Lód w Zatoce Gdańskiej załamał się pod 16-latką - cudem uratowana
- 16-latka była na końcu pokrywy lodowej, jakieś 1,5 km od brzegu. Dziewczyna była sama, na krze częściowo w wodzie musiała znajdować się przynajmniej kilka minut. Ratownicy na saniach lodowych przewieźli ją do brzegu, tam przejęło ją Pogotowie Ratunkowe. Była wyziębiona, ale przytomna - dodaje strażak.
Ratownicy od kilkunastu dni przestrzegają przed wchodzeniem na zamarznięte morze. Lód na Zatoce jest zdradliwy - ostrzega w rozmowie z TOK FM Piotr Bielski z gdyńskiej Mariny - sięga dwóch, trzech kilometrów, ale nie jest jedną taflą. On jest popękany - tłumaczy - morze cały czas faluje, pęknięcia i przerwy między krami są wypełnione kaszą lodową i przysypanie świeżym śniegiem. To prawdziwe pułapki.
Mimo to codziennie widać dziesiątki ryzykujących życie spacerowiczów. To może być śmiertelna wycieczka, woda ma dwa stopnie ciepła - dodaje ratownik Daniel Chyła - osoba, która wpadnie w szczelinę doznaje szoku termicznego, zaczyna panikować, organizm szybko się wyziębia. Na wydostanie się z wody są dwie, trzy, najwyżej cztery minuty - podkreśla ratownik - później może być tragedia.