Awantura o zdjęcie roku Grand Press Photo 2010

Zdjęcie roku Grand Press Photo 2010 Tomasza Tomaszewskiego, przedstawiające dziewczynki obsypujące się kwiatkami po procesji Bożego Ciała w Lipinach wywołało burzę. Internauci doszukują się niedozwolonej ingerencji w fotografię - To przerażające, to bzdury - mówi laureat. - Sprawę uważamy za zamkniętą - oświadczyło jury Grand Press Photo po analizie.

" Trzy pytania zadał jurorom konkursu Grand Press Photo 2010" na swoim blogu Jerzy Gumowski, wojujący fotoreporter z wieloletnim stażem (m.in w "Gazecie Wyborczej"), podważając autentyczność fotografii laureata.

1. Gdzie jest cień dziewczynki?

2. Czy to jest ta sama osoba która jest sfotografowana na tle żółtego ołtarza?

3. Dlaczego cienie dziewczynek po prawej stronie nie odpowiadają cieniom pod żółtym ołtarzem?"

I dyskusja rozgorzała na dobre. "Chodzi o cień dziewczyny na tle ołtarza i dwa cienie małych dziewczynek po prawej, a właściwie o kąt padania tych cieni [padają pod różnym kątem - red.]. Chodzi też o cień na szyi i pod brodą dziewczyny na tle ołtarza oraz o czarny oczodół" - tłumaczył forumowiczom "Guma".

"Dla mnie to jak najbardziej logiczne i zrozumiale. Cień drugiej jest na tych kwiatkach u stóp ołtarza. Wyraźnie widać, że słońce stoi wysoko na niebie, dlatego cienie są krótkie. A dziewczyny na pewno są różne" - dyskutuje z "Gumą" "Sławek". Odpowiada mu "Edi": "Czy wiesz jak nisko nad ulicą musiałoby wisieć słonce, żeby aż tak różniły się cienie dwóch osób stojących jakieś 4 metry od siebie?" Przepychanki nie mają końca, również na innych forach .

- To przerażające - skomentował w rozmowie z nami Tomaszewski i dodał: - Nikt do mnie nie zadzwonił ani o nic nie pytał... Nikt, jesteście pierwsi. Opluwanie mnie na forach i blogach nie mieści się w moich kryteriach moralnych. To jakaś niewielka grupa, ale potrafi zatruć całe środowisko. I mnie. To niewiarygodnie niszczące.

Jeden z forowiczów utrzymuje nawet, że widział jak Tomaszewski robił zdjęcie. Zarzuca autorowi wyreżyserowanie całej sytuacji. "Pan T. ustawił dwie dziewczynki na tle jednego z ołtarzy i zachęcał do skakania oraz rzucania w górę kwiatowych płatków, dziewczynki posłusznie i z entuzjazmem (co widać na zdjęciu) podskakiwały, z tym że po każdym skoku musiały pozbierać wyrzucone płatki, by wykonać skok następny. Tych powtórek było co najmniej kilka. Pamiętam to, ponieważ towarzyszyło mi wówczas niemałe zdumienie i rozbawienie widząc jak dużej dozy kreacjonizmu wymagają zdjęcia czołowego polskiego reportażysty" - pisze.

- Ten człowiek bredzi. To kolejna bzdura i nadużycie - zaprzecza Tomaszewski. - Internet generuje niewyobrażalne zło. Niedługo będę musiał udowadniać, że nie jestem wielbłądem czy pedofilem.

Tomaszewski wydał na swojej stronie oświadczenie , w którym pisze m.in. : "W nagrodzonym zdjęciu nie ma żadnej manipulacji. Nic nie zostało w nim dodane i nic też nie zostało wycięte. Wszystkie postaci na fotografii są autentyczne i zajęte tym, co wtedy dokładnie robiły. Rozkład cieni jest wynikiem prostych zasad optyki, w tym użytego szerokiego kąta obiektywu, natomiast ich fragmentaryczne zanikanie jest naturalnym zjawiskiem, jakie występuje przy tak dużym kontraście światła, odbiciach, oraz świetle lampy błyskowej".

Poprosił również jurorów konkursu o spotkanie i przeanalizowanie pliku RAW zdjęcia. - To rodzaj negatywu - dodaje Tomaszewski.

"Porównaliśmy zapis RAW/NEF nagrodzonego zdjęcia i nie stwierdziliśmy żadnej manipulacji. Tym samym sprawę uważamy za zamkniętą " - ucinają wszelkie spekulacje jurorzy publikując w dzisiejszym Presserwisie swoje oświadczenie.

- Jeśli więc to się nie skończy, jeśli ktoś użyje przestrzeni publicznej, by dyskredytować moją pracę, to wejdę na drogę sądową - ostrzega Tomaszewski.

Zdjęcie Tomasza Tomaszewskiego nie jest pierwszym, którego autentyczność podważyli internauci. W 2007 roku, wyróżnionemu w dwóch kategoriach fotoreporterowi Piotrowi Skórnickiemu zarzucili fotomontaż (" doklejone gołębie na wiacie przystanku autobusowego ). Wówczas decyzją jury, Skórnicki stracił nagrody.

TOK FM PREMIUM