Seks znają z internetu. Jak uczyć młodzież?

W siedmiu z dziesięciu szkół odbywają się lekcje wychowania seksualnego. Ale jak pokazuje raport GazetaEdukacja.pl gimnazjaliści z zajęć... niewiele pamiętają. 1/3 uczniów i aż 71 proc. rodziców chce, żeby zajęcia z wychowania do życia w rodzinie były obowiązkowe.

Wyniki badań są jednoznaczne. Gimnazjaliści nie czerpią wiedzy o seksie ani od swoich rodziców, ani ze szkoły. Mimo tego, że w siedmiu na 10 szkół odbywają się lekcje wychowania do życia w rodzinie. Tylko, że... większość gimnazjalistów nic z tych lekcji nie pamięta. - Oczywiście dużo zależy od nauczyciela, który prowadzi zajęcia. Ale ważna jest też kwestia organizacji. To jest tylko 14 godzin w ciągu roku - mówiła w TOK FM Aleksandra Pezda z "Gazety Wyborczej". Jak dodał dziennikarka częstą praktyką jest tworzenie bloków z zajęć WDŻ w jednym semestrze. - A potem się o tym zapomina. A jest przecież różnica między 13-latkiem (który zaczyna naukę w gimnazjum red.) a 15-16-latkiem - powiedziała.

Poza tym - jak pokazały badania - w szkołach często nie używa się do nauki tego przedmiotu żadnych podręczników. - Oczywiście może to świadczyć o tym, że nauczyciele mają większą wiedzę i uważają podręczniki są złe i znam takie przypadki. Ale może to też oznaczać, że w szkołach w ogóle nie przykłada się wagi do tego przedmiotu - dodała dziennikarka.

"Diabeł tkwi w szczegółach"

Zdecydowana większość rodziców uważa, że WDŻ to potrzebne zajęcia (83 proc.). Jak pokazały badania GazetaEdukacja.pl aż 71 proc. rodziców chciałoby obowiązkowych lekcji z tego przedmiotu.

Tylko, że te dane nie są aż tak jednoznaczne jak mogłoby się wydawać. - Diabeł tkwi w szczegółach - mówiła w Komentarzach Radia TOK FM Aleksandra Pezda. Te szczegóły to m.in. kwestie związane z tym, co na tych lekcjach powinno być. - Czy uczyć uczniów wiedzy czy też nastawienia z perspektywy światopoglądu? Tu już różnicę między rodzicami są większe - podkreślała dziennikarka. Bo właśnie kwestie światopoglądowe decydują o tym, że rodzice wypisują swoje dzieci z lekcji "seksu". - To odium emocjonalności z lekcji edukacji seksualnej należałoby zdjąć - uważa Pezda.

Dziennikarka nie ma wątpliwości, że WDŻ jest potrzebne. - W Polsce nie prowadzi się badań na temat tego, ilu młodych ludzi i na jakie choroby przenoszone drogą płciową choruje. A z obserwacji wynika, że jest coraz więcej tego typu chorób. To oczywiście wynika z coraz częstszych kontaktów płciowych młodzieży - mówiła dziennikarka "GW".

Ale zdrowie to nie jedyny argument. - W podręcznikach, które są najbardziej popularne w szkołach dominuje taki konserwatywny pogląd, żeby z seksem poczekać na jedynego ukochanego/ukochaną, a najlepiej do ślubu. A równocześnie w mediach młodzi ludzie spotykają się z zupełnie innym modelem życia. Reklamy wręcz buchają seksualnością, nawet te skierowane do bardzo młodych ludzi. Myślę, że młody człowiek - którego osobowość się kształtuje - nie wie, co wybrać - stwierdziła Aleksandra Pezda.

Rodzice nie potrafią rozmawiać o seksie "Obowiązkowe lekcje seksu?>>

TOK FM PREMIUM