"Ch..." w temacie wypracowania z polskiego

Uczniowie I klasy prywatnego Liceum Śródziemnomorskiego z Lublina, rozmawiając między sobą, nazwali jednego z nauczycieli wulgarnym określeniem. Ktoś doniósł o tym nauczycielce od polskiego. A ta za karę zadała kilku uczniom wypracowanie pt. ?Mogę nazwać kogoś ch... ponieważ...?.

Temat wypracowania w pełnym brzmieniu, nauczycielka podyktowała kilku uczniom na lekcji, przy całej klasie: "Mogę nazwać drugiego człowieka ch...., ponieważ...". Uczniowie mieli napisać tekst za karę, bo - jak twierdziła nauczycielka - takie słowo padło z ich ust. Miało paść w grupie rówieśników, w szatni.

Uczniowie po raz pierwszy usłyszeli o ch...?

Uczniowie wyrażali wielkie oburzenie, także tym, że nauczycielka "dosłownie" cytowała wulgarne słowo. - Ona po prostu zacytowała dosłownie to słowo. Pod wpływem emocji taki sam temat zadała. Myślę, że dla każdego z nas to było szokiem - mówi Marlena, uczennica I a, która była wtedy na lekcji. Wśród tych, którzy dostali do napisania kontrowersyjne wypracowanie był Jacek (imię zmienione). - Byłem zszokowany, a najbardziej rodzice, gdy pokazałem im zeszyt - mówi. Od początku twierdził, że wulgarnego słowa nie użył i jest karany niesłusznie. - Nikt nie chciał nas słuchać - dodaje jedna z uczennic. Jacek przyznaje, że już nawet myślał, co miałby w takim wypracowaniu napisać, ale szczegółów zdradzać nie chce.

Co na to szkoła?

- Reakcja nauczycielki była nieproporcjonalna - mówi dyrektor szkoły Robert Sędzielewski. Ale zaraz dodaje, że uczniowie też muszą sobie zdawać sprawę, że postąpili źle używając wulgaryzmu w stosunku do jednego z pedagogów. Zdaniem dyrektora, licealiści muszą być świadomi, że takie zachowanie im nie przystoi.

Pani profesor nie chciała się z nami spotkać. Wyjaśnienia złożyła dyrektorowi. - Nauczycielka nie rozmawiając z uczniami od razu postanowiła ukarać ich dodatkową pracą domową. Podjęła decyzję w emocjach. A to nie są najlepsze decyzje podejmowane w emocjach. Szczerze powiedziawszy, był to błąd - mówi TOK FM Sędzielewski.

Dyrektor rozmawiał z panią profesor. - Przyznała, że to nie było właściwe zachowanie i właściwa reakcja - mówi. Już wiadomo, że uczniowie kontrowersyjnego wypracowania pisać nie będą. - Nauczycielka się z tego wycofała - dodaje dyrektor.

"Wulgaryzmy są częścią języka"

Dr Jacek Bogucki, z Instytutu Pedagogiki UMCS w Lublinie, nie potępiałby w pełni zachowania polonistki z liceum. - To dobrze, że zareagowała na takie a nie inne zachowanie uczniów - mówi. Ale przyznaje, że forma reakcji mogła być inna. - Mogła to być drama, rozmowa, dyskusja, coś co trafiłoby do młodzieży - dodaje. Zdaniem pedagoga, nie jest dobrą metodą stosowanie kary w postaci pracy, jaką jest napisanie wypracowania.

Dr Jacek Bogucki podkreśla też, że samo użycie wulgaryzmu w temacie wypracowania nie musi być niczym złym. - Wulgaryzmy są częścią języka i są sytuacje, gdy ich użycie jest konieczne - przyznaje. Choć dodaje, że niekoniecznie w tym przypadku. Zdaniem wykładowcy UMCS, uczniowie, którzy mówią, że są zszokowani reakcją nauczycielki, chyba trochę przesadzają. - Nie wierzę w to, że ich zszokowało to jedno słowo, bo przecież współczesna młodzież używa wulgaryzmów między sobą - dodaje.

Co sądzisz o temacie zadanym przez nauczycielkę?

TOK FM PREMIUM