Piłeś? Możesz legalnie wrócić do domu własnym autem...
Wystarczy zadzwonić i przyjadą. - Jeździmy na elektrycznych składanych rowerach, które chowa się do bagażnika - wyjaśnia Marcin Podobiński założyciel firmy "IKierowcy" - Auta nie brudzimy, mamy specjalny pokrowiec, a rower zajmuje w niecały metr kwadratowy miejsca. Czas dojazdu liczymy od 10 do 40 minut.
Ta usługa jest jeszcze mało popularna. Nawet jeśli przyjedziemy w odwiedziny do znajomych własnym autem, wypijemy kieliszek wina, częściej zamawiamy taksówkę, a po samochód wracamy następnego dnia. - Wielu ludzi boi się oddawać komuś obcemu kierownicę - tłumaczy Podobiński.
"Długo bym się zastanawiał..."
- Zupełnie niepotrzebnie, bo nasi kierowcy są doświadczeni, a do tego przechodzą testy na refleks i orientację w terenie - dodaje. Jednym z takich testów jest slalom z piłeczką ping-pongową umieszczona na masce auta - test zaliczą, jeśli piłeczka nie spadnie. Ale to nie przekonuje wszystkich.
- Długo bym się zastanawiał, zanim oddałbym swój samochód w czyjeś ręce - twierdzi pan Piotr, handlowiec, który często bywa na służbowych bankietach. - A co, jeśli taki wynajęty kierowca rozbije moje auto? - pyta. - W takiej sytuacji mamy swoje ubezpieczenie, nie ucierpi na tym ani OC, ani AC klienta - zapewnia Podobiński. Za odwiezienie klienta do czterech kilometrów "IKierowcy" kasują dwadzieścia złotych. Każdy kolejny kilometr to dodatkowe cztery złote.
Kierowca z żoną na zakupy?
Niektóre firmy ze swoją ofertą wychodzą dalej. - Do klientów po kilku głębszych, wysyłamy nasz samochód i dwóch kierowców, jeden z nich odwozi klienta, drugi jedzie tuż za nim - tłumaczy Adrian Jaworski z "Drunk Driver". - Ale jeśli na przykład żona zostaje w domu z samochodem męża, nie ma prawa jazdy, a chce pojechać na zakupy, wynajmiemy jej kierowcę na dłużej - dodaje. Tu stawki wzrastają jednak kilkakrotnie.
Najdroższa jest taksówka. - Mamy usługę odwożenia klientów ich samochodem do domu - twierdzi dyspozytorka sieci "Barbakan" - ale liczymy podwójną stawkę za kilometr razy dwa, bo taksówkarzy wysyłamy dwóch - sumuje.
Małopolscy policjanci w każdy weekend zatrzymują około osiemdziesięciu pijanych kierowców.