Po co Hołownia i Kosiniak-Kamysz znów ogłosili, że łączą siły? "Nie ma co zaczynać od końca"

To jest pokazanie wyborcom opozycji kroków, które chcemy przejść i uważamy, że nie ma co zaczynać tego procesu od końca, bo ustaleniem list wyborczych nie rozwiążemy różnych problemów, które dzisiaj trapią Polaków - powiedział w TOK FM o koalicji PSL z Polską 2050, poseł Krzysztof Paszyk. - Najpierw trzeba przygotować fundament pod te listy wyborcze. Nazwa i formuła koalicji jest naszym zdaniem - ostatnim etapem - podkreślił.
Zobacz wideo

We wtorek Hołownia wraz z prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem przedstawili plan powołania zespołu, który przygotuje wspólną dla obu ugrupowań "jedną listę spraw do załatwienia" po wygranych wyborach.

Politycy zostali zapytani, czy zadeklarują wspólny start w wyborach. Hołownia przyznał, że nie wie, czy taka lista powstanie, ale stworzenie zespołu, który wypracuje wspólne rozwiązania, jest warunkiem koniecznym do ewentualnego tworzenia listy. "Wszystko jest możliwe" - ocenił, podkreślając, że prace zespołu potrwają kilka tygodni, a następnie "przyjdzie czas na kolejny krok".

Sprawę wspólnej przyszłości obu partii skomentował w TOK FM Krzysztof Paszyk - poseł PSL. - Zarówno Władysław Kosiniak Kamysz, jak i Szymon Hołownia, jasno zwrócili uwagę, że zbliżenie dwóch różnych środowisk politycznych, tak jak zaznaczyli tego najstarszego w Sejmie i najmłodszego – wymaga przepracowania poszczególnych kroków i chcemy te kroki przepracować według naszym zdaniem właściwej kolejności - wskazał gość TOK FM. 

Parlamentarzysta dodał, że dopiero zwieńczeniem zawiązanej współpracy będzie ewentualne wspólny start w wyborach. - Od początku muszą być prowadzone prace nad wspólnym programem i dzisiaj to obaj liderzy zapowiedzieli, deklaracja wspólnych wartości, akceptacja wewnętrzna, a na koniec wspólny start. To jest zaprezentowanie pewnej drogi, którą chcemy jako dwa odrębne byty polityczne w ramach demokratycznej opozycji w Polsce przepracować - podkreślił gość audycji "A teraz na poważnie".

Dziennikarze na konferencji prasowej utyskiwali, że liderzy znowu ogłaszają współpracę, bo już raz robili to w grudniu, a nie idą zatem żadne konkrety. Paszyk przyznał, że wtorkowe spotkanie  przyznał, "nie jest "spektakularną nowością", ale jest "uczciwym i jasnym postawieniem sprawy". - To pokazanie wyborcom opozycji kroków, które chcemy przejść i uważamy, że nie ma co zaczynać tego procesu od końca, bo ustaleniem list wyborczych nie rozwiążemy różnych problemów, które dzisiaj trapią Polaków. Najpierw trzeba przygotować fundament pod te listy wyborcze. Nazwa i formuła koalicji jest naszym zdaniem ostatnim etapem- podkreślił. .

Jakie są między wami różnice programowe? - pytał prowadzący.

Gość TOK FM zwrócił uwagę na to, co obie partie łączy, bo jak twierdzi "więcej nas łączy, jak dzieli". - Łączy nas wspólna lista spraw do załatwienia po wygranych wyborach. M.in.: podejście do UE, do NATO, ale też decentralizacja państwa i oddanie więcej władzy w ręce lokalnych społeczności – to jest fundament, który nas łączy - zaznaczył.

Poseł PSL nie chciał za dużo mówić o różnicach programowych. - Pewnie jakieś drobiazgi. Na pewno podzieliło nas głosowanie i spojrzenie na nowelizację ustawy o SN - mówił i dodał:  - Gdyby nas tak wiele różniło, to byśmy wspólnych przedsięwzięć mających na celu przygotowanie gruntu pod wspólny start – nie podjęli. Fundament, który nas łączy jest istotniejszy.

TOK FM PREMIUM