Pieniądze i kalendarz dzielą armatora i kapitana "Chopina"

- "Szkoła Pod Żaglami" będzie kontynuowana na jesieni tego roku - zapewnia nowy armator "Fryderyka Chopina", żaglowca, który po wypadku i kilku miesięcznym areszcie, wrócił do swojego portu macierzystego. - To się raczej nie uda - odbija piłeczkę kapitan jednostki i zapowiada twarde negocjacje z nowym właścicielem.

Na drodze do pełnego porozumienia stanęły sprawy finansowe. Kapitan Andrzej Baranowski zdradza, że nowy właściciel żąda od Szkoły Pod Żaglami 200 tys. zł miesięcznie. - W kwestii kosztów eksploatacji znacznie się różnimy, ale Szkoła Pod Żaglami nie zginie przez to, że odpuścimy jeden semestr, a tej młodzieży, która powinna dzisiaj triumfalnie przypłynąć tutaj na tym statku na pewno jakąś nagrodę żeglarską zapewnimy - kwituje Baranowski.

- Powściągliwy w mówieniu o pieniądzach jest armator - nie komentuję tej kwoty - ucina rozmowę Piotr Kulczycki z 3Oceans, ale przyznaje, że "Chopin" jest już leciwy i będzie wymagał dużych nakładów finansowych.

Do dogadania finanse i kalendarz

Warunek jaki armatorowi stawia kapitan to wcześniejszy termin wypłynięcia z młodzieżą w morze, najpóźniej w połowie września. - Po wypadku wyciągnęliśmy pewne wnioski, nie należy tak późno wypływać, żeby nie narażać kapitana na walkę ze sztormami - mówi Baranowski. Tymczasem na ten rok "Chopin" ma już zaplanowane rejsy do jesieni.

W jednym armator i kapitan są zgodni, najwyższy czas pomyśleć o budowie nowego żaglowca, który w przyszłości zastąpi wysłużonego "Chopina".

Co z portem macierzystym?

Piotr Kulczycki z 3Oceans zapewnia, że jako szczecinianin będzie dążył do tego, by portem macierzystym jednostki pozostał właśnie Szczecin, ale przyznaje też, że rozmowy z miastem dopiero przed nim. - Faktycznie rozmów tak pojmowanych nie było, aczkolwiek obie strony są w kontakcie, zmierzają ku poznaniu się i zbudowaniu wzajemnego zaufania, to za skutkuje na pewno współpracą - przekonuje Kulczycki. Prezydent Szczecina na razie jest powściągliwy w wypowiedziach dotyczących jednostki. - Cieszymy się, że "Chopin" wrócił do Szczecina, myślę, że problemy ma już za sobą - komentuje krótko Piotr Krzystek.

TOK FM PREMIUM