105 paczek na godzinę, a wymagania wciąż rosną. Relacje zwolnionych pracownic Amazona. "Jak chomik w kołowrotku"

Amazon znów zwalnia pracowników za niewyrabianie norm, które spółka nazywa "wynikami w zakresie produktywności". W rozmowie z tokfm.pl pracownice magazynu w Sadach i Sosnowcu opowiadają, jak wygląda praca u światowego giganta. - Tydzień w tydzień byliśmy gdzieś wzywani, tydzień w tydzień były rozmowy na temat naszej produktywności, naszych norm. Z powodu stresu przeżyłam załamanie nerwowe - relacjonuje Kamila.
Zobacz wideo

Kamila została zwolniona z Amazona w Sosnowcu w marcu 2023 r. za "nieuzyskiwanie oczekiwanych wyników w zakresie produktywności" w okresie od 30 listopada 2022 r. do 15 lutego 2023 r. W polskim oddziale Amazona pracowała od 2019 roku, m.in. w dziale kompletowania zamówień. Jak mówi, szło jej dobrze aż do momentu, gdy zaczęła się w Amazonie nagonka na tzw. time off taski, czyli dodatkowe przerwy w pracy.

- Był bardzo duży nacisk na to, żeby pracę rozpocząć w ciągu czterech minut. W tym czasie trzeba było wziąć skaner, cały sprzęt, znaleźć lokalizację na wyznaczonym piętrze i wziąć przedmiot. Jeśli pracownik nie wyrobił się w tym czasie, był wzywany do menadżera. Często byliśmy wzywani z powodu spóźnienia się nawet o kilkanaście sekund z takim pierwszym pickiem (skanem pierwszego produktu) - relacjonuje Kamila w rozmowie z tokfm.pl. 

Po pewnym czasie u pracownicy nasiliły się problemy ze zdrowiem psychicznym. - Zaczęło mnie to wszystko stresować, bo właściwie tydzień w tydzień byliśmy gdzieś wzywani, ciągle były rozmowy na temat naszej produktywności, naszych norm, tych "time off tasków". Przestałam sobie radzić z emocjami. Przeżyłam załamanie nerwowe - opowiada. 

Najgorzej było, gdy szła do lokacji, w której nie mogła czegoś znaleźć. - Zaczynałam się denerwować, płakałam, dostawałam ataków paniki. Ogarniał mnie strach, że znowu będę gdzieś wzywana, dostanę notatkę, nie wyrobię normy. W takich warunkach człowiek jeszcze gorzej wykonuje swoją pracę, bo nie może się skupić - podkreśla. - A potem nie byłam w stanie nawet wyjść z łóżka i potrzebowałam już profesjonalnej pomocy - dodaje. 

Kamila rozpoczęła leczenie farmakologiczne oraz terapię. Po powrocie ze zwolnienia chorobowego i trzech miesiącach pobierania zasiłku rehabilitacyjnego Amazon wypowiedział jej umowę. Gdy odzyskała zdolność do pracy, złożyła odpowiednie pismo i została przywrócona na starych zasadach w maju 2022 r. 

Normy ciągle w górę

Wtedy trafiła na dział obsługiwania zwrotów od klientów. - Nigdy wcześniej tam nie pracowałam. Na początku nie było norm, zwracano uwagę bardziej na jakość. Szło mi dobrze. Nie byłam pracownikiem idealnym, ale nie zdarzały mi się duże liczby błędów - wskazuje. Jak dodaje, normy weszły w życie chwilę przed najgorętszym, świątecznym okresem, kiedy Amazon zatrudnia wielu pracowników na umowy tymczasowe. - Najpierw było to, jeśli dobrze pamiętam, 280 paczek na dzień. W ciągu miesiąca czy dwóch te normy skoczyły do 320. Kiedy dostawałam wypowiedzenie umowy, sięgały już 340 paczek dziennie. A obecnie wynoszą już 370 paczek - wylicza Kamila i zaznacza, że z jej rozmów z pracownikami zatrudnionymi na tym dziale od pięciu lat wynika, że na początku wymagano tam 180 paczek na dzień. - Więc obecnie to ponad 100 proc. więcej niż kiedyś - podkreśla.

Jak mówi, wychodzi już około minuty na sprawdzenie jednej paczki. W jej ocenie nie da się w tym czasie rzetelnie zweryfikować, czy rzecz, którą klient odesłał, jest w dobrym stanie i nadaje się do ponownego wystawienia na sprzedaż. - Musiałabym sprawdzać np. tylko jeden but. Zwłaszcza że klienci nieraz mają bardzo dużą fantazję co do zamykania tych paczek. Potrafią jedną paczkę włożyć w drugą, to jeszcze w karton, a karton owinąć pięć razy taśmą - tłumaczy. 

Kamila przyznaje, że aby wyrobić normę, zdarzało jej się nawet rezygnować z podstawowych potrzeb. - Bardzo zależało mi, żeby nie stracić tej pracy. Nie mam rodziny, wykształcenia. Naprawdę próbowałam wyrabiać te normy bez wychodzenia do toalety, bez rozmawiania z nikim. Przez cały dzień stałam, a i tak mi trochę brakowało do wyrobienia tej normy - ubolewa. Klika razy było nawet tak, że prawie jej się udało. - Dowiadywałam się, że było blisko. Ale tak czy inaczej nie ma to większego znaczenia, bo norma poszła do góry - wspomina. 

Zwolniona kobieta podkreśla, że czasem tempo pracy spada nie z winy pracownika. - Sprzęt nas po prostu zawodzi. Wózków na piku często nie było, trzeba było chodzić i szukać. W skanerach brakowało naładowanych baterii, szukanego przedmiotu nie było w lokacji, do której wysyłał nas skaner - wylicza.

Kamila nie zgadza się ze zwolnieniem, bo uważa, że swoje obowiązki wykonywała sumiennie. A przy wypowiedzeniu umowy wzięto pod uwagę tylko okres dwóch miesięcy na dziale zwrotów i osiągnięte wówczas wyniki od 63 do 75 proc. wymaganej "produktywności". Nie zważano, że przez te wszystkie lata pracowała na innych działach, gdzie potrafiła długo utrzymywać dobre statystyki. Pominięto też jej zastrzeżenia co do możliwości wyrobienia tak wysoko ustawionej normy. 

Jak czytamy w wypowiedzeniu jej umowy o pracę (zawartej na czas nieokreślony), "w związku z wynikami poniżej oczekiwań" wdrożony został "4-etapowy plan poprawy wyników" poprzedzony dwiema "rozmowami wspierającymi". Niestety "pomimo wdrożonego planu, wielokrotnych rozmów oraz podjętych przez Spółkę działań, Pracownik nie był w stanie poprawić produktywności pracy do poziomu akceptowanego przez Spółkę". Podkreślono, że pracodawca dołożył ku temu wszelkich starań, przeprowadzono także dodatkowe szkolenia, które nie zaowocowały oczekiwaną poprawą. 

W notatce podsumowującej szkolenia (retrening) instruktorzy pozytywnie ocenili pracę Kamili. "Kamila pracuje w jednostajnym, efektywnym tempie. Zwraca uwagę na jakość procesowanych produktów". 

Kiedy rozmawiam z Kamilą w czerwcu, świadczy jeszcze pracę w Amazonie podczas trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. Relacjonuje, że wciąż jest wzywana do menadżerów i upominana, że pracuje za wolno. - Nie radzę sobie z tym i znowu jestem na antydepresantach - wyznaje. 

Najtrudniejsze jest dla niej pytanie o to, co dalej. - Nie wiem - mówi, ledwo powstrzymując płacz. - Moja sytuacja finansowa się kompletnie posypała. W ogóle nie radzę sobie w tym momencie ze swoim życiem. Szukałam innej pracy, ale z moim wykształceniem i problemami zdrowotnymi znalezienie zatrudnienia na stałe wręcz graniczy z cudem. Myślałam o wyjeździe za granicę, ale to też nie jest takie łatwe - wskazuje.

"Jeden z sądów kilka lat temu nazwał to wprost wyścigiem szczurów"

Kamila złożyła do sądu pozew o przywrócenie do pracy. Pomógł jej w tym prawnik związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Związkowcy od dawna stoją na stanowisku, że stosowana w Amazonie procedura oceny pracowniczej narusza przepisy prawa pracy.

Jak tłumaczy w rozmowie z tokfm.pl Agnieszka Mróz z IP Amazon, "normy są ustalone z góry na miesiąc na podstawie przeszłych wyników, czyli im szybciej pracownicy pracują, tym wyższe są normy". - Amazon stosuje swoją cotygodniową weryfikację tych wyników i twierdzi, że zawsze 5 proc. pracowników musi dostać negatywną ocenę, bez względu na to, ile zrobią. Oni mogą pracować tak samo jak wcześniej. Np. rozpakować tydzień temu i w tym tygodniu 300 paczek na godzinę, a mimo to znajdą się w gronie pięciu proc. najwolniejszych pracowników i dostaną taką notatkę. A jeśli przez cztery tygodnie z rzędu nie zrobi się normy, to dostaje się rekomendację do zwolnienia - wskazuje. 

Działaczka podkreśla, że w przeszłości związkowcy wygrywali już tego typu sprawy w sądzie. - Jeden z sądów kilka lat temu nazwał to wprost wyścigiem szczurów, że tak nie powinna być skonstruowana ocena pracownicza i przywrócił pracownika do pracy. Ale Amazon cały czas upiera się, że za te normy może zwalniać - alarmuje Mróz. 

Chodzi o sprawę Macieja Gorajskiego, któremu Amazon wypowiedział umowę o pracę za niewyrabianie norm w 2016 roku. Sąd Rejonowy w Poznaniu stwierdził wówczas, że "pozwany [Amazon] wypaczył ideę stosunku pracy, (...), arbitralnie przyznał sobie prawo do zwalniania najmniej wydajnych pracowników tylko dlatego, że ich wyniki są gorsze niż 90 proc. reszty załogi". "System oceny pracowników z góry zakłada, że zawsze będą tacy, których należy ocenić negatywnie. W ocenie sądu takie ustalenie procedury stanowi przykład przedmiotowego traktowania pracownika i nastawienie pracodawcy jedynie na zysk" - napisano w uzasadnieniu wyroku.

10 czerwca 2020 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu przychylił się do stanowiska sądu rejonowego, że firma Amazon Fulfillment Poland zwolniła Gorajskiego niezgodnie z przepisami. Na prawomocny wyrok mężczyzna czekał jednak cztery lata. A odszkodowanie za bezprawne zwolnienie wynosi tyle, ile wynagrodzenie za okres wypowiedzenia, czyli za np. jeden miesiąc lub trzy miesiące. Czyli w przypadkach szeregowych pracowników - kilka, góra kilkanaście tysięcy złotych.

Tak jak u Marcina, także zwolnionego za niewyrabianie norm pracownika Amazona, któremu według informacji przekazanych przez związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza, zasądzono 7056 zł odszkodowania. Ostatecznie zaś Marcin nie dostał nic, bo Amazon odwołał się od wyroku i wygrał sprawę w sądzie apelacyjnym. 

Jak widać, nie skłoniło to światowego giganta do zmiany praktyk. W końcu dewiza Jeffa Bezosa, założyciela Amazona i jednego z najbogatszych ludzi na świecie, brzmi: "Można pracować długo, ciężko lub szybko. W Amazonie nie można po prostu wybrać sobie dwóch z tej trójki". 

- Jeśli chodzi o tempo pracy, to myślę, że sytuacja bardziej się pogorszyła w ostatnim roku, niż polepszyła - ocenia Agnieszka Mróz. Działaczka dodaje, że nie pomagają także kontrole Państwowej Inspekcji Pracy. - PIP jest regularnie, nie ma roku czy nawet kwartału, kiedy Inspekcja nie wchodzi do magazynu. Mimo tego Amazon regularnie zaostrza nacisk na zbieranie norm. Co, według nas, ma przełożenie także na BHP. Bo jak pracownicy muszą szybciej chodzić czy pakować, ma to również wpływ na liczbę wypadków - mówi. I podkreśla, że nie dość, że normy są obiektywnie wysokie, to jeszcze niedostosowane ze względu na wiek czy stan zdrowia pracownika.

"Rekomendację do zwolnienia menadżer wręczył mi z uśmiechem na ustach"

Tak jak w przypadku Anny, pracownicy magazynu w Sadach pod Poznaniem, której wypowiedzenie do konsultacji związek otrzymał w czerwcu. Kobieta od lat leczy się na endometriozę - chorobę układu rozrodczego, która wiąże się z licznymi dolegliwościami, także bólowymi. 

Pracownica ma stwierdzoną zdolność do pracy na stanowisku pracownik magazynowy, ale - jak mówi w rozmowie z tokfm.pl - po kilku przebytych operacjach oraz w trakcie leczenia hormonalnego bywają dni, gdy czuje się po prostu gorzej. W ostatnim okresie - od 15 marca do 10 maja - jej produktywność spadła do ok. 80 proc. - Nie doświadczyłam żadnej empatii. A wręcz rekomendację do zwolnienia menadżer wręczył mi z uśmiechem na ustach - ubolewa Anna w rozmowie z tokfm.pl. 

Kobieta podkreśla, że czynnik ludzki nie ma tu żadnego znaczenia. - Byli po prostu głusi na argumenty, dlaczego spadła moja produktywność. A zostałam okradziona w styczniu tego roku ze wszystkich swoich oszczędności. Byłam także przez miesiąc na rehabilitacji poszpitalnej w szpitalu uzdrowiskowym. W lutym wróciłam do pracy i zaczęły się problemy - relacjonuje Anna. 

Jej praca polega głównie na przygotowywaniu paczek dla klientów Amazona. Jak tłumaczy, na linii przyjeżdżają toty, czyli plastikowe skrzynki. Znajdują się w nich produkty, które trzeba zapakować w kartony albo papierowe torby. - Obecnie wymagane normy to 105 paczek na godzinę. Ale to się szybko zmienia. Czym szybciej pracujemy, tym oni bardziej podnoszą nam normy. Więc kręcimy się jak chomik w klatce w kołowrotku - relacjonuje. 

Rozmówczyni tokfm.pl podkreśla, że pracownicy są wyczerpani. - Nie oszukujmy się, nie jest łatwo pakować przez 10 godzin 105 paczek na godzinę. Czasami są to ciężkie produkty. Kiedy schodzę z nocki, czuję ból w nadgarstkach i odrętwienie w rękach - wskazuje. Jak mówi, pytała o możliwość pracy na zmianie dziennej, ale nie dostała zgody, ponieważ w Sadach obowiązuje system pracy rotacyjnej. Sprawdzała też możliwość pracy na innych działach, np. na dziale problem solvingu, którego specyfikę zna z pracy w magazynie firmy w Anglii i gdzie wykonywała bardziej intelektualne zadania. Jednak żaden z menadżerów nie chciał uwzględnić jej dotychczasowego doświadczenia. 

"To jest praca dla ludzi, którzy są po prostu sportowcami"

Anna relacjonuje, że pracownik, poza przerwą obiadową, musi być w zasadzie całe 10 godzin na nogach. - Nie można nigdzie usiąść, wręcz jest to niedozwolone, nawet jeżeli zrobi się słabo. Wtedy trzeba iść do medyka - mówi. - Tak że, niestety, to jest praca dla ludzi, którzy są po prostu albo sportowcami, albo są w stu procentach sprawni fizycznie - przekonuje. 

Wspominała o tym również Kamila, która wskazywała jeden z działów w magazynie w Sosnowcu, gdzie na kilkuset pracowników jest tylko kilka krzesełek. - Nazywa się to miejscem spontanicznego odpoczynku - mówiła ze śmiechem. - A jeśli pracownik decyduje się usiąść na takim krzesełku, a menadżer to zobaczy, to zaraz podchodzi, wypytuje, co się stało. Jak pracownik mówi, że musi po prostu odpocząć, to jest wyganiany do pracy. Moim zdaniem te krzesełka spontanicznego odpoczynku to pic na wodę - powiedziała. 

Anna dodaje, że problemem jest także to, że przez swoją chorobę musi częściej korzystać z toalety. - Starałam się ograniczać te wyjścia, żeby nie tracić czasu na pakowanie. Natomiast jeśli czas spędzony w toalecie w ciągu 10 godzin pracy przekroczy 30 minut (a jeszcze trzeba tam dojść), to jest rozmowa z menadżerem, są pytania, dlaczego tak długo. Wtedy zazwyczaj dostaje się naganę albo notatkę za zbyt długie przebywanie w toalecie. Ja już się śmieję trochę przez łzy, że niedługo Amazon będzie kazał pampersy pracownikom zakładać - mówi.

"Amazon w przypadku mojej choroby pozostaje głuchy"

Pracownica magazynu pod Poznaniem zauważa, że skoro Amazon jest międzynarodową korporacją, to obowiązujące w nim zasady powinny być wszędzie takie same. Ale tak nie jest. Wie to, ponieważ przez dwa lata pracowała w angielskim oddziale firmy. - Osoby, które mają jakiekolwiek problemy zdrowotne, są bardziej wysłuchiwane w Amazonie w Anglii. Jest tam infolinia, na którą można zadzwonić i przedstawić wszystkie dokumenty dotyczące stanu zdrowia. Na tej podstawie mogą dostosować stanowisko pracy. Ja np. miałam zmniejszoną liczbę kilogramów do dźwigania do siedmiu kg na okres kilku miesięcy - mówi. 

W Polsce zaś kobieta nie otrzymała żadnej pomocy. - Amazon w przypadku mojej choroby pozostaje głuchy. Pomimo że moją menadżerką jest kobieta. Usłyszałam od niej, że to moje prywatne sprawy i mam jej o nich nie mówić - przyznaje z żalem. Ubolewa jednocześnie, że nawet kobiety nie mają tyle empatii, żeby zrozumieć, czym jest endometrioza i jakie bóle jej towarzyszą. - One promieniują do kręgosłupa i innych narządów, bo ogniska endometrialne mogą być w całym ciele - podkreśla. - Przez wiele lat nawet od lekarzy słyszałam: "wymyślasz, histeryzujesz, okres każdego trochę boli, urodzisz dziecko, to ci przejdzie". A jest to niebezpieczna i nieuleczalna choroba - podkreśla. 

Jak wspomina, pozytywnie zaskoczyły ją Związki Zawodowe i ZFŚS. - To oni pierwsi wyciągnęli do mnie pomocną dłoń i poinformowali o możliwości zapomogi socjalnej z tytułu mojej choroby, którą mogłam otrzymać raz na pół roku. Nie były to duże sumy pieniędzy, ale zawsze to jakieś wsparcie - dodaje.

Oprócz endometriozy Anna leczy się również na zaburzenia depresyjne oraz lęk napadowy. - Przez wszystko, co przeszłam, nie radziłam już sobie psychicznie - i z traktowaniem w pracy, i ze swoją chorobą, niezrozumieniem społecznym. Rozpadł mi się związek, straciłam jajnik, nie mam dzieci - ubolewa. 

Jak opowiada, w dolegliwościach związanych z endometriozą pomógł jej pobyt w szpitalu uzdrowiskowym. Pomimo kilku operacji na rehabilitacji poszpitalnej była pierwszy raz, bo zawsze szybko wracała do pracy. - Po miesięcznym pobycie w szpitalu, kiedy przyszłam do pracy, odczułam od kadry menadżerskiej niezadowolenie, że za długo mnie nie było. Od razu rzucili mnie tak naprawdę na kolana, do najgorszej pracy - do wyklejania, zdzierania taśmy z podłogi. To było moje przywitanie poszpitalne, bardzo miłe ze strony Amazona - opowiada. - Byłam wówczas na tzw. off tasku, czyli mój czas nie wliczał się do systemu. Pięć minut przed końcem zmiany zaczęłam sprzątać te taśmy, chciałam je odnieść na półki. Wówczas przełożona stanęła mi na drodze ze skrzyżowanymi rękami i zapytała, gdzie się wybieram - relacjonuje pracownica. 

Anna dodaje, że Amazon po prostu nie lubi osób, które chorują i biorą zwolnienia lekarskie. W przeszłości za zwalnianie takich pracowników przegrywał sprawy sądowe. - Oni potrzebują pracowników zdrowych w stu procentach - zaznacza. - Więc mówię, to jest praca dla sportowców, tylko że oni raczej nie pracują w Amazonie, tylko zajmują się sportem - zauważa. 

W ocenie Anny za jej zwolnieniem stoją więc także inne przyczyny niż normy. - Może w moim przypadku jest to endometrioza, może to, że pozwoliłam sobie pierwszy raz na wyjazd do szpitala uzdrowiskowego - zastanawia się. Pracownica nie jest jednak przekonana, czy skieruje do sądu sprawę o przywrócenie do pracy. - Wiadomo, to są koszty. Poza tym na wyrok czeka się długo, więc i tak muszę sobie znaleźć na ten czas inną pracę. Poza tym chyba i tak nie chcę już pracować w Amazonie. Nie wiem, czy chce mi się jeszcze z nimi walczyć. Mam dość - podsumowuje.

"Pracownik jest tylko człowiekiem, a nie króliczkiem Duracella"

Mecenas Marta Kowalczyk, ekspertka ds. prawa pracy, podkreśla, że sąd każdą sprawę bada indywidualnie. Jej zdaniem pracownicy nie są na przegranej pozycji, bo umowa o pracę na czas nieokreślony gwarantuje pracownikowi szczególną ochronę przed zwolnieniem. - Sąd pracy zbada wszelkie okoliczności, także to, czy pracodawca wiedział o problemach pracownika i w związku z tym dołożył odpowiednich starań, aby usprawnić jego pracę - czy proponował mu np. przeniesienie do innego działu - mówi adwokatka. 

Ekspertka zwraca też uwagę, że wymagania wobec pracownika nie mogą być nieustannie podnoszone. - Pracownik jest tylko człowiekiem, a nie króliczkiem Duracella. Pracodawca oczywiście ma prawo wymagać określonej efektywności, jednak wymagania te muszą być dostosowane do możliwości przeciętnego pracownika - zaznacza mec. Kowalczyk. Dodaje także, że już samo ciągłe mierzenie efektywności i związana z tym presja może negatywnie wpływać na samopoczucie i zdrowie pracownika, który nie jest przecież maszyną. Zdaniem prawniczki kluczowe w przedstawionych przykładach jest zbadanie, czy przyczyna wskazana przez pracodawcę w wypowiedzeniu jest w ogóle prawdziwa. - Bywają bowiem sytuacje, gdy pracodawca szuka pretekstu do zwolnienia - podkreśla mec. Kowalczyk. 

Adwokatka wskazuje, że niestety dbałość w zakładzie pracy o tzw. wellbeing (dobrostan) pracowników nie doczekała się kodeksowego unormowania. Choć, jak dodaje, nie oznacza to, że Kodeks pracy nie kształtuje etycznych postaw w relacji pracownik-pracodawca. - Ich przejawem jest m.in. zapewnienie pracownikom godziwego wynagrodzenia, zapewnienie równowagi między życiem zawodowym i prywatnym, właściwe obciążenie ludzi pracą i realizacja celów firmy w sposób, który nie powoduje złej kondycji pracowników i ich zmęczenia - zaznacza.

Amazon: Do każdej osoby podchodzimy indywidualnie i oferujemy wsparcie

Pytania o to, jak ustalane są normy, czy za ich niewykonywanie pracownicy nadal są zwalniani, a także czy firma w jakiś sposób wspiera pracowników w kryzysie (np. w długotrwałej chorobie), skierowaliśmy do spółki Amazon. 

Aleksandra Zarychta-Kuzalska z biura prasowego firmy,tłumaczy nam, że Amazon "podobnie jak większość firm ma oczekiwania dotyczące minimalnej efektywności każdego pracownika, jak też całych zespołów". Podkreśla jednocześnie, że "zdecydowana większość zatrudnionych osób z łatwością realizuje swoje cele", a firma "nie rozstaje się z żadnym z pracowników bez ważnego powodu". Informuje nas także, że Amazon nie komentuje indywidualnych przypadków swoich pracowników. 

Zapewnia jednak: "Do każdej osoby, która ma problem z osiągnięciem celu stanowiskowego, podchodzimy indywidualnie i oferujemy wsparcie, aby pomóc jej poprawić jakość pracy. Naszym celem jest wspieranie naszych pracowników i pracy, jaką wykonują, a nie ich kontrolowanie". 

Zarychta-Kuchalska przekonuje także, że pracownicy mają czas na odpoczynek. "Uważa się, że Amazon ma ustalone limity przerw, ale tak nie jest (...). Oprócz regularnie zaplanowanych przerw pracownicy mogą robić nieformalne przerwy w trakcie zmiany, aby skorzystać z toalety, napić się wody lub porozmawiać z kierownikiem" - wskazuje. 

A co ze wsparciem dla chorych pracowników? "Zapewniamy naszym pracownikom pakiet benefitów, który obejmuje ubezpieczenie zdrowotne i prywatną opiekę medyczną. Nasi pracownicy mogą również skorzystać z Programu Wsparcia Pracowników - bezpłatnego, poufnego, całodobowego narzędzia dla nich i ich rodzin, dostępnego od pierwszego dnia zatrudnienia" - napisała Zarychta-Kuzalska. 

*Imię jednej z bohaterek na jej prośbę zostało zmienione.

Masz temat? Napisz do autorki: marta.zdanowska@tok.fm

Posłuchaj podcastu:

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty "taniej na zawsze". Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

TOK FM PREMIUM