W Kolonii powstał potężny meczet. Pojednanie czy islamski klin w Europie?

Meczet w Kolonii miał być symbolem pojednania między chrześcijanami i muzułmanami. Tymczasem od początku był przyczyną wielu protestów. Na tej monumentalnej budowli lada moment zawiśnie wiecha, ale jej powstaniu towarzyszyła nieustanna kłótnia niemieckiego architekta i tureckiego dewelopera. Czy na tym gruncie wyrośnie zgoda czy znak muzułmańskiej ekspansji w Europie? - zastanawiają się Niemcy.

Budowę meczetu rozpoczęto w 2006 r., a inwestorzy mają nadzieję, że będzie on gotowy latem tego roku. Ma to być nie tylko miejsce kultu, ale cały kompleks z centrum kulturalnym, biblioteką, agencją turystyczną, bazarem, a nawet fryzjerem.

Ten największy w Niemczech i jeden z większych w Europie meczetów: na 4,5 tys. metrów kw. będzie mógł pomieścić od 2 do 4 tys. osób, a już górują nad nim wysokie na 55 metrów minarety. Jak się szybko okazało, za wysokie.

Budowlę zaprojektował Paul Böhm, syn Gottfrieda Böhma, niemieckiego architekta słynącego z projektowania katolickich kościołów. Miała być nowoczesna, ale i nawiązywać do otomańskiej historii. Miała też być godnym miejscem spotkań lokalnych Turków, których jest w Kolonii aż 120 tys. (12 proc. mieszkańców).

Koloński Londonistan

Od początku budziła kontrowersje. - Nie chcemy budować tureckiego getta w dzielnicy Ehrenfeld. Znam już Londonistan i nie chcę tego tutaj - powiedział Jörg Uckermann, burmistrz dzielnicy. Markus Wiener, aktywista grupy Pro Cologne, obawiał się, że meczet zbytnio wzmocni muzułmańską populację w mieście. Przeciwnikiem budowy świątyni był m.in. znany niemiecki dziennikarz i publicysta Ralph Giordano. W wywiadach podkreślał, że muzułmańskie meczety w Niemczech to symbol "równoległego społeczeństwa", a integracja wyznawców islamu z resztą społeczeństwa Niemiec jest nieudana.

Odbyło się kilka demonstracji i ogólnonarodowa debata dotycząca miejsca muzułmanów na mapie Niemiec. Nawet ci, którzy znani byli z tolerancyjnych poglądów, przyznawali wprost, że "meczet, to coś więcej niż kościół czy synagoga". - To polityczna deklaracja - mówił Henryk M. Broder, dziennikarz i osobowość telewizyjna.

Zaburzony krajobraz

Nawet wspierający projekt ówczesny burmistrz miasta Fritz Schramma zauważył, że choć "muzułmanie potrzebują miejsca kultu, to nie rozumie, dlaczego ludzie zamieszkujący Niemcy od 35 lat, nie mówią słowa po niemiecku".

Także oficjele Kościoła wyrazili ustami kardynała Joachima Meisnera, arcybiskupa Kolonii, co najmniej zaniepokojenie. Dotyczyło ono również zaburzenia krajobrazu miasta, w którym dominowała do tej pory słynna, pochodząca z XIII w., katedra.

Co ciekawe, obaw polityków nie podzielili mieszkańcy miasta. W przeprowadzonym sondażu 63 proc. z nich opowiedziało się za budową meczetu.

Litery "X" i "P"

Meczet rósł w najlepsze, choć pojawiły się problemy z całkiem innej strony. Architektowi nie podobały się coraz częstsze interwencje głównego inwestora, którym jest (wraz z tureckim rządem i 884 islamskimi stowarzyszeniami) Turecko-Islamska Unia ds. Religijnych (DITIB).

Według Paula Böhme ,Turcy wciąż wtrącali się do projektu, kreując niekończąca się listę życzeń. Nieustannie zmieniali plany pewnych detali, co jednak spowodowało podwojenie i tak już niemałych kosztów z 17 mln do 34 mln euro. DITIB, który nadzorował budowę tysiąca meczetów w Niemczech (!), przedstawił listę 2 tys. konstrukcyjnych błędów, nazywając architekta "znakomity artystą, ale kiepskim budowniczym".

Turkom nie podobał się również beżowy kolor fasady, który - ich zdaniem - nawiązywał do estetyki chrześcijańskiej. W środku meczetu wyszukali namalowany przedmiot, który przypominał im krucyfiks, a także litery "X" i "P", które symbolizują Chrystusa. Pod presją Turków Böhme został przesunięty na pozycję doradcy.

Jak delikatna roślina

Budowa meczetu w odmętach dyskusji i na oczach nie tylko mieszkańców, ale i całych Niemiec, dobiega powoli końca. Jürgen Roters, obecny burmistrz Kolonii, powiedział stanowczo, że reputacja miasta byłaby zniszczona, gdyby nie udało się z jakichś powodów dokończyć budowy. - To ważne, że nasi współmieszkańcy wyznania muzułmańskiego zyskują miejsce do spotkań i modlitwy. Równie istotne jest to, że projekt oparł się atakom przeciwników związanych z propagandą wymierzoną przeciwko muzułmanom - powiedział dziennikowi "Guardian".

Tylko odsunięty od kluczowych decyzji architekt narzeka na niezapłacone przez Turków rachunki i ciągłe próby odsunięcia go od budowy. Jego zdaniem, ponieważ nie zachowano odpowiednich procedur budowlanych, "ta świątynia jest jak delikatna roślina". - Meczet stoi, różnice zdań zostaną - uważa Paul Böhme.

Czy Bóg istnieje? Dawkins: "Nie mogę być pewien, że nie">>

TOK FM PREMIUM