"Nie przyjdę dziś po Annę"- greccy rodzice porzucają dzieci. Z biedy
Pewnego ranka, kilka tygodni przed świętami Bożego Narodzenia, przedszkolanka z Aten znalazła list od matki 4-letniej podopiecznej. Na kartce były tylko dwa zdania: "Nie przyjdę dzisiaj po Annę, ponieważ nie jestem już w stanie jej utrzymywać. Proszę się nią dobrze opiekować. Przepraszam".
Ateny jak Trzeci Świat
Dramatyczna historia małej Anny nie jest wyjątkowa. Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy na progu ateńskiego przytułku prowadzonego przez ojca Antoniosa znaleziono czworo dzieci, w tym kilkudniowego noworodka.
Do innej instytucji charytatywnej zgłosiła się para z bliźniętami. Rodzina trafiła tam zaraz po wyjściu ze szpitala, w którym dzieci były leczone z powodu niedożywienia. Bliźniaki głodowały, bo wykończony z powodu braku pożywienia organizm matki nie wytwarzał mleka. - To brzmi raczej jak doniesienia z Trzeciego Świata, niż z Aten - zauważa BBC.
Tego typu przypadki były do tej pory niemal nie do pomyślenia w kraju, w którym więzy rodzinne są niezwykle silne.
Rząd obniża cenę mleka w proszku
Władze starają się walczyć z kryzysem na różne sposoby. Od początku roku w ramach reform umożliwiono sprzedawanie mleka w proszku dla niemowląt również poza aptekami, co spowodowało spadek jego ceny. - Za 900-gramową puszkę płaciło się w Grecji ponad 22 euro, podczas gdy w znacznie bogatszej Wielkiej Brytanii tylko 10,5 euro. - Zmieniamy się. Decyzja ta jest zgodna z tym, czego wymagają od nas czasy i czego potrzebuje grecka gospodarka - powiedział minister zdrowia Andreas Lowerdos.
Rząd Grecji zapowiedział także, że w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2012 r. stworzy ok. 150 000 miejsc pracy i wzmocni programy pomocy społecznej, aby złagodzić skutki kryzysu gospodarczego w tym kraju, w tym bardzo wysokie bezrobocie. - Kryzys i bezrobocie dotknęły tysiące rodzin, które stają przed ogromnymi wyzwaniami (...). Obowiązkiem rządu jest udzielić tym osobom wsparcia i umocnić solidarność społeczną - powiedział premier Lukas Papademos.
"Co mogę zrobić?"
Maria jest jedną z kobiet, która z powodu biedy porzuciła córkę. Najpierw straciła pracę, potem przez rok nie mogła znaleźć innej. - Każdej nocy płaczę sama w domu, ale co mogę zrobić? Wiem, że źle zrobiłam, ale nie miałam innego wyjścia - próbuje tłumaczyć. Całymi dniami szukała pracy, czasem nawet do późnego wieczora, a to oznaczało, że jej ośmioletnia córka musiała zostawać sama w domu. Żywiły się jedzeniem wydawanym przez punkty zorganizowane przy kościołach. Maria schudła 25 kilogramów.
W końcu zdecydowała się na dramatyczny krok. Oddała córkę pod opiekę charytatywnej organizacji "SOS - wioska dzieci". - Cierpię z tego powodu, ale co miałam zrobić - pyta ze łzami w oczach.
Kobieta w końcu znalazła pracę, ale zarabia zaledwie 20 euro dziennie. Widuje córkę raz w miesiącu i ma nadzieję, że kiedyś jej sytuacja się poprawi i znowu będą razem. Kiedy? Nie wiadomo.
Pukają z powodu biedy
- Nasza instytucja nie jest przygotowana do tego, by przyjmować dzieci oddawane przez rodziców z powodów ekonomicznych. Wcale nie chcemy tego robić - mówi kierujący dziecięcą wioską Stergios Sifnyos.
Kiedyś organizacje charytatywne opiekowały się dziećmi głównie z rodzin mających problemy z alkoholem lub narkotykami. Teraz do tego typu miejsc pukają rodzice z powodu biedy. Tak, jak do innego punktu w Atenach o nazwie "Uśmiech dziecka". Jego szef Stefanos Alevizos tłumaczy, że doświadczenie separacji można także rozpatrywać w kategoriach aktu przemocy.
- Przecież dzieci nie rozumieją, dlaczego muszą rozstać się ze swoimi rodzicami, których kochają najbardziej na świecie - zauważa. - Także dla rodziców jest to niewyobrażalny ból, ale oni - inaczej niż dzieci - mogą jeszcze wyobrazić sobie, że to tylko sytuacja przejściowa - podkreśla mężczyzna. Coraz trudniejsza sytuacja Greków [ZDJĘCIA] >>
Najważniejsza jest miłość
Podobnego zdania jest ojciec Antonios, który uważa, że bez względu na to, jak biedna jest rodzina, dla dzieci lepiej jest, kiedy zostają w domu. - Rodzice będą sądzeni za porzucenie swoich dzieci - ostrzega. - My możemy zapewnić dzieciom jedzenie i dach nad głową, ale dla nich najbardziej liczy się co innego - muszą czuć miłość rodziców.
Strefa zamknięta wokół Fukushimy. ZDJĘCIA NATIONAL GEOGRAPHIC >>
DOSTĘP PREMIUM
- Tu i tam kończą się podwyżki stóp procentowych. A banki przerażone. Czym?
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Senatorowie zdecydowali ws. noweli ustawy o SN. Nie posłuchali ministra
- "Król nieba" schodzi z lotniczej sceny. "Początek końca epoki"
- PiS szykuje się do kroku wstecz ws. "lex Kaczyński". Prof. Matczak: Boją się, ale mleko i tak się rozlało
- Szczepienia przeciwko COVID-19 powinny być wykonywane co roku? Specjaliści podzieleni
- W czym tkwi sukces PiS? "Morawiecki to nie polityk, ale korporacyjny technokrata"
- "Rosja ma się na co rozpaść". Europoseł PiS: Byłoby dobrze, gdyby tak się stało
- Reuters: USA przygotowują przekazanie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu
- Biały Dom zabrał głos w sprawie wizyty Joe Bidena w Polsce