Upomniał się o "Starucha" i wyleciał z pracy

- Odwołaniem naczelnika wydziału zwalczania przestępczości pseudokibiców zakończyła się kontrola Komendy Głównej Policji - podaje Radio ZET. To kara za pomoc ?Staruchowi?, hersztowi kibiców Legii. Piotrowi S. mimo zakazu stadionowego, dzięki policji udało się, kupić bilet na mecz Pucharu Polski w Bydgoszczy.

Policja 29 kwietnia wysłała pisemną prośbę do PZPN-u o pozwolenie na zakup biletu na mecz finału Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Lechem Poznań Piotrowi S. ps. "Staruch", liderowi kibiców warszawskiego klubu. "Staruch" jest ukarany zakazem stadionowym na mecze polskiej Ekstraklasy. Zakaz nie obowiązuje na mecze Pucharu Polski. Pierwotnie jednak PZPN nie chciał sprzedać biletu hersztowi kibiców Legii na mecz finału Pucharu Polski. Bilet został sprzedany dopiero po piśmie policji.

Sprawę policyjnego pisma przekazano rzecznikowi dyscyplinarnemu, który ma sprawdzał czy nie doszło do popełnienia przewinienia dyscyplinarnego.

"Forma pisma komendanta była niewłaściwa"

Forma wysłanego do PZPN pisma była niewłaściwa. Wnioski pokontrolne potwierdził Radiu ZET rzecznik Komendy Stołecznej Policji Maciej Karczyński.

Piotr Staruchowicz "zasłynął" tym, że w 2009 roku zaintonował podczas meczu z Ruchem Chorzów hasło "Jeszcze jeden" po śmierci jednego z właścicieli Legii Jana Wejcherta, mając na myśli drugiego z właścicieli klubu - Mariusza Waltera. Za to zachowanie dostał dwuletni zakaz stadionowy, który zawieszono przed obecnym sezonem na mocy porozumienia ze Stowarzyszeniem Kibiców Legii Warszawa. Zakaz odwieszono po tym jak po tegorocznym meczu z Ruchem "Staruch" uderzył piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka.

TOK FM PREMIUM