Raport trzy lata po katastrofie airbusa Air France. Problemy techniczne i błąd człowieka
- Załoga samolotu nie zareagowała prawidłowo po awarii - poinformowała francuska agencja żeglugi powietrznej BEA w opublikowanym dziś, ponad trzy lata po katastrofie, końcowym raporcie.
Agencja wini za wypadek zarówno rozwiązania ergonomiczne airbusa A330, jak i niepoprawne działania pilotów w niezmiernie stresujących warunkach. - Dramat rozpoczął się usterką urządzeń pomiaru prędkości, znanych jako rurki Pitota. Załoga straciła zupełnie kontrolę nad sytuacją - powiedział dziennikarzom Alain Bouillard, szef zespołu badającego katastrofę.
Kapitan nie przejął kontroli nad samolotem, kiedy zaczął on tracić prędkość i wysokość, a jednym z błędów załogi była próba podniesienia nosa zwalniającego samolotu zamiast jego opuszczenia.
Raport BEA podkreśla wagę szkolenia pilotów, którzy "powinni mieć większą wiedzę o systemach samolotu w wypadku sytuacji awaryjnych".
Raport wniósł także o 25 poprawek technicznych w samolocie Airbus A330. 25 zostało już wprowadzone po zeszłorocznej wersji raportu. Wymienione zostały m.in. wszystkie rurki Pitota.
Zginęło 228 osób. Firmy przerzucają się odpowiedzialnością
Samolot lecący z Rio do Paryża zniknął z radarów w czasie sztormu nad Atlantykiem . Był 1 czerwca 2009 r. Poszukiwania szczątków samolotu trwały do 10 lipca. Czarne skrzynki zostały odnalezione przez podwodne roboty po 23 miesiącach od katastrofy.
To, że zarzuty skierowane są zarówno pod adresem Airbusa, jak i Air France, sprawiło, że firmy zrzucają na siebie nawzajem odpowiedzialność za katastrofę. Chodzi zarówno o pozwy rodzin ofiar , jak i zarzuty kryminalne - spowodowania śmierci 228 osób.
Wrak znaleziony na Alasce to samolot z 1952 roku. Podróżowały nim 52 osoby >>