Otwarto nowe archiwa. Więcej nazistów niż myślano uciekło do Ameryki Płd.
Dostęp do tajnych dokumentów uzyskali po raz pierwszy niemieccy prokuratorzy, którzy zajmują się wyjaśnieniem zagadki zniknięcia tysięcy osób najbardziej zbrodniczej części faszystowskiego reżimu. I choć nieoficjalnie pojawiały się do tej pory bardzo sprzeczne liczby o rozpiętości od 3 do nawet 300 tys. uciekinierów, to nigdy nie znajdowały one potwierdzenia w dokumentacji.
Otwarcie archiwów kilku południowoamerykańskich państw pokazuje konkretne liczby dotyczące ucieczek. Zgodnie z nimi około 5 tys. nazistów znalazło schronienie w Argentynie, 1500-2000 uciekło do Brazylii, od 500 do 1000 znalazło się w Chile. Reszta wyjechała do Paragwaju i Urugwaju. Wśród nich byli nie tylko Niemcy, ale także Chorwaci, Ukraińcy, Rosjanie oraz obywatele innych nacji, które kolaborowały z nazistami.
"To milowy krok"
W brazylijskim archiwum państwowym (Arquivo Historico), znajdującym się w Rio de Janeiro, znaleziono dane dotyczące 20 tys. niemieckich obywateli, którzy przybyli do tego kraju między 1945 a 1959 r. - Wielu pod fałszywym nazwiskiem i z niejasną przeszłością - tłumaczy Kurt Schrimm, jeden z niemieckich łowców nazistów, którzy przeglądają tony dokumentów. - To milowy krok na drodze do ujawnienia prawdy. Dzięki dokumentom możemy określić model typowej drogi ucieczki.
Wynika z niego, że uciekinier pojawiał się w danym kraju najpierw sam, przygotowywał teren, a następnie ściągał rodzinę - wyjaśnia Schrimm, który dodaje, że naziści często korzystali z dokumentów wydanych przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. - Ponad 800 wysoko postawionych członków SS i funkcjonariuszy NSDAP przyjechało do Argentyny właśnie w ten sposób - wyjaśnia. Z archiwów wynika, że pomocą w zdobyciu fałszywych dokumentów służył często rezydujący w Rzymie niemiecki biskup Alois Hudal. Ten sposób ucieczki znany była jako "droga szczura".
Peron był bardzo pomocny
Archiwa pokazują także, jak dużą rolę w procederze ratowania nazistów odegrał prezydent Argentyny Juan Peron. Miał on sprzedać 10 tys. niewypełnionych paszportów organizacji ODESSA, która zajmowała się torowanie dróg ucieczki byłym członkom SS. Z tej pomocy korzystali najbardziej zbrodniczy faszyści, tacy jak Adolf Eichmann, Josef Mengele czy Franz Stangl - komendant obozu w Treblince.
Kurt Schrimm wraz ze swoim współpracownikiem Uwe Steintzem ma nadzieję, że archiwa doprowadzą ich do jeszcze żyjących nazistów, także tych, którzy powrócili do Niemiec. - Każdego dnia są na to coraz mniejsze szanse. Zrobimy jednak co w naszej mocy - deklarują.
Czułe słówka i zakupy w środku krwawej wojny. Prywatne maile dyktatora Syrii>>
-
Leszek Miller o wysokim poparciu dla PiS-u: Zdemoralizowana władza demoralizuje społeczeństwo
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
Paweł Śpiewak nie żyje. Znany socjolog miał 71 lat. "Postać wieloformatowa"
-
Wypadek radiowozu z nastolatkami. Są zarzuty. Giertych: Nie udało się sprawy przekręcić
-
Ksiądz na Facebooku będzie musiał się ujawnić. Episkopat chce zrobić porządek z duchownymi w sieci
- Co ze zdrowiem papieża Franciszka? Włoska agencja podaje nowe informacje
- Po co PiS walczy z Trzaskowskim? "Boją się, że Tusk powtórzy wariant Kaczyńskiego"
- Szwajcaria. Wykoleiły się dwa pociągi. Wiele osób rannych
- "Czy Kaczyński zostanie porządnym gościem? No, nie wiem" [604. Lista Przebojów TOK FM]
- Dług Polski przekroczył 1,5 biliona złotych. Są nowe dane