Rzecznik Komorowskiego stracił pracę. Za "incydent z wieńcem"
Pod koniec kwietnia Smoliński oraz doradca marszałka Komorowskiego Waldemar Strzałkowski składali wieńce przy grobie Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem. Dziennikarze Portalu "Pomorze" napisali, że podczas pogrzebu urzędnicy mieli kłopoty z utrzymaniem równowagi, sugerowali, że czuć było woń alkoholu. Więcej . Sprawie przyjrzały się ogólnopolskie media i zrobił się skandal.
Obaj w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wyjaśniali, że wracali ze spotkania u arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, gdzie do obiadu wypili po lampce wina. Twierdzili, że byli tam prywatnie.
Marszałek zażądał od swoich pracowników wyjaśnień.
Smoliński oddał się do jego dyspozycji, a Komorowski, nie mając pełnej możliwości oceny tego zdarzenia, przyjął rezygnację. - Kierował się potrzebą szczególnej dbałości o utrzymanie powagi atmosfery żałoby - wyjaśnia Krzysztof Luft, dyrektor biura prasowego Sejmu.
Waldemar Strzałkowski jest w wieku emerytalnym i najprawdopodobniej nie zostanie tak surowo potraktowany - pisze gazeta. Więcej o tym pisze dziś "Rzeczpospolita"