Dzieci i nastolatki są agresywne, bo "na to pozwoliliśmy". Terapeutka: Dorośli nie pilnowali granic

Media regularnie zalewają informacje dotyczące drastycznych przypadków agresji wśród nastolatków. - Dlaczego młodzież się teraz tak zachowuje? Bo my dorośli na to pozwoliliśmy. Chciałabym, żebyśmy wzięli wreszcie na siebie odpowiedzialność - mówiła w TOK FM terapeutka narracyjna Lucyna Kicińska.
Zobacz wideo

W ostatnich tygodniach w mediach regularnie pojawiają się informacje o drastycznych przypadkach agresji wśród nastolatków. 28 lutego w Zamościu rówieśnicy pobili 16-letniego Eryka Romanowskiego, który w wyniku obrażeń zmarł.  Na początku marca pojawiło się nagranie z pobicia, do którego doszło w podwarszawskim Pruszkowie. W związku ze sprawą sześcioro nastolatków (w wieku od 14 do 16 lat) zostało zatrzymanych i decyzją sądu na trzy miesiące umieszczono ich w schroniskach dla nieletnich. Do podobnych przykładów agresji dochodziło też w ostatnim czasie m.in. w Jaworznie, Białej Podlaskiej, Bełchatowie.

Lucyna Kicińska w TOK FM zwróciła uwagę na to, jak duży wpływ na zachowanie dzieci mają dorośli. - To my nie wyznaczyliśmy granic. To my nie zainteresowaliśmy się życiem dziecka. To my dziecku na to pozwoliliśmy - mówiła terapeutka narracyjna z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego i Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jak dodała, "przemoc stosowana zarówno przez dzieci, jak i przez osoby dorosłe nie jest celem samym w sobie". - Pamiętajmy, że przemoc jest sposobem na osiągnięcie ważnych życiowych celów i zaspokojenie ważnych potrzeb psychologicznych - mówiła rozmówczyni Macieja Głogowskiego.

Terapeutka podkreśliła, że jeżeli dziecko nie miało w domu wyznaczonych granic dotyczących tego, jak powinno się zachowywać, to prawdopodobne jest, że będzie stosowało zachowania przemocowe. Żeby - jak mówiła - rozładować swoje napięcia. - Na przykład związane z doświadczeniem przemocy w domu, z doświadczeniem frustracji związanej, że rodzice nie interesują się jego życiem, że ma niskie poczucie własnej wartości i nie jest zaakceptowane przez grupę. Wtedy przyłącza się do grupy, która przekracza granice - tłumaczyła.

Psycholożka przypomniała, że przemoc nie pojawia się nagle, z dnia na dzień, tylko narasta stopniowo.  - To nie jest zjawisko, które pojawia się we wtorek rano, że nagle dzieci, które nigdy nie stosowały przemocy i nie przekraczały innych granic, nagle postanawiają kogoś skatować. Przemoc to jest zjawisko, które narasta, które jest rozłożone w czasie. Ma prawo narastać, ponieważ my, dorośli, nie reagujemy - podkreśliła gościni TOK FM.

Kicińska oceniła, że każdy z nagłośnionych ostatnio przypadków przemocy wśród nastolatków pokazuje, że dorośli nie stawiali dzieciom odpowiednich granic. - Nie wyznaczyli granic i nie pilnowali tych granic. Nie jest sztuką powiedzieć, że jest jakaś zasada. Sztuką jest powiedzieć, jakie są konsekwencje za złamanie tej zasady i wyciągnięcie konsekwencji - wyjaśniła.

- Dlaczego młodzież się teraz tak zachowuje? Odpowiadam, bo my dorośli na to pozwoliliśmy i nie chciałabym, żeby ktoś się poczuł oskarżony czy winny. Chciałabym, żebyśmy wzięli wreszcie na siebie odpowiedzialność - argumentowała rozmówczyni Macieja Głogowskiego.

"Musimy przywracać nadzieję"

Rozmówczyni Macieja Głogowskiego apelowała też, by zmienić sposób mówienia o zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży, skupić się na pozytywach. - Musimy podejmować działania, żeby nie musieć dostawiać łóżek na oddziałach psychiatrycznych. To jest możliwe dzięki rozwijaniu kluczowych kompetencji u dzieci i nastolatków. To jest możliwe dzięki rozwijaniu kompetencji komunikacyjnych i rozpoznawania kryzysu (...). To jest możliwe dzięki odpowiedzialnej polityce informacyjnej w mediach, czyli dzięki przywracaniu nadziei, a nie tylko mówieniu, że jest źle - przekonywała.

Zdaniem ekspertki, jeżeli "będziemy mówili o tym, że jest źle i dzieci nie mają możliwości uzyskania pomocy, to niestety będziemy wpływać na obniżenie tendencji dzieci, nastolatków i rodziców do sięgania po pomoc". - Nie mówmy, że nie można się dostać do szpitala, bo można się dostać. Każdego dnia słyszę historię kolejnej rodziny, która dostała się na oddział, kiedy była taka potrzeba, kiedy była sytuacja zagrożenia życia czy zdrowia - zaznaczyła i dodała, że "zdrowie psychiczne dzieci, to nasza wspólna odpowiedzialność".

Osoby potrzebujące pomocy mogą skorzystać z bezpłatnej pomocy specjalistów. 116 111 to numer całodobowego telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. 116 123 to całodobowy telefon zaufania dla dorosłych. 800 70 22 22 to numer telefonu zaufania dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym.

TOK FM PREMIUM