Kolejny raport w sprawie tortur w Barczewie. Ekspertka: W tak dużych formacjach, zawsze znajdą się czarne owce
Pierwszy, styczniowy raport dotyczący sytuacji w zakładzie karnym w podolszytyńskim Barczewie, wstrząsnął opinią publiczną. Wynikało z niego, że więźniowie tam osadzeni, byli wciągani z cel do pomieszczeń niemonitorowanych, bici, obrażani, zastraszani, a nawet stosowano wobec nich podtapianie. Tymczasem Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur po drugiej wizytacji w tymże zakładzie, poinformował o kolejnych naruszeniach.
Justyna Zarecka z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich STUDIO powiedziała w TOK FM, iż drugi raport powstał, aby sprawdzić, czy coś się w Barczewie zmieniło. - Chcieliśmy zobaczyć czy zmieniło się nastawienie służby więziennej oraz aby zbadać, czy względem osób, które z nami wcześniej rozmawiały, nie zostały wyciągnięte jakieś konsekwencje. Ponieważ w czasie pierwszej wizytacji z takimi przypadkami się spotykaliśmy - zaznaczyła rozmówczyni Mikołaja Lizuta.
Dodała, że przy drugiej wizycie w zakładzie "na szczęście takich sygnałów już nie było". Gościni TOK FM przyznała jednak, że atmosfera wśród więźniów w jednostce nadal jest "pełna strachu".
Zarecka relacjonowała, że jeden z więźniów złożył na ręce komisji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, z prośbą o przekazanie zawiadomienia prokuraturze. - Mężczyzna ten opisywał, że został użyty wobec niego chwyt, który polegał na tym, że został podduszony, był bity po twarzy, kopany, sprowadzony do ziemi. Słyszał różne obraźliwe komentarze. Był też wyzywany. Ta osoba zdecydowała się pod swoim imieniem i nazwiskiem złożyć zawiadomienie do prokuratury - mówiła gościni audycji "A teraz na poważnie".
"Nie ma przyzwolenia na tortury w demokratycznym państwie"
Rozmówczyni zwróciła uwagę, że sygnałów o tym, że przemoc mogła być stosowana też wobec innych osadzonych, komisja miała po raz kolejny sporo. - Mężczyźni ci przyznali się, że faktycznie będąc w celi, stosowali przemoc wobec innego osadzonego. (...) Wówczas wszystkie osoby z tej celi miały zostać wyprowadzone przez funkcjonariuszy do pomieszczenia niemonitorowanego, gdzie mieli zostać rzuceni na ścianę, "oklepani" i pobici - to był jeden z sygnałów, który do nas wpłynął. Natomiast druga sytuacja dotyczyła osadzonego, który przyznał się, że owszem zachował się nieodpowiednio w stosunku do funkcjonariusza, jednak nie spotkało się to z oficjalnym ukaraniem go, tylko miał zostać również wyciągnięty do pomieszczenia niemonitorowanego, gdzie miał zostać sprowadzony na ziemię i miano grozić mu gwałtem, jeżeli jeszcze raz dopuści się nieodpowiedniego zachowania w stosunku do funkcjonariusza - mówiła rozmówczyni Lizuta.
Zdaniem Justyny Zareckiej na przestrzeni kilku tygodni sytuacji zmieniła się o, tyle że sprawą zajął się Centralny Zarząd Służby Więziennej. Za pozytywne odbiera też słowa wiceministra sprawiedliwości, który na komisji senackiej 7.02, stwierdził, że "nie ma przyzwolenia na tortury w demokratycznym państwie". - Dla mnie jest ważne, żeby takie przesłanie dotarło do wszystkich funkcjonariuszy, żeby mieli świadomość, że jeżeli są świadkami tortur, jeżeli wiedzą, że ich koledzy robią coś takiego, to że oni mają się czuć bezpiecznie i mogą to zgłosić np. swojemu przełożonemu, żeby on podjął kroki. A tymczasem możemy mieć nie tylko w służbie więziennej, ale także w policji, fałszywe przeświadczenie, zmowę milczenia, że przecież nie będę donosił na mojego kolegę - dodała.
Do prokuratury wpłynęło już 30 powiadomień, o możliwości popełnienia przestępstwa
Gościni Mikołaja Lizuta przyznała jednocześnie, że zdaje sobie sprawę, że więźniowie to grupa która często się skarży i próbuje manipulować. Dodała też, że to czy w Barczewie doszło do takich zachowań potwierdzi prokuratura. - Jest prowadzone postępowanie przez Prokuraturę Okręgową w Olsztynie. Z tego, co wiem, do prokuratury wpłynęło już 30 powiadomień, o możliwości popełnienia przestępstwa - podkreśliła.
I dodała, że ma nadzieję, iż sytuacja w zakładzie karnym w Barczewie nie jest wierzchołkiem góry lodowej. - Mam nadzieję, że to jest jednostkowa sytuacja. Nie chcę obwiniać, że wszyscy funkcjonariusze są źli, że jest źle we wszystkich jednostkach i że cała formacja jest zła. Tak nigdy nie będzie. To są pojedyncze czarne owce, które w służbach mogą się zdarzyć. Bo w tak dużych formacjach, zawsze znajdą się czarne owce - zaznaczyła.
- Wizytując jednostki penitencjarne widzimy funkcjonariuszy, którzy są pełni poświęcenia i z pełnym zaangażowaniem wykonują swoją pracę. Jestem daleka od tego, żeby oceniać, że we wszystkich jednostkach jest źle i we wszystkich dochodzi do takiej skali przemocy. Jednakże tak jak w przypadku Barczewa, było wiele sygnałów, które pozwalają stwierdzić, że nie były to zdarzenia jednostkowe, tylko że takich przypadków mogło być więcej - podsumowała gośnini TOK FM.
Całą rozmowę odsłuchasz:
-
TSUE wydał wyrok w sprawie o reformę polskiego sądownictwa
-
Iga Świątek wygrała z Łesią Curenko. Ukrainka skreczowała. Polka w kolejnej rundzie French Open
-
Prof. Markowski ostrzega przed "oszustwami wyborczymi, które się szykują". Jaką przewagę musi mieć opozycja w wyborach?
-
Wyrok TSUE miażdży PiS-owską reformę sądownictwa. "Znów mogą czekać nas kary"
-
"Widać dygocik". Władza przestraszyła się marszu 4 czerwca? "Wyrażają pogardę dla Polaków"
- Wyniki Lotto 5.06.2023, poniedziałek [Multi Multi, Kaskada, Mini Lotto, Ekstra Pensja, Ekstra Premia]
- Tragedia na zalewie w Skierniewicach. Z wody wyciągniętą martwą 12-latkę
- Ceny w maju przestały rosnąć. "To początek powrotu do inflacyjnej normalności?"
- Poszła popływać w Wiśle i już nie wypłynęła. Trwają poszukiwania młodej kobiety
- "Weaknesses" - jak sprytnie mówić o swoich słabościach