Co się działo w kokpicie Tu-154? [ZAPIS CZARNYCH SKRZYNEK]. "Coś tam widać. Może nie będzie tragedii"
CZARNE SKRZYNKI - ZOBACZ ZAPIS>>
Transkrypcja, która została tuż przed godz. 15 zamieszczona na stronie internetowej mswia.gov.pl zawiera dokładny zapis rozmów w kokpicie samolotu prezydenta, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem. W katastrofie zginęło 96 osób.
Tak wygląda zapis z czarnych skrzynek TU-154
Początek o godz. 8.02 (wszystkie godziny podajemy w czasie polskim. W Rosji są dwie godziny więcej -red.). Zapis kończy się o godz. 8.41.05. Ostatnie, co zarejestrowały czarne skrzynki to przeciągły krzyk: Ku...a.
Przeczytaj zapis ostatnich sekund
Piloci zaniepokojeni mgłą od początku
Stenogram na około 40 minut przed tragedią odnotowuje. Niezidentyfikowany rozmówca mówi o godz. 8.04: "To będzie...makabra będzie. Nic nie będzie widać".
O 8.11 drugi pilot Robert Grzywna mówi: "Nie, no ziemię widać... Coś tam widać... Może nie będzie tragedii..."
Rozmowa o pogodzie wraca pięć minut później. Godz. 8.16: "A nie wiesz, czy (niezrozumiałe) z pogodą w kraju, co?" Kilka sekund później drugi pilot: "Ale 10-ta i mgła?"
O 8.17 kapitan Arkadiusz Protasiuk mówi: "Nieciekawie, wyszła mgła, nie wiadomo, czy wylądujemy". Stewardessa Basia (Barbara Maciejczyk): "Tak?". Niezidentyfikowany głos pyta: "A jeśli nie wylądujemy to co?". Kapitan odpowiada: "Odejdziemy".
O 8.18 kapitan każe dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja z Jakiem-40: "Może wylądował, dowiedz się, czy jest mgła".
O 8.24 kontroler ruchu lotniczego: "...na Korsażu [kryptonim litniska Siewiernyj - red] mgła, widzialność 400".
Załoga JAK-a 40, który wylądował wcześniej w Smoleńsku, informowała pilotów prezydenckiego samolotu, że są bardzo trudne warunki do lądowania .
- No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co ogólnie rzecz biorąc, to piz...a tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów, grubo. " - takie słowa jednego z pilotów JAK-40 widnieją w ujawnionym stenogramie. - "No, nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast powiem szczerze, możecie spróbować, jak najbardziej (.....), ale jak Wam się nie uda za drugim razem, to proponuję Wam lecieć do Moskwy albo gdzieś". Ta rozmowa miała miejsce o godz. 8.25.
Dyrektor Kazana: No to mamy problem
Minutę później, o godz. 8.26 kpt. Protasiuk mówi: "Panie dyrektorze, wyszła mgła. W tych warunkach, które są obecnie nie da rady usiąść". I dalej: "Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie".
Z dalszego ciągu rozmowy wynika, że mówił do Mariusza Kazany, szefa protokołu dyplomatycznego.
Protasiuk w końcu pyta: "Jak się okaże (niezrozumiałe), to co będziemy robili?" - pyta. I mówi: "Paliwa nam tak dużo nie wystarczy do tego (niezrozumiałe - red.)."
Dyrektor Kazana mówi wtedy: No to mamy problem...
"Nie ma decyzji prezydenta, co dalej"
Pilot informuje, że mogą odlecieć na jedno z dwóch zapasowych lotnisk - w Mińsku lub Witebsku.
Cztery minuty później Kazana wraca dom kokpitu i mówi: Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić.
Wieża: warunków nie ma
"Warunków do lądowania nie ma" - mówił do załogi prezydenckiego samolotu na ponad kwadrans przed katastrofą kontroler ruchu lotniczego w Smoleńsku.
Dowódca samolotu prezydenckiego odpowiedział: "Dziękuję, jeśli można to spróbujemy podejścia, ale jeśli nie będzie pogody, to odejdziemy na drugi krąg".
System alarmuje: Ziemia przed Tobą
Na minutę przed katastrofą Tu-154M system TAWS po raz pierwszy sygnalizował "TERRAIN AHEAD" (ziemia przed tobą); załoga podała, że jest 100 m nad ziemią. Kontroler lotu z wieży lotniska w Smoleńsku dał komendę "Horyzont", gdy samolot był 40 m nad ziemią, 10 sek. przed upadkiem.
Tak wynika z dokonanej przez stronę rosyjską transkrypcji zapisu rejestratora dźwiękowego "MARS BM".
Zarejestrowano ostrzeżenie systemu TAWS o godz. 8.40 i 6 sekund czasu polskiego. Automatyczny głos powiedział: "TERRAIN AHEAD" (ziemia przed tobą). 9 sekund wcześniej załoga komunikowała, że jest 400 metrów nad ziemią. Ostrzeżenie TAWS powtórzyło się po 25 sekundach i jeszcze raz, po kolejnych 10 sekundach. Piloci informowali, że są 200 i 100 metrów nad ziemią.
System każe: Do góry
O godz. 8.40 i 42 sekundy TAWS podawał kilkakrotnie: PULL UP (do góry). Załoga meldowała, że jest 90 metrów nad ziemią. Gdy byli jeszcze 10 metrów niżej, osoba oznaczona jako drugi pilot powiedział "odchodzimy".
O 8.40 i 53 sekundy załoga podawała, że jest na wysokości 50 metrów od ziemi. To wówczas kontroler wieży powiedział: "Horyzont 101", który jest nakazem zakończenia procedury zniżania. Powtórzył to jeszcze raz trzy sekundy później. Katastrofa nastąpiła 10 sekund później.
-
Po co PiS walczy z Trzaskowskim? "Boją się, że Tusk powtórzy wariant Kaczyńskiego"
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
"Franciszkańska 3". Przewodniczący KRRiT wszczyna postępowanie w sprawie reportażu TVN
-
Thermomix - kuchenna fanaberia dla bogatych czy przydatny gadżet? "Myślałam, że to ściema"
- Papież Franciszek opuścił szpital i wrócił do Watykanu. Wręczył policjantom nietypowy prezent
- Jarosław Kaczyński dziękuje Bogu za Jana Pawła II w liście do członków PiS
- Puchar Świata w Planicy. Żyła pokazał, na co go stać
- Pijany kierowca wjechał w budynek stacji benzynowej. Miał zakaz prowadzenia pojazdów
- Turniej WTA w Miami - porażka Linette w półfinale debla