Większość Polek i Polaków wzięłaby udział w referendum ws. aborcji. "Nie chcą mieć prawa rodem z republik islamskich" [SONDAŻ]

Aborcja jest jednym z najważniejszych problemów w Polsce. 66 procent badanych wzięłoby udział w referendum dotyczącym liberalizacji prawa antyaborcyjnego. Trzy czwarte Polek i Polaków z nich zagłosowałoby za prawem kobiet do przerywania ciąży do 12. tygodnia ciąży - wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM.
Zobacz wideo

66 procent badanych wzięłoby udział w referendum dotyczącym możliwości przerywania ciąży do 12 tygodnia - wynika z badania pracowni Ipsos na zlecenie TOK FM i OKO.press. Z kolei 29 proc. badanych zostałoby wtedy w domach.

Jakie mogłyby być wyniki takiego referendum? Aż 75 proc. ankietowanych poparłoby takie zmiany w prawie dotyczącym aborcji. 22 proc. respondentów opowiedziałoby się przeciw prawu do przerywania ciąży do 12. tygodnia.

W badaniu ankietowani zostali też zapytani, dlaczego nie wzięliby udział w referendum dotyczącym liberalizacji przepisów antyaborcyjnych. 14 proc. odpowiedziało, że przerywanie ciąży jest prawem kobiet, a praw człowieka nie należy poddawać pod głosowanie. Z kolei 30 proc. badanych odpowiedziało, że "aborcja to zabijanie i prawa do życia nie można poddawać pod głosowanie". Dla 9 proc. ankietowanych problemem jest to, że nie znamy pytań referendalnych, a "od tego wiele zależy". 4 proc. badanych stwierdziło, że nie weźmie udziału w referendum, bo ten temat nie wydaje im się aż tak ważny. Aż 29 proc. respondentów oceniło, że ich udział w takim przedsięwzięciu nie ma sensu, "bo kobiety, które chcą i tak przerywają ciążą". 

Aborcja. "Polacy nie chcą mieć prawa rodem z republik islamskich"

Posłanka Joanna Mucha - komentując wyniki sondażu w "Poranku Radia TOK FM" - oceniła, że poparcie dla pomysłu referendum pokazuje, że "intuicja ludzi jest trafna". - Sejm jest absolutnie niereprezentatywny, jeśli chodzi o kwestie aborcji, bo między innymi zasiada w nim zdecydowana większość mężczyzn. Każdy Sejm, który do tej pory widziałam - a widzę czwarty - był bardziej konserwatywny niż społeczeństwo. Myślę, że ludzie to wiedzą i w związku z tym chcą tę decyzję podjąć samodzielnie. I bardzo słusznie - mówiła polityczka Polski 2050, czyli partii, która - razem z PSL-em - forsuje pomysł referendum.

Według Muchy za referendum przemawia jeszcze jeden ważny argument. Bo nawet jeśli po jesiennych wyborach rządzić będzie demokratyczna opozycja, to w Pałacu Prezydenckim do 2025 roku zasiada Andrzej Duda. - Więc obawiam się, że nawet gdybyśmy w Sejmie przegłosowali ustawę liberalizującą dostęp do aborcji, to nadal mamy prezydenta, który jej nie podpisze. W związku z tym droga referendalna jest jedyną drogą na tę chwilę - podkreśliła rozmówczyni Karoliny Lewickiej.

Z kolei Marcin Kierwiński ocenił, że wyniki sondażu dla TOK FM i OKO.press jasno pokazują, jak ważnym tematem dla Polek i Polaków jest sprawa aborcji. - Polacy nie chcą mieć prawa rodem... nie wiem, z republik islamskich i oczekują zmiany. My jako PO tę zmianę wprowadzimy, jak tylko zaczniemy rządzić - deklarował polityk Platformy Obywatelskiej, która obiecuje liberalizację nie w drodze referendum, tylko przez zmianę obowiązujących regulacji.

- Tu referendum nie jest potrzebne, potrzeba jest dobra wola polityków i zdecydowanie, że w Polsce nie może być zgody na nieludzkie, antykobiece prawo - mówił poseł w "Poranku Radia TOK FM".

Aborcja w Polsce

W listopadowym sondażu Ipsos dla OKO.press aż 70 proc. badanych zadeklarowało, że popiera prawo do aborcji do 12. tygodnia. Z kolei na początku marca liderzy PSL-u i Polski 2050, Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Szymon Hołownia, przedstawili założenia tzw. "wspólnej listy spraw do załatwienia" po jesiennych wyborach parlamentarnych. Jeden z punktów dotyczy zorganizowania referendum ws. aborcji.

W Polsce można dokonać aborcji, gdy ciąża jest zagrożeniem dla życia lub zdrowia kobiety, a także gdy jest wynikiem gwałtu. Jednak aktywistki i ekspertki są zgodne, że to tylko teoria. 

TOK FM PREMIUM