Biennale w Berlinie: miażdżąca krytyka pod adresem polskiego kuratora
120 tys. zwiedzających to jedna trzecia więcej niż poprzednim razem. Organizatorzy wystawy przyznali, że przyczyniło się do tego także zniesienie opłat za wstęp. Zdaniem obserwatorów było to najbardziej polityczne Biennale w historii tej imprezy.
Za dużo polityki, za mało sztuki
Krytycy nie pozostawili na Biennale suchej nitki. Po wielu komentarzach w czasie trwania imprezy jej zakończenie przeszło bez echa. Część poważnych mediów zrezygnowała w ogóle z bilansu - jakby z ulgą, że już po wszystkim.
Ostatniego dnia Biennale niemiecki malarz Andreas Fasbenber wydał natomiast oświadczenie prasowe. Jeszcze w trakcie imprezy wycofał się z niej, a w oświadczeniu wytłumaczył: "Ocuppy Biennale chciało z polityki zrobić sztukę, a sztuki się pozbyć, zamieniając ją na politykę. Nie mogę się na to zgodzić".
Tego zdania jest też wielu niemieckich krytyków. Jest za dużo polityki, a za mało niezależnej sztuki i przesłania - pisali komentatorzy jeszcze w czasie trwania imprezy.
Felietonista "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Niklas Maak napisał jeszcze w maju: "Günther Grass i Auschwitz "na wynos" oraz obóz ruchu Occupy na pokaz: posługując się cynizmem i kiczem, tegoroczne Biennale zaprzepaściło swoją najważniejszą ideę".
Occupy rzucała hasłami
Maak zaznaczył, że choć kuratorzy Biennale mieli dobre pomysły, nie zastanowili się nad ich realizacją. zabrakło przemyśleń i wiedzy oraz przesłania. "Słabe przygotowanie czy cynizm?" - pyta FAZ i pisze, że niektórym akcjom Biennale można wręcz zarzucić "głęboko zakorzenioną głupotę". "Gdyby studenci w latach 60. byli tak roztargnieni i w tak nijaki sposób prezentowaliby swoje programy, to dzisiaj rok 1968 nic by nam nie mówił" - ocenił felietonista FAZ.
"Occupy rzucała hasłami - kapitalizm, banki, change - jakby same hasła gwarantowały, że powstanie coś ciekawego" - napisał felietonista, "nikt nie mówił, jakich przemian żądano w Egipcie, w Niemczech czy we Włoszech? Przesłanie artysty wymaga wyjaśnienia, a to poprzedza wysiłek, precyzja i refleksja nad pojęciami i narzędziami, którymi operujemy".
"Cynizm" na Biennale
Część obserwatorów podkreśliło, że pytania Artura Żmijewskiego były "nurtujące i warte zgłębienia". Z ciekawością przyjęto jego zarzut, iż sztuka często jest prowokacją bez konsekwencji i utopią, której nikt nie chce realizować. Po "przerażająco niewinnym szóstym wydaniu Biennale" Berlin był ciekawy imprezy w wydaniu Polaka. Przyszło rozczarowanie.
Z ostrą krytyką i niesmakiem spotkała się wypowiedź Żmijewskiego nawiązująca do choroby córki polskiej artystki Joanna Rajkowskiej. Rajkowska urodziła w Berlinie dziecko z ciężką chorobą oczu. Polski kurator skomentował to pytaniem retorycznym: "A może Rosa nie chciała widzieć miasta, w którym żyje...?". Zdaniem FAZ "to kicz i cynizm".
Auschwitz "na wynos"
Krytycznie opisano też pomysł przesadzenia brzóz z Auschwitz-Birkenau do Berlina. Początkowo prasa pisała pozytywnie o pomyśle polskiego artysty Łukasza Surowca, ale - gdy zaczęto zgłębiać ten temat - pojawiły się wątpliwości. Niektórzy krytycy byli zniesmaczeni tym, że sadzonki brzóz z Auschwitz-Birkenau, rozdawano w Berlinie w ... kubkach od kawy.
O akcji "Auschwitz to go" felietonista FAZ napisał: "Fotografia zamordowanej w obozie Zagłady rodziny jest czymś konkretnym. Drzewo jest natomiast abstrakcją, ono jest przeciwieństwem absolutnego końca, przeciwieństwem wizerunku zbrodni. Drzewo nie przeszkadza, lecz symbolizuje cykliczność, uzdrowienie, nadzieję - jakby nie działo się zło, skoro trawa i las tam rośnie".
Prowokacje i kicz
Równie szeroko dyskutowaną ekspozycją był tzw. mur pokoju w dzielnicy Kreuzberg. Artystka z Londynu Nada Prlja postawiła tam ogromną ścianę dzielącą ładną, turystyczną część dzielnicy od tej biednej, gdzie żyją przede wszystkim migranci. Mur blokował przejazd i reakcje mieszkańców oraz krytyków były mieszane.
Jedni byli zdania, że Nada Prlja trafiła w sedno sprawy, bo zwróciła uwagę na podziały społeczne, a protest mieszkańców dowodzi udanej prowokacji. Inni, że jest to sztuka płytka i banalna oraz że "ignoruje potrzeby mieszkańców, zwłaszcza tych, którzy codziennie muszą jeździć do pracy i z powodu bariery w formie sztuki nie są punktualni" - pisał dziennik "Die Welt".
Zdaniem "Die Welt" 7. Biennale było "wysoko subwencjonowanym kiczem". "Sztuka jeszcze nigdy nie była tak bardzo piłką establishmentu i rzadko w swojej instytucjonalnej błogości aranżowała się w taki sposób z władzą, aby potem jako bulwarowy teatr ją zbesztać. Jest to śmieszne i smutne" - podsumowała gazeta.
Odważnie i sympatycznie
Pozytywnych elementów dopatrzyła się natomiast w Biennale Berliner Zeitung. Siódma edycja dużo bardziej niż poprzednie "chciała zmienić świat - to było odważne i sympatyczne", pisze dziennik i przypomina o akcjach przeciwko koncernom zbrojeniowym, o kongresie Ruchu Odrodzenia Żydowskiego i "murze pokoju".
Gazeta krytycznie natomiast oceniła, że zabraknie tym razem wspomnień "wizualno-zmysłowych", ponieważ polscy twórcy zdecydowali się na "akcję demonstracyjną, której celem było pokazać Berlinowi, Niemcom, Zachodowi lustrzane odbicie - odbicie świata odpolitycznionego i wykolejonego". Te akcje "pozyskały wielu, ale wykluczyły wszystkich, których można było osiągnąć sztuką empatii".
Elita wikipedystów wybrała najlepsze zdjęcia 2011 roku Wikimedia Commons [ZDJĘCIA] >>
-
To nie broni jądrowej Putina należy się bać. Gen. Komornicki wskazuje "największe zagrożenie" dla Polski
-
Zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych. "Niemieckie koncerny na wygranej pozycji"
-
Kaczyński "nie prowadzi zdrowego trybu życia". "Słabo się czuje". A "frakcje zaczynają wyłazić spod dywanu"
-
Szokujące rekolekcje w Toruniu. Kobieta poniżana przed ołtarzem. Będzie wniosek do prokuratury
-
Ogromny żółw jaszczurowaty złapany pod Warszawą. To gatunek niebezpieczny dla ludzi
- Sałatka jarzynowa nigdy nie była tak droga. Przed nami Wielkanoc "najdroższa w historii"
- "Skandal i zdrada". Na MKOL spadają gromy po decyzji ws. rosyjskich i białoruskich sportowców
- Dwa domy, ale jedno dzieciństwo. Rozstanie rodziców nie musi być traumą
- Lichocka pozwała Budkę. Chodzi o jej słynny gest. Sąd podjął decyzję
- "Kobiety w IT. "W zeszłym roku 70 proc. awansowało" - przyszłość wygląda obiecująco