Zamrożone zwłoki imigranta spadły na ulicę w Londynie. Ukrywał się w podwoziu samolotu

Zamrożone zwłoki 30-letniego Afrykańczyka, który prawdopodobnie ukrywał się w podwoziu samolotu, spadły na samochód zaparkowany na obrzeżach Londynu, około 15 km od lotniska Heathrow. Mieszkańcy dzielnicy Mortlake, gdzie znaleziono ciało, byli przekonani, że hałas spowodowany uderzeniem to wybuch bomby - informuje ?Daily Mail".

Według ekspertów mężczyzna prawdopodobnie już nie żył w momencie spadania. Zmarł z powodu obrażeń poniesionych na skutek wysuwania podwozia, podczas którego wypadł lub zamarzł jeszcze w trakcie lotu.

Mieszkańcy ulic znajdujących się w pobliżu upadku mówią o "ogromnym huku", który usłyszeli. - To niewiarygodne. Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to że ten ktoś musiał spaść z bardzo wysoka - mówi dla "Daily Mail" Billy Watson, który pracuje w pobliżu jako ochroniarz.

- Zastanawiam się, co sprawiło, że ktoś zdecydował się na taki krok i ucieczkę w ten właśnie sposób. Cokolwiek to było, musiało to być straszne - mówi Catherine Lambert, która mieszka niedaleko miejsca, gdzie znaleziono ciało.

Według Richarda Taylora z Urzędu Lotnictwa Cywilnego ktoś, kto decyduje się na lot na gapę ukryty w podwoziu, ma nikłe szanse na przeżycie. Zostanie według niego albo zmiażdżony przez wysuwające się podwozie, albo po prostu zamarznie. - Pasażer lecący bez biletu ma bardzo małe szanse na przeżycie - mówi dla "Daily Mail". Dodaje, że nigdy nie słyszał, aby ktoś przeżył tego typu podróż.

Kilka tygodni temu znaleziono ciało mężczyzny ukryte w podwoziu samolotu lecącego z Kapsztadu do Londynu.

TOK FM PREMIUM