Walka z pijaństwem nieletnich: Alkoholu nie sprzedajemy. Tylko piwo
- Choć ustawa o wychowaniu w trzeźwości ma dwadzieścia lat, ciągle sprzedaje się alkohol nieletnim - nie ma złudzeń Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Sprzedawcy często wmawiają sobie, że nieletnim od jednego piwa nic nie będzie albo liczą na to, że upilnują ich rozsądni koledzy. Nic bardziej złudnego.
Z policyjnych statystyk wynika, że od początku lat dziewięćdziesiątych gwałtownie wzrosło spożycie alkoholu wśród młodzieży. Aż trzykrotnie więcej 15-latków zaczęło pić (abstynencja zmniejszyła się z dwudziestu ośmiu procent do ośmiu). Nawet kilkakrotnie więcej nastolatków, w tym dziewczyn notorycznie się upija.
To właśnie po alkoholu nieletni częściej niż zwykle powodują wypadki drogowe, toną, dochodzi do niechcianych kontaktów seksualnych - mówi Gwis.
W liście od dzielnicowych właściciele lokali przeczytają o tym, że za sprzedanie nieletnim piwa, wina czy wódki może im grozić kara dwóch lat więzienia lub odebranie koncesji na sprzedaż alkoholu.
W ubiegłym roku policjanci skierowali do odpowiednich urzędów sześćdziesiąt takich wniosków. W samej Łodzi dotyczyło to jedenastu punktów.
Sami sprzedawcy tłumaczą, że znają przepisy. - Szef był na szkoleniu - mówi zniechęcona sprzedawczyni jednego ze spożywczaków na łódzkich Bałutach. - Co na nim było? - dopytuję. - A, że alkohol szkodzi zdrowiu i takie tam pogadanki. - Jaki sprzedajecie alkohol? - rozglądam się po półkach. - Alkoholu nie mamy. Tylko piwo.