Ekolog broni ekologów: Lepiej by ginęli ludzie niż ptaki? Nie znam nikogo, kto tak twierdzi
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski mówił w Poranku Radia TOK FM, że inwestycje przeciwpowodziowe nie były realizowane, bo protestowali ekolodzy. Jakich używali argumentów? - To zawsze są te same argumenty: albo jakaś roślina, albo jakiś zwierzaczek, motylek - powiedział.
To nie jedyny głos, który obarcza ekologów winą
przynajmniej za część zaniedbań w budowie infrastruktury przeciwpowodziowej. Dariusz Szwed z Zielonych 2004 przypomniał w Komentarzach Radia TOK FM podobne wypowiedzi prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jak stwierdził Majchrowski i Gronkiewicz Waltz, "próbują w sposób niewłaściwy znaleźć winnych". Dla Szweda - oczywiście - obecnej sytuacji winny brak odpowiednich przepisów i mało nowoczesne spojrzenie na politykę przeciwpowodziową.
Ekolodzy: Nie blokujemy inwestycji przeciwpowodziowych
- Od 2004 jesteśmy w UE i do tej pory nie wdrożyliśmy dyrektywy powodziowej i innych przepisów - mówił gość TOK FM podkreślając, że polski sposób na minimalizowanie skutków powodzi to budowanie "coraz wyższych wałów i coraz większe betonowanie rzek". - Warszawę uratowało m.in. to, że środkowa Wisła jest nieuregulowana - podkreślił.
Potrzeba polderów zalewowych: czytaj
Powódź, "religia ekologiczna" i okrągły stół
Przepisów nie ma - to prawda, ale jak podkreśla b. minister budownictwa Andrzej Bratkowski - nawet najlepsze regulacje prawne nie rozwiążą wszystkich kłopotów. - Twierdzę, że sprawa nie tkwi w przepisach, tylko w mentalności. Wytworzyliście państwo, przynajmniej część z was, rodzaj religii ekologicznej, która nie dopuszcza do rozmowy, do okrągłego stołu, który powinien w sprawie gospodarki wodnej już dawno się odbyć - stwierdził.
Same wały nie wystarczą - czytaj
Zdaniem Bratkowskiego w dyskusjach dotyczących powodzi konieczne jest mówienie o nowoczesnej gospodarce wodnej. I przypomina przykłady, które obciążają konto ekologów. - Klasycznym przykładem jest kwestia zbiornika retencyjnego, który był przygotowany w Kotlinie Kłodzkiej. Już ludzi stamtąd wysiedlono i okazało się, że pierwszeństwo uzyskał rezerwat ptaków. Jestem za ptakami, ale co powiedzieć ludziom, których stamtąd wysiedlono? - pytał były poseł i minister budownictwa w rządzie Hanny Suchockiej.
"Politycy szukają winnego. Albo ekologa, albo bobra..."
- Nie znam sytuacji, kiedy organizacje społeczne protestowałyby w sytuacji zagrożenia. Organizacje społeczne wskazują od lat, że polityka przeciwpowodziowa w Polsce jest źle realizowana. Jaki jest problem, żeby rezerwat jednocześnie stał się terenem zalewowym? Mogą prawdopodobnie znaleźć się ludzie, którzy są szaleńcami i powiedzą że na przykład wolą, żeby zginęli ludzie niż ptaki. Ale ja mogę odpowiedzialnie powiedzieć: nie znam w środowisku ekologicznym ludzi, którzy by coś takiego twierdzili - ripostował działacz Zielonych 2004.
Zdaniem Andrzeja Bratkowskiego, jak najszybciej powinien zostać zwołany okrągły stół, przy którym siądą wszyscy zainteresowani gospodarką wodną. - Żeby porozmawiać, a nie szukać wzajemnie wrogów. Bo to jest chyba najtrudniejsze: znaleźć jakąś nić porozumienia. Nie na zasadzie targu - coś za coś, na przykład: my wam hektar lasów przeznaczymy, a wy zrobicie naturalne ujście rzeki w Dębkach - proponował. - Pełna zgoda - komentował Dariusz Szwed.