Policja: nie interesują nas poglądy, jeśli ktoś łamie prawo musimy interweniować
W dniu święta narodowego miało się odbyć w Warszawie 23 demonstracje. Nie wszystkie się odbyły, ale i tak w centrum miasta było gorąco. Policja zatrzymała 33 osoby. Wśród nich m.in. działacz SLD Robert Biedroń.
Święto Niepodległości. Relacja. Przeczytaj
Policja - ochraniająca demonstrantów i interweniująca w czasie zadym - unika odpowiedzi na pytanie, jakie środowiska polityczne reprezentują zatrzymani. - Nas nie interesuje kto reprezentuje jaką grupę. Jeśli ktoś łamie prawo to musimy interweniować. Tego oczekuje od nas państwo i obywatele - deklarował w rozmowie z TOK FM Maciej Karczyński, rzecznik komendanta stołecznego policji. Jak dodał: "wbrew zapowiedziom, że demonstranci będą w sposób zgodny z prawem prezentować poglądy - znalazła się grupa, która szukała zaczepki". - Poleciały w naszą stronę kamienie. Jeden z funkcjonariuszy został pobity tylko dlatego, że bronił dziennikarzy którym zabraniano filmować i robić zdjęcia - powiedział Karczyński.
W areszcie pozostaje17 osób. Jak ujawnił rzecznik komendanta warszawskiej policji wobec 11 "prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zostaną sformułowane zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza lub naruszanie jego nietykalności". - 11 osób zostało ukaranych postępowaniem mandatowym. Jedna osoba okazała się nieletnia. Wczoraj została przekazana opiekunom prawnym, a o jej losach zdecyduje sąd dla nieletnich - wyliczał podinspektor Karczyński.
Jak ujawnił policja poprosiła o obserwowanie swoich działań przedstawicieli Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i biura Rzecznika Praw Obywatelskich. - Wczoraj jeszcze rozmawiałem przedstawicielem RPO - nie było zastrzeżeń do naszych działań - powiedział rzecznik komendanta stołecznej policji.
Lewica: wszystkiemu winna prezydent Warszawy
Lewica całą winą za zadymę obarcza władze Warszawy, które wydały zgodę na Marsz Niepodległości. - Władze Warszawy popełniły błąd nie zakazując demonstracji ONR. Wiadomo było, że to musi się spotkać z oporem. Władze Warszawy powinny to przewidzieć - uważa Marek Balicki. Poseł SLD jest zaskoczony, że wśród zatrzymanych jest Robert Biedroń. - Znamy wszyscy Roberta Biedronia. Wiemy, że jest człowiekiem pokojowym, niezdolnym do zachowań agresywnych - stwierdził poseł SLD.
Napieralski o czwartkowych przepychankach w Warszawie.
Prezydent Warszawy powtarza, że nie mogła nie wydać zgody na demonstrację narodowców. Hanna Gronkiewicz-Waltz podkreśla, że sprawa skończyłaby się w sądzie - przegraną miasta.
"Kto wydał rozkaz, aby policja utorowała drogę narodowcom?" - pyta w specjalnym oświadczeniu kandydat Sojuszu na prezydenta Warszawy - Wojciech Olejniczak. Wprost nie udziela odpowiedzi, ale i tak jest oczywiste kogo obarcza winą. "Marsz ONR został zablokowany na Placu Zamkowym. Niestety bez udziału prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. We Wrocławiu na demonstracji przeciwko narodowcom pojawił się prezydent Rafał Dutkiewicz. Chociaż -jak zauważyły media - bez gwizdka. Co dalej powinno się wydarzyć na Placu Zamkowym? Policja powinna rozwiązać oba zgromadzenia. Tak dzieje się w Niemczech, gdy obywatele skutecznie zablokują marsz neonazistów. Umożliwia to minimalizację lub wykluczenie przemocy. W Polsce stało się inaczej. Policja zrobiła wszystko, aby umożliwić narodowcom przejście pod pomnik Dmowskiego. Doprowadziło to do eskalacji przemocy"- napisał rywal Hanny Gronkiewicz-Waltz w walce o fotel prezydenta stolicy.
Obywatel nie może łamać prawa. Nawet w imię szczytnych haseł
Z diagnozą polityków lewicy nie zgadza się filozof i politolog - dr Tomasz Kowalczuk. - Władze Warszawy nie mogą odmówić, w zasadzie rejestrują tylko zgłoszenia - mówił w Komentarzach Radia TOK FM. To co działo się wczoraj na ulicach Warszawy - i nie tylko - nie napawa go optymizmem. - Mam smutne refleksje. Mamy różne wyobrażenia na temat Polski, są prezentowane przez różne środowiska. Ale tym czego nam brakuje jest to, że nie szanujemy się wzajemnie i nie słuchamy - powiedział.
Gronkiewicz-Waltz o czwartkowych starciach demonstrantów z policją
Słuchając relacji z działań policji dr Kowalczuk stwierdził, że emocje jakie to wzbudziło pokazują jak bardzo obecne w naszym życiu są przyzwyczajenia z przeszłości. - Przez ostanie pół wieku jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że policja stanowi zbrojne ramie jakiejś ideologii a nie państwa - ocenił. - Zakładając, że jest tak jak usłyszeliśmy od policji to dobrze się dzieje. Bo policja jest od tego żeby nie wnikać kto ma takie czy inne poglądy - dodał dr Tomasz Kowalczuk.
W rozmowie z Cezarym Łasiczką podkreślał, że obywatel nie ma prawa łamać prawa nawet w imię szczytnych idei. - Prowadzimy walkę ideową. Idea powinna się przeciwstawić idei. Oczywiście z ograniczeniem - nie mogą być to idee, poglądy niezgodne z prawem - ocenił gość Komentarzy.
-
Próbowali zakłócić pokaz "Zielonej granicy". "Grupa chuliganów z wicemarszałkiem województwa"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Orgia z seks workerem na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Kuria zabrała głos
-
Księża zorganizowali imprezę z męską prostytutką. Interweniowało pogotowie i policja
-
Łódzka odsłona afery wizowej. Szczerba o "załatwiaczach". "To nas przeraziło"
- Zaskakująca reakcja Mariusza Kamińskiego na atak na Borysa Budkę w Katowicach
- PiS przeszarżował z hejtem na "Zieloną Granicę"? "Potworna, prymitywna manipulacja"
- Rozpierducha. I podłość, czyli Duda - prezydent niektórych Polaków [629. Lista Przebojów TOK FM]
- Trójkąt polsko - ukraińsko - niderlandzki. Multikulturową układankę otwiera Jerzy Nemirycz
- Płonie sala weselna w Pruszkowie. Pożar wybuchł w trakcie imprezy