Kapuściński "nie zrobił nikomu krzywdy"

Nie potępiam go - tak o Ryszardzie Kapuścińskim mówił w Radiu Zet Artur Domosławski, autor biografii cesarza polskiego reportażu.

Na pytanie Moniki Olejnik czy Kapuściński musiał donosić, Domosławski nie odpowiedział wprost. - Powiedzmy tak: był bardzo okazjonalnym współpracownikiem wywiadu, za granicą, nie w Polsce. Po drugie nie zrobił nikomu krzywdy. Te dwie rzeczy sa fundamentalne, żeby w ogóle zacząć o tej sprawie mówić - stwierdził dziennikarz.

"Dziennikarzy wykorzystywano po obu stronach żelaznej kurtyny"

- Uważał Polskę Ludową za swój kraj. Gdy pisał jakąś analizę dla wywiadu, np. o tajnych operacjach CIA, miał prawo nie uważać, że robi cokolwiek złego - powiedział Domosławski - Były to czasy zimnej wojny, w których dziennikarzy, również po drugiej stronie żelaznej kurtyny wywiady wykorzystywały - przypomina. Dziennikarz uważa też, że Kapuściński bardzo długo wierzył, że socjalizm jest lepszym rozwiązaniem niż kapitalizm.

Na pytanie dlaczego Alicja Kapuścińska chciała zablokować publikację biografii swojego męża odpowiada krótko: "To pytanie do niej". Nie chciał też skomentować zarzutu, że jest hieną.

- Biografia uprawnia do pisania o wszystkim - broni się Domosławski. Mówi też, że w swojej książce starał się o sprawach bolesnych pisać delikatnie i z taktem. Domosławski przyznaje, że Kapuściński "być może nie byłby zadowolony" ze swojej biografii, bo "tworzył przez długi czas swoją legendę".

Domosławski: Może moja książka zmieni sposób myślenia lustratorów

Kapuściński "bał się" i wymyślił legendę o ojcu

Domosławski wypowiada się też na temat wymyślonej przez Kapuścińskiego opowieści o ojcu, który rzekomo uciekł z transportu do Katynia. - Po 89 roku Kapuściński się bardzo bał tej atmosfery rozliczeń, podejrzliwości i lustrowania - mówi o zachowaniu pisarza - Być może się tak bardzo bał, że mu zrobią krzywdę, że stworzył tą legendę. W stronę Katynia, który jest świętością w polskiej historii, trudno jest rzucić kamieniem - mówi dziennikarz. Przyznaje, że jest to hipoteza, ale "życzliwa" dla Kapuścińskiego.

TOK FM PREMIUM