20-30 proc." Burmistrz Karpacza tłumaczy, dlaczego ferie nie mogą być tanie

Za ferie w górach trzeba w tym roku zapłacić o nawet jedną czwartą więcej. Ale to i tak niewiele, w porównaniu z tym, jak mocno rosną koszty prowadzenia biznesu - mówił w TOK FM burmistrz Karpacza. Radosław Jęcek opowiadał o rachunkach, które muszą płacić właściciele hoteli i innych obiektów turystycznych. Podał przykład pensjonatu, który za prąd ma płacić 90 tysięcy złotych.
Zobacz wideo

W miniony poniedziałek 16 stycznia ferie zimowe zaczęli uczniowie z pięciu województw. Jednak wysoka inflacja i rosnące ceny skutecznie utrudniają rodzicom organizację zimowego odpoczynku. Za ferie w górach trzeba w tym roku zapłacić więcej nawet o 20-30 procent więcej. Ale - jak przekonywał w TOK FM Radosław Jęcek, burmistrz Karpacza - to i tak niewiele, w porównaniu z tym, jak mocno rosną koszty prowadzenia biznesu. - Można powiedzieć, że to tylko 20-30 procent. Ponieważ patrząc na galopującą inflację, na to, co się dzieje z cenami, to tak naprawdę branża turystyczna powinna podnieść ceny dużo wyżej. 20 procent to takie minimum, które pozwoli w sposób bezpieczny i profesjonalny obsłużyć turystów - powiedział gość "Magazynu EKG". 

"Trudny trzeci rok przed nami"

Rozmówca Tomasza Setty podkreślił, że branża turystyczna dopiero wychodzi z bardzo dużego "dołka" wywołanego przez obostrzenia obowiązujące w czasie pandemii koronawirusa. Właściciele hoteli, restauracji, obiektów turystycznych dotkliwie odczuli skutki lockdownów. - Dzisiaj nawet, jeśli nasi gestorzy wychodzą na plus, to jest on bilansowany przez te straty z poprzednich sezonów - wskazał burmistrz Karpacza. - Trudny trzeci rok przed nami, funkcjonowania tak naprawdę w kryzysie - podkreślił.

Jak mówił, dla prowadzących hotele czy pensjonaty, największą bolączką są dziś wysokie rachunki za prąd i gaz. Rząd nie zdecydował się na ich zamrożenie dla biznesu. I hotelarze już nawet nie liczą, że tak się stanie. - Oczekiwania w stosunku do rządzących są, ale nadzieje praktycznie żadne - przekazał burmistrz Karpacza. I alarmował, że sytuacja jest naprawdę trudna. - W jednym z hoteli w zeszłym roku za miesiąc zużywania energii elektrycznej rachunek był na poziomie 900 złotych, teraz to 90 tysięcy - poinformował Jęcek. 

Turyści czekają na śnieg

Tymczasem rok 2023 ma być czasem odrobienia strat. O co może być trudno także dlatego, że kalendarze hotelarzy nie są zapełnione. W górach wciąż można jeszcze znaleźć wolne miejsca. Przedsiębiorcy liczą jednak, że wiele osób zdecyduje się na wyjazd w ostatniej chwili. 

Turyści obawiają się jednak nie tylko wysokich cen, ale też złej pogody. Burmistrz Karpacza przekonywał, że w styczniu i w lutym śnieg w górach będzie. - Faktycznie zielone stoki, trawa może nie zachęcają do tego, aby dzisiaj wybierać się w góry. Niemniej jednak sytuacja u nas bardzo dynamicznie się zmienia, Jak dzisiaj czekamy jeszcze na śnieg i warunki do naśnieżania, tak jutro już będziemy gotowi - przekonywał Jęcek. - 10 cm śniegu będziemy już traktować jako dobre warunki narciarskie - powiedział. 

Posłuchaj całej rozmowy Tomasza Setty z burmistrzem Karpacza:

TOK FM PREMIUM