"Pocałujcie mnie w d***" i poparcie Wałęsy. Tyle Amerykanie zapamiętają z wizyty Romneya w Polsce
Lech Wałęsa jest jednym z nielicznych Polaków, którego nazwisko jest kojarzone przez przeciętnego Amerykanina. Na dodatek obywatel USA jest w stanie połączyć nazwisko z twarzą. Nic dziwnego, że Mitt Romney postanowił się z nim spotkać - zdjęcie z laureatem Pokojowej Nagrody Nobla ma przecież swoją wartość. Ale szczęśliwy Lech Wałęsa, doceniając uwagę i czas, który Romney mu poświęcił, postanowił, że Mitt otrzyma od niego coś więcej. Jego poparcie i mocną krytykę obecnego prezydenta Baracka Obamy.
W USA wciąż warto przed wyborami mieć zdjęcie z Wałęsą
My, w Polsce, być może wzruszymy ramionami, ale Romney ma prawo być więcej niż zadowolony za to publiczne wsparcie ikony polskiego ruchu antykomunistycznego z lat 80. U nas Wałęsa jest różnie oceniany, bywa celem ataków z obu stron sceny politycznej, ale na świecie jest legendą. Ameryka nie będzie zajmować się tym, czy donosił, czy nie donosił, czy był dobrym, czy złym prezydentem i czy jego zasługi to nic więcej niż wyolbrzymione opowieści. Dla Amerykanów pamiętających lata 80. były przywódca "Solidarności" to bohater, który obalił komunizm z pomocą Jana Pawła II i Ronalda Reagana. Dla tych trochę młodszych to człowiek z Pokojową Nagrodą Nobla. Amerykańskie media o poparciu udzielonym Mittowi przez Wałęsę donosiły trochę zdziwione, ale bez żartów i bez podważania roli Wałęsy.
Gorkagate: To święte dla Polaków miejsce. Pocałujcie mnie w d***
Jeśli chodzi o Gorkagate, to amerykańscy dziennikarze długo nie mogli przestać żartować. To, że doradca Romneya stracił dziś nerwy i powiedział do dziennikarzy - w okolicach Grobu Nieznanego Żołnierza - żeby się "wypchali" oraz żeby "pocałowali go w d***", cementuje tezę, że wyprawa kandydata GOP była nieudana. W każdym z trzech krajów - w Izraelu, Wielkiej Brytanii i Polsce - zdarzyło się coś odebranego przez media jako wpadka.
Słowa Gorki nie byłyby tak złe, gdyby nie wpisywały się w pewną całość. To normalne na kampanijnym szlaku, że doradcy i dziennikarze krzyczą na siebie. Ale Gorka dał się nagrać, a jego okrzyki były w nieskończoność powtarzane na amerykańskich sieciach kablowych w chwili porannego szczytu informacyjnego.
Wpadka za wpadką. Pokaz niekompetencji sztabu i samego Romneya
Te słowa są teraz symbolem niekompetencji sztabu Romneya i braku profesjonalizmu całej jego kampanii. Teraz będą jeszcze częściej pojawiać się głosy, że jego sztab potrzebuje zmian, że tak dalej być nie może, jeśli Romney naprawdę chce wygrać w listopadzie wybory prezydenckie w USA.
W ten sposób kończy się wizyta Romneya w Polsce i jego podróż zagraniczna, która miała być demonstracją międzynarodowych kompetencji kandydata, a stała się pokazem niekompetencji jego sztabu. I jego samego niestety też.
Podyskutuj o wyborach w USA na naszym profilu na Facebooku >>>
Czytaj specjalną relację na żywo z drugiego dnia pobytu Mitta Romneya w Polsce >>>
-
Po co PiS walczy z Trzaskowskim? "Boją się, że Tusk powtórzy wariant Kaczyńskiego"
-
"Nierozerwalne małżeństwa" Mentzena. Bodnar o promowaniu "poglądów sprzecznych z prawami człowieka"
-
Czy Jan Paweł II jest odpowiedzialny za ukrywanie molestowania seksualnego wśród kleru? [Sondaż dla TOK FM i OKO.press]
-
Thermomix - kuchenna fanaberia dla bogatych czy przydatny gadżet? "Myślałam, że to ściema"
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
- Czy istnieje "piękna śmierć" i co w slangu medycznym oznacza "bilet do nieba"? [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Prokuratura żąda aresztu domowego dla przełożonego Ławry Peczerskiej
- Amerykanie: Xi Jinping nie poparł putinowskiej antyzachodniej koncepcji polityki zagranicznej
- 31-latka z Jarocina wyłudziła ponad 16 tys. zł. Wpadła przez brak jednej drobnej opłaty
- Papież Franciszek opuścił szpital i wrócił do Watykanu. Wręczył policjantom nietypowy prezent