Andrzej Nowarski odszedł z komisji ds. pedofilii. "Obserwując obecną sytuację, podjąłem decyzję"

Podjąłem decyzję o rezygnacji zarówno z funkcji zastępcy przewodniczącego, jak i członka Państwowej Komisji ds. Pedofilii - poinformował w środę dotychczasowy wiceszef tej komisji Andrzej Nowarski. Dodał, że komisja "niezwłocznie potrzebuje nowego lidera".
Zobacz wideo

W końcu marca br. rezygnację z funkcji przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii złożył Błażej Kmieciak. Pozostał jednak w składzie komisji.

"Po rezygnacji prof. Błażeja Kmieciaka Państwowa Komisja pozostaje bez przewodniczącego. Sejm RP w trakcie dwóch posiedzeń (9 maja oraz 24-26 maja br.) nie powołał jego następcy" - przypomniał w środowym oświadczeniu Nowarski.

Jak podkreślił "Państwowa Komisja działa mimo to, ale nie mam wątpliwości, że niezwłocznie potrzebuje ona nowego lidera, który będzie kierować jej pracami, poprowadzi postępowania wyjaśniające i da jej nowy impuls do działania".

"Sam nigdy nie brałem pod uwagę podjęcia się podobnej roli. Nigdy też do tego stanowiska nie aspirowałem. Obserwując obecną sytuację, podjąłem decyzję o rezygnacji zarówno z funkcji zastępcy przewodniczącego, jak i członka Państwowej Komisji" - oświadczył Nowarski.

Jak wyjaśnił swoją decyzję chciałby "stworzyć przestrzeń do możliwie szybkiego wyboru nowego członka i nowego przewodniczącego Państwowej Komisji". "Wśród członków Państwowej Komisji nie dostrzegam osoby, która mogłaby należycie zastąpić w tej roli dotychczasowego przewodniczącego" - ocenił ponadto Nowarski.

Jednocześnie Nowarski przekazał w oświadczeniu, że we wtorek komisja podjęła pierwsze sprawy, dotyczące wykorzystania seksualnego dzieci, których karalność uległa przedawnieniu. "Oznacza to długo wyczekiwane rozpoczęcie postępowań wyjaśniających, których celem jest wpisanie sprawców czynów przedawnionych w Rejestr Sprawców Przestępstw na tle Seksualnym. Pierwsze wysłuchania osób poszkodowanych oraz osób wskazanych jako sprawcy przestępstwa wykorzystania seksualnego dzieci planowane są na wrzesień 2023 r." - poinformował.

"Działanie Państwowej Komisji w tym zakresie ma szczególne znaczenie społeczne, zarówno z perspektywy przywrócenia podstawowego poczucia sprawiedliwości, jak i zadośćuczynienia krzywdzie osób, które w dzieciństwie padły ofiarą przemocy seksualnej" - zaznaczył.

Nowarski wskazał, że podjęcie przez komisję pierwszych uchwał, dotyczących postępowań wyjaśniających to moment szczególny także dla niego. "Od początku uważałem, że są one jednym z najważniejszych obszarów działalności tej instytucji. W 2021 r. podjąłem odpowiedzialność za zorganizowanie i nadanie kierunku Departamentowi Postępowań Wyjaśniających, a po 15 kwietnia br., już w roli zastępcy przewodniczącego Państwowej Komisji, starałem się maksymalnie wykorzystać dodatkowe możliwości, aby postępowania wyjaśniające zostały podjęte jak najszybciej i w jak najbezpieczniejszych dla osób pokrzywdzonych warunkach" - zapewnił.

"Nie do końca sobie uświadamialiśmy, jaką moc będzie miała komisja"

Nowarski jest radcą prawnym. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, stacjonarne studia uzupełniające Master of Laws na uniwersytecie Queen Mary University of London oraz studia podyplomowe na Uniwersytecie Warszawskim.

W końcu lutego br. weszła w życie nowelizacja przepisów o komisji, która m.in. wprowadziła zmiany w jej funkcjonowaniu i ułatwienia w dostępie do dokumentów. Ostatecznie jednak nie wprowadzono możliwości kar nakładanych przez sąd za nieuzasadnione nieprzekazanie komisji żądanych przez nią informacji i dokumentów. "Podstawowym celem nowelizacji jest uzupełnienie obowiązujących regulacji, w szczególności w zakresie prowadzenia przez Państwową Komisję postępowania wyjaśniającego" - informowano.

Po swojej rezygnacji z funkcji przewodniczącego Kmieciak mówił w "Dzienniku Gazecie Prawnej", że ani on, ani członkowie komisji, ani politycy "nie zdawali sobie do końca sprawy z tego, co stworzono w 2019 r. i uruchomiono w 2020 r.".

"Mam na myśli komisję jako organ. Zwłaszcza z takim jak obecnie zakresem oczekiwanych, także przez nas, kompetencji. Może nie do końca świadomie, ale – z perspektywy praw człowieka - zbudowano fundamentalny instrument. Pozwala osobom skrzywdzonym, by ich sprawa, choć przedawniona, została rozpatrzona, a sprawca rozpoznany i przede wszystkim nazwany sprawcą oraz wpisany do rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym. W czasie gdy mi zaproponowano przewodniczenie komisji, ta perspektywa nie była do końca znana. Nie do końca sobie uświadamialiśmy, jaką moc będzie miała komisja, jaką skalę i zakres działań. Ani ja, ani politycy" - wskazywał.

Na uwagę, czy nie jest tak, że uprzedza pewne wydarzenia z góry zakładając, że nie dałby rady merytorycznie podkreślał, że "na tym polega odpowiedzialność". "Po roku pracy nad ustawą mamy dziś pełną świadomość, jakie społeczne i terapeutyczne znaczenie będą miały wpisy do rejestru sprawców. Mamy sprawy sprzed kilkudziesięciu lat. Kilkadziesiąt lat potwornej ciszy w sekrecie, bólu osoby skrzywdzonej i bezkarności sprawcy. Nie mogę doprowadzić do sytuacji, w której sąd odwoławczy powie – a jestem przekonany, że będą odwołania - że naruszone zostały zasady kodeksu postępowania cywilnego. Nie mogę bez gruntu prawno-proceduralnego udawać kogoś, kim nie jestem. Najgorszym koszmarem byłoby dla mnie, gdyby sąd w sprawie dla mnie oczywistej uchylił decyzję komisji, argumentując, że błędy proceduralne przewodniczącego okazały się zbyt duże" - mówił.

Posłuchaj:

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

TOK FM PREMIUM