Po śmierci 8-letniego Kamila jak zwykle skończy się na rwaniu włosów z głowy? Były RPD o "patologicznym" systemie
Ośmioletni Kamil zmarł w poniedziałek w szpitalu w Katowicach, dokąd 3 kwietnia przewieziono go z Częstochowy. Miał rozległe oparzenia i liczne złamania po tym, jak został skatowany przez ojczyma. Okazuje się, że już w listopadzie 2022 roku, gdy mieszkał jeszcze w Olkuszu, w jego rodzinie działo się coś niepokojącego. Uciekł z domu i został znaleziony na przystanku autobusowym. Był w samej piżamce. Jak informuje "Gazeta Krakowska", MOPS w Olkuszu trzy razy powiadamiał sąd o zaniedbaniach wobec dzieci w rodzinie Kamila. Wdrożono procedurę Niebieskiej Karty i uruchomiono postępowanie dot. umieszczenia maluchów w domu dziecka lub rodzinie zastępczej. Rodzinę Kamila określono jako "niewydolną wychowawczo". Sąd zdecydował również o ograniczeniu władzy rodzicielskiej Magdalenie B. i Dawidowi B.
- System zadziałał – powiedział Rzecznik Praw Dziecka, komentując sprawę Kamila. Jego zdaniem zawiedli ludzie. - Zanim machina ruszyła, zabrakło kogoś, kto by pojechał porozmawiać z tym dzieckiem, spojrzał na świat z jego perspektywy – stwierdził Mikołaj Pawlak.
Z tą tezą nie zgadza się jego poprzednik na tym stanowisku dr Marek Michalak. W TOK FM podkreślił, że historia Kamila nie jest wyjątkiem. Jak mówił, za każdym razem "kończy się tylko na rwaniu włosów z głowy", a systemowo niewiele się zmienia. - W przypadku Kamila ludzie nie zadziałali, ale również system mu nie pomógł. Po tym, jak uciekał w piżamce, był odwożony do swoich oprawców. Nie podjęto właściwych działań poprzez wnioski pomocy społecznej. Szkoła też nie zadziałała we właściwy sposób – mówił pedagog i nauczyciel akademicki.
Zgodził się z oceną prowadzącego rozmowę Mikołaja Lizuta, że obowiązujący system jest "patologią". Podkreślił, że Kamil próbował zainteresować swoją tragedią instytucje i dorosłych, ale pozostał sam. Jak wiele maluchów, które również doświadczają przemocy. - Ona dotyczy przede wszystkim dzieci, bo to najsłabsze ogniwo. Bez wsparcia często cierpią i płaczą w ukryciu – powiedział Michalak.
Jak dodał były Rzecznik Praw Dziecka, Polska powinna mieć narodową strategię walki z przemocą wobec dzieci. Czyli spójny system, który rozlicza instytucje z zaniedbań, gdy dzieci są krzywdzone, ale też zobowiązuje je do działania.
- Wnioskowałem o tę strategię lata temu, a do tej pory jej nie ma. Nie mamy też procedury analizowania śmiertelnych przypadków wśród dzieci. Bardzo ważne, by one powstały (…) Odchodząc z urzędu w 2018 roku, zostawiłem też rządzącym gotowy projekt Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Wprowadzał on adwokata dziecka, który reprezentuje je na każdym poziomie procesowym. Projekt leży, wystarczy go wdrożyć w życie – mówił gość TOK FM.
"Rodzina jest święta nawet, jak bije dzieci"
Dr Marek Michalak zwrócił również uwagę na kolejną przyczynę tragedii, która spotkała Kamila. To przyzwolenie społeczne na przemoc. - Jeśli dziecko tak strasznie cierpiało i ludzie odwracali głowę, to jest niepojęte. Widzieli, słyszeli i udawali, że nie widzą ani nie słyszą. Nie podali ręki temu dziecku – stwierdził. Przypomniał, że za jego sprawą zmieniono prawo i teraz dorosłym, którzy odwracają głowę od krzywdy dziecka, grozi odpowiedzialność karna. Ale - jak przyznał - to nie wystarczy, bo potrzebne jest również uwrażliwianie społeczeństwa na krzywdę dzieci.
Ale od dłuższego czasu rząd nie uruchamia żadnej kampanii, które miałyby to na celu. - Nie ma też spójnego przekazu "z góry", że przemoc wobec dzieci jest zła. Wręcz przeciwnie: słyszymy, że rodzina jest święta nawet, jak bije dzieci. Bo ktoś wspomina z estymą klapsy. Albo mówi, że to nie jest bicie – tłumaczył.
A Mikołaj Lizut przypomniał stanowisko ministra edukacji Przemysława Czarnka, dla którego klapsy są nieodzownym elementem procesu wychowania ("Kto kocha, karze surowo"). - Jeśli ktoś głosi takie hasła, to albo ma bardzo złą wolę i chce dzieciom zaszkodzić, albo ma słabą wiedzę. Przecież dzisiaj wiemy z ustaleń naukowych, że nawet drobne formy przemocy, jaką są klapsy, druzgoczą młodego człowieka. Wiemy, że przemoc nie zaczyna się od maltretowania, ale od mocniejszego słowa i drobnych uderzeń. Trzeba to napiętnować – uważa były RPD.
Dodał, że takie wypowiedzi jak te ministra Czarnka, które usprawiedliwiają klapsy, są kompromitujące. - W normalnej rzeczywistości taka osoba nie pełniłaby funkcji publicznych. U nas jest, jak jest. Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni – podsumował dr Marek Michalak.
-
"Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
-
Od wkładek do butów po nowojorską giełdę. Tak najbrzydsze sandały świata doszły na szczyt
- Najpierw obdukcja, teraz donos. Aktywista po akcji SOP w Świdniku: Tak tego nie zostawię
- Polskie siatkarki pojadą na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Awans na IO po 15 latach
- Rumunia. 25-krotny wzrost liczby zakażeń COVID-19 w ciągu dwóch miesięcy. Rośnie też liczba zgonów
- Gabinet grozy. "Zabrałbym się chyba za tego HIV-a". Przyszła do niego zdrowa, a wyszła "śmiertelnie chora"
- "Jestem ultraortodoksyjną Żydówką i teściową leworęcznego rebego". O świecie europejskich chasydów w XXI wieku [FRAGMENT KSIĄŻKI]